Yale Linus L2. Przetestowałem prawdziwy zamek błyskawiczny - recenzja
Starałem się, próbowałem, walczyłem, testowałem, otwierałem, zamykałem, bardzo starając się napisać krytyczną recenzję. Ostatecznie jest jednak chyba tylko jeden powód, żeby nie napisać: jeśli chcesz kupić smart zamek, to kup właśnie Yale Linus L2. Dalej szukać za bardzo nie musisz.
I żeby nikogo nie naciągać na przeczytanie całego tekstu w poszukiwaniu tej wady (ale przewińcie do końca i tak, dla statystyk, to zacznijmy może od tej jednej wady:
Na część integracji trzeba poczekać.
Zamek Yale Linus L2 wprawdzie już na starcie współpracuje bez najmniejszego problemu m.in. z Alexą czy Smart Home, ale - w przeciwieństwie do swojego bardzo dobrego poprzednika, nie oferuje póki co wsparcia dla Apple Home, z którego korzystam na co dzień. Tak, to wsparcie będzie dodane, cytując informację prasową:
Jeszcze w tym roku produkt będzie kompatybilny z Matter poprzez Thread za pomocą aktualizacji oprogramowania, co umożliwi integrację Linusa L2 między innymi z Apple Home.
Ale w tym momencie, przynajmniej mój konkretny egzemplarz, takie aktualizacji nie dostał, w związku z czym z moim Domem od Apple nie działa. I w tej kwestii, w zakresie rekomendacji, mam jedną prostą polecajkę - dopóki coś nie działa już z tym, z czym chcesz, żeby nie działało, to nie kupuj. Kup wtedy, kiedy aktualizacja będzie udostępniona i tyle. Żadnych preorderów.
I... tak, to by było na tyle. Jeśli ktoś właśnie stoi w kolejce do kasy, nie korzysta z Apple Home i trzyma Linusa L2 w ręce, to polecam PIN i zielony, dalsze rozważania to strata czasu, który można poświęcić na coś innego.
Ale jeśli ktoś mimo to chce poczytać o tym zamku więcej, to zapraszam na serię pytań i odpowiedzi, bo tak może być najłatwiej.
O co chodzi z tym, że to zamek "błyskawiczny"?
Nie, nie o to, że można go zamontować na bluzie. Chodzi o prędkość działania. Yale wprawdzie wymienia całą masę większych i mniejszych zmian, które wprowadziło przy okazji drugiej generacji tego zamka, ale dla mnie - co najmniej wielomiesięcznego użytkownika poprzednika - największą i najbardziej odczuwalną różnicą jest to, jak szybko przebiega otwieranie i zamykanie.
A przebiega... rewelacyjnie błyskawicznie. Od momentu zainicjowania całego procesu do pełnego otwarcia drzwi - i to przy podwójnym zamknięciu - mijają może 2-3 sekundy. Jest to o tyle przyjemne, że oznacza to, że przeważnie zamek otworzy się szybciej, niż gdybyśmy robili to ręcznie, co w Linusie pierwszej generacji wprawdzie jakoś szokująco nie przeszkadzało, ale momentami dość wyraźnie rzucało się w oczy, szczególnie jeśli np. otwieraliśmy zamek z klawiaturki albo z telefonu, stojąc bezpośrednio pod drzwiami.
Dla szybkiego porównania: zazwyczaj zajeżdżając pod dom samochodem (nie mam daleko z podjazdu do drzwi), słyszałem po drodze dźwięk otwieranego zamka (tj. to kliknięcie), natomiast w przypadku Linusa L2 nie słyszę nic, bo drzwi są otwarte już dawno. Przyznaję się, że pierwszych kilka razy podsunęło mi myśl, że może ja w ogóle tych drzwi nie zamknąłem. Na szczęście historia z aplikacji pokazała, że wszystko otworzyło się tak szybko.
Czy faktycznie Linus L2 jest mniejszy i coś z tego wynika?
Tak. I nie. Tak powinny brzmieć odpowiedzi.
Owszem, Linus L2 jest przy bezpośrednim porównaniu zauważalnie mniejszy w niemal każdej płaszczyźnie od swojego poprzednika, ale a) to wciąż całkiem spory zamek oraz b) przynajmniej w przypadku moich drzwi z tej redukcji wymiarów kompletnie nic nie wynikało. Miło, że zamek jest mniejszy, ale... to tyle. Tym bardziej, że masa jednego i drugiego jest zbliżona.
Na plus mogę natomiast zaliczyć minimalnie przemodelowaną płytkę montażową i sam sposób mocowania. Jest łatwiej, wygodniej, właściwie wszystko byłem w stanie wielokrotnie zamontować i zdemontować bez otwierania drzwi (wcześniej nie było to w moim domu możliwe), a do tego całość jest minimalnie bardziej stabilna, choć w pierwszej generacji też trudno było mi na to narzekać.
Sam montaż w wydaniu ogólnym i kompatybilność z wkładkami i drzwiami (tu sprawdzicie) jest z kolei niemal identyczny, jak w przypadku pierwszego Linusa, więc tutaj akurat nie zmieniło się przesadnie wiele.
Przy okazji montażowych tematów - gdyby ktoś pytał, to płytka, którą umieszczamy koło zamka na framudze i monitoruje bardzo skutecznie to, czy drzwi są fizycznie otwarte czy nie, nie tylko działa doskonale, ale też działa poprawnie na metalowej framudze.
Ile wytrzyma Linus L2 na jednym ładowaniu? I jak to się w ogóle ładuje?
Według producenta - do 6 miesięcy, przy czym z oczywistych powodów nie jestem w stanie jeszcze napisać, czy jest to prawda. Dotychczasowe kalkulacje Yale okazywały się jednak w moich długodystansowych testach przeważnie trafione, więc można uznać, że okolice tego wyniku będzie się dało uzyskać.
Odrobinę kontrowersyjnym pomysłem jest dla mnie jednak fakt, że zdecydowano się zastąpić pakiet zwykłych baterii-paluszków specjalnym akumulatorem (tj. zestawem dwóch 18650 z opcją ładowania przez USB-C):
Z jednej strony - pomogło to bez wątpienia stworzyć bardziej kompaktowy zamek. Z drugiej - są co najmniej dwie mikro-wady. Po pierwsze, na czas ładowania akumulatora nie mamy oczywiście działającego zamka, pomijając jego analogową część. Po drugie - taki akumulator w końcu "padnie" i trzeba będzie kupić oryginał, co będzie prawdopodobnie większym wydatkiem niż kupienie kolejnego pakietu zwykłych akumulatorków.
Biorąc jednak pod uwagę fakt, że okres między ładowaniami będzie prawdopodobnie bardzo długi, raczej aż tak bardzo nie trzeba się tym martwić.
Czy Linusa L2 da się obsługiwać, jeśli nie ma w środku akumulatora?
Tak, oczywiście. Z jednej strony mamy zwykłą gałkę, natomiast z drugiej możemy obsługiwać całość kluczem. Więc jeśli ktoś nie chce komuś tłumaczyć, jak działa aplikacja - a jest tak prosta, że naprawdę musi tego nie chcieć - to może po prostu dać klucz, powiedzieć, że od środka kręci się gałką i tyle. Nikt nawet nie musi wiedzieć, że to smart zamek.
Zdalnie i automatycznie jest jednak zdecydowanie lepiej. I tutaj plusik.
Za to, że Linus L2 nie wymaga już osobnej bramki - choć może z nią współpracować - żeby komunikować się ze światem przez WiFi. To z kolei istotna kwestia, bo inaczej jesteśmy skazani na obsługę przez Bluetooth, czyli tylko i wyłącznie wtedy, kiedy znajdujemy się w bezpośredniej okolicy zamka. Z WiFi możemy natomiast sprawdzić jego stan, historię, modyfikować parametry czy po prostu otwierać i zamykać niezależnie od tego, gdzie się znajdujemy.
O ile oczywiście działa nasze domowe WiFi.
Przyznam przy tym, że nie zaobserwowałem jakichś większych różnic między tym, jak działał Linus pierwszej generacji z osobną bramką, a tym, jak działał Linus L2 z wbudowanym WiFi. Po prostu działało - w trakcie kilku długich tygodni testów raz czy dwa dostałem powiadomienie o utraceniu połączenia, które niedługo później zostało uzyskane ponownie.
A jak spisuje się Yale Linus L2 na co dzień?
Wyśmienicie, choć mogę bez bicia przyznać, że do ostatecznej perfekcji trochę jednak brakuje.
Jeśli chodzi o sterowanie z poziomu aplikacji - nie mam, przy moim "środowisku sieciowym" żadnych zastrzeżeń. Aplikacja bardzo szybko pokazuje status zamka (otwarty/zamknięty) oraz drzwi (otwarte/zamknięte) i nigdy nie spotkałem się z przypadkiem, w którym np. nie udałoby się połączyć z Linusem zdalnie. Jeszcze szybsza i również bezproblemowa jest oczywiście bliższa komunikacja przez Bluetooth.
W kwestii automatycznego otwierania - jest... dobrze, może nawet bardzo dobrze, ale chyba wciąż jeszcze nie idealnie. W zdecydowanej większości przypadków - zaryzykowałbym, że w okolicach 7-8 na 10 - drzwi faktycznie były otwarte w momencie, kiedy sięgałem po klamkę, i czas oczekiwania przed nimi wynosił równe zero. Z drugiej strony - człowiek przeważnie pamięta te pojedyncze przypadki, kiedy coś nie zadziałało i trzeba było sięgnąć po aplikację, zegarek albo skorzystać z klawiaturki (Yale Smart Keypad).
Tej ostatniej wprawdzie nie ma w zestawie, ale niesamowicie polecam jej zakup, bo jest najlepszym rozwiązaniem do... zamykania zamka od zewnątrz. Jedyne, do czego mogę się trochę przyczepić, to fakt, że o ile z Linusem pierwszej generacji klawiaturka zawsze działała z pewnym opóźnieniem, ale było ono mniej więcej stałe, o tyle z Linusem L2, mimo bezpośredniej bliskości i "łatwiejszej" formy komunikacji, działa w tym zakresie dosyć losowo. Owszem, za każdym razem komenda z klawiatury trafiała do zamka, ale czasem działo się to po ułamku sekundy, a czasem - i tu nie przesadzam - na przykład po 10 sekundach.
Na plus natomiast zaliczam głośność pracy zamka, w szczególności połączoną z prędkością działania - jest odrobinę ciszej niż w pierwszej generacji, a do tego całość trwa krócej. Przy czym sam dźwięk mechanizmu zamka nigdy specjalnie mi nie przeszkadzał (jest w przedpokoju, za dodatkowymi drzwiami wewnętrznymi) - najgłośniejszy w całym procesie jest hałas generowany przez wkładkę przy zamykaniu i to akurat nie uległo zmianie. Bo i jak miało, skoro wkładka pozostała ta sama.
Plusa daję też za obecność Yale Dot w zestawie i fakt, że działa tak, jak powinno. Oczywiście można dyskutować, czy cena dodatkowych krążków jest na pewno rozsądna, skoro to po prostu ładnie opakowane NFC, ale skoro za jednego nie dopłacamy - nie będę się czepiał. Więcej o tym dodatku można przeczytać tutaj:
Yale Linus L2 - co jeszcze warto wiedzieć?
Że do obsługi Linusa L2 służy aplikacja Yale Home i... jest po prostu dobra oraz działa naprawdę sprawnie. Możemy w niej i ustawiać harmonogramy, i automatyzacje (np. zdalne otwieranie i zamykanie drzwi), dodawać nowych użytkowników i nadawać im konkretne uprawnienia (np. dostęp do domu tylko w wyznaczonych dniach i godzinach), sprawdzać przybliżony poziom naładowania akumulatora (spokojnie, dostaniemy też powiadomienie, jak będzie kiepsko) i tak dalej, i tak dalej.
W skrócie: mamy tutaj właściwie wszystko, co niezędne, a może nawet jeszcze trochę więcej, bo zapomniałem wspomnieć chociażby o pełnej historii aktywności zamka, wliczając w to też ręczne zamknięcia i otwarcia.
Właściwie Yale Home jest na tyle dobrą aplikacją, że nie płakałbym tak bardzo nad tym nieszczęsnym HomeKitem, gdyby nie to, że po prostu lubię mieć zamek wpięty w scenę "Dobranoc". Jedno kliknięcie i mam zgaszone światła, wyłączone wszystko i - właśnie - zamknięty zamek. Teraz teoretycznie też mogę to zautomatyzować np. sięgając po Alexę i wplatając to w zestaw scen, ale to jednak nie do końca to samo.
Yale Linus L2 - czy warto?
Jeśli nie potrzebujecie smart zamka do drzwi, no to proste - nie, bo Yale Linus L2 jest właśnie smart zamkiem do drzwi i w takim układzie kupowanie go byłoby bez sensu.
Jeśli natomiast czujecie potrzebę zakupu takiego sprzętu - a bardzo polecam, żyje się z takim zdalnym/automatycznym zamkiem wspaniale - to właściwie nie ma większego powodu, poza chwilowym brakiem wsparcia dla Apple Home, żeby go nie kupić. Cena nie jest niska (ok. 1000 zł za cały zestaw), ale nie jest też przesadnie wygórowana. Sprzęt, mimo swoich rozmiarów, wygląda też bardzo dobrze, a przede wszystkim działa właściwie idealnie niezawodnie, jeśli pominąć kilkusekundowe opóźnienia od czasu do czasu czy nie zawsze perfekcyjne działanie systemu automatycznego otwierania.
W sumie taka mogła być cała recenzja, ale nie przepuściliby tak krótkiego tekstu. Ten zamek... po prostu działa. I to jest jedna z jego najmocniejszych stron.
Yale Linus L2 - zalety:
- przede wszystkim: działa dokładnie tak, jak powinien;
- bardzo prosta instalacja i dobra instrukcja (niestety nie w wersji papierowej, więc łapcie za smartfona podczas instalacji);
- kompletnie bezproblemowa obsługa;
- wbudowany moduł WiFi (przeważnie wystarczy), ale z zachowaną opcją podłączenia bramki;
- Yale Dot w zestawie;
- odrobinę poprawiony sposób montażu;
- cudowna prędkość otwierania i zamykania;
- ładnie wygląda;
- opcja otwierania/zamykania kluczem od zewnątrz i pokrętłem od środka.
Yale Linus L2 - wady:
- akumulator zamiast akumulatorków - będzie drożej przy wymianie;
- nie jest to najmniejszy zamek na świecie;
- najtańszy też nie jest;
- bardzo przydatną klawiaturkę trzeba dokupić oddzielnie;
- brak opcji np. opóźnionego zamykania po naciśnięciu przycisku od wewnątrz (bo nie ma żadnego przycisku).