REKLAMA

Żegnaj CPK, witaj... jeszcze nie wiadomo co. Ale coś powstanie

Zmieni się koncepcja i nazwa inwestycji, którą jeszcze tytułować możemy Centralnym Portem Komunikacyjnym. To jednak ostatnie dni z tym nazewnictwem.

24.06.2024 12.55
Żegnaj CPK, witaj... jeszcze nie wiadomo co. Ale coś powstanie
REKLAMA

Jak donosi „Rzeczpospolita” już na dniach dowiemy się czegoś więcej na temat przyszłości Centralnego Portu Komunikacyjnego. Temat stał się niezwykle ważny dla milionów Polaków po tym, gdy pojawiło się ryzyko, że inwestycja nie powstanie. Przeciwnikiem budowy był ponoć sam premier Donald Tusk, a Koalicja Obywatelska jeszcze przed wyborami zapowiadała zakończenie projektu. Nastawienie z czasem się zmieniało i nowy rząd uciekał od kategorycznych sądów, sugerując, że CPK najpierw należy prześwietlić i ewentualnie zmodyfikować.

REKLAMA

Dziś dziennik informuje, że przedsięwzięcie faktycznie nieco się zmieni. Jeżeli chodzi o kolejowy aspekt projektu to rząd chce odejść od koncepcji szprych i skoncentrować się na linii Y, łączącej Warszawę, Łódź, Poznań i Wrocław. Nie jest to nowa idea - została opracowana już kilkanaście lat temu. Nie brakuje jednak głosów, że to krok w dobrą stronę, choć na nim nie powinno się poprzestać.

Uważam, że "igreka" trzeba zbudować jak najszybciej, najlepiej już w przyszłym roku ruszyć z pracami budowlanymi, zdobywać doświadczenia i w tym czasie spokojnie myśleć o kolejnych etapach. Nie ma chyba teraz potrzeby budowania finalnej koncepcji obejmującej tysiące kilometrów Kolei Dużych Prędkości, jeśli nadal nie mamy ani pół kilometra KDP

– mówił w kwietniu w rozmowie z money.pl dr Jakub Majewski, prezes fundacji ProKolej.

Z kolei posłanka Paulina Matysiak podkreśla, że nie wolno skupiać się wyłącznie na dużych miastach

- Polska to także miasta powiatowe, które też zasługują na rozwój i dostęp do szybkiej kolei, a to zapewniały planowane szprychy kolejowe – stwierdziła w wypowiedzi dla „Rzeczpospolitej”. Dyskusja póki co jest utrudniona, bo jeszcze nie wiemy, co i jak bardzo się zmieni.

Na razie wiadomo tylko tyle, że metamorfozę przejdzie również projekt lotniska, które ma zostać „zoptymalizowane”. Co to znaczy – dowiemy się na dniach. Wiele wskazuje na to, że rząd pożegna się z nazwą CPK i projekt doczeka się nowego nazewnictwa.

Komentujący zamieszanie związane z CPK już wcześniej wyjaśniali, że nowy rząd zwyczajnie nie chce kontynuować projektu swoich poprzedników w takiej samej formie. Logiczne: nie po to wymienia się cały skład, żeby gra wyglądała tak samo. Stąd poprawki, audyty, a nawet tak kosmetyczne modyfikacje jak zmiana nazwy – czymś trzeba się wyróżnić.

Jeśli w tych sugestiach coś faktycznie jest, to najprostsza nazwa dla nowego CPK brzmi: Nie-CPK. I wszystko jasne

Być może trzeba podkreślić, że nie jest to megalomański projekt – a to zarzucano przecież wcześniejszym planom. Nazwa w stylu 10 Lotnisko w Europie od razu gasiłaby oburzenie tych, których martwiło rzucanie się z motyką na słońce, a przy tym zadowoliłaby osoby mówiące, że to wcale nie jest nic wielkiego. Być może zagraniczni turyści mieliby ból głowy i zastanawialiby się, co ci Polacy znowu wymyślili, ale ważne, że my wyeliminowalibyśmy strach przed manią wielkości, podkreślając przy tym polską precyzję.

REKLAMA

Wybaczcie humor rodem z satyrycznych działów politycznych periodyków - czyli, przyznaję, niezbyt udany - ale czymś trzeba się pocieszać, próbując spojrzeć na sprawę w nieco jaśniejszych barwach. Bo całe to zamieszanie mimo wszystko pokazuje nasze polskie przywary. W Nie-CPK (neo-CPK?) upatruję szanse dla polskiej kolei, więc nazwa jest najmniej istotna – byle w temacie coś się ruszyło. I chociaż to didaskalia, to i tak można być nieco zawiedzionym, że nawet na tak nieistotnym poletku trzeba wprowadzać zmiany, by pokazać, że to coś innego. A przecież gdy za te kilka lat Nie-CPK, ale Nowe Lepsze powstanie, to kto będzie pamiętał o tym, czy nazwę wymyślono w 2018 r., czy może odpowiadał za nią nowy rząd w 2024 r.

Martwi mnie też nasza skłonność do patetyczności - zwinnego, niewidzialnego myśliwca ochrzciliśmy mianem ciężkiego rycerza – lub też przeciwnie: do sztucznego luzu, chęci bycia tak fajnym, że aż mdłym. Dlatego z pewnymi obawami podchodzę do nowej nazwy, która dla niektórych może być jeszcze jedną okazją, żeby przejechać prętem po klatce i doprowadzić do oburzenia. A chyba naprawdę nie powinno chodzić w tym w inwestycji, która może być szansą dla polskiej kolei.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA