REKLAMA

Obejrzałem film i pograłem w FIFĘ na telewizorze za 675 tys. zł. Czuję się innym człowiekiem

Ale to nie jest tak, że jakimś lepszym, po prostu mam za sobą doświadczenie, które do tej pory doświadczyła wąska grupa ludzi w tym kraju. Dzięki temu wiem już, że Micro LED to przyszłość.

samsung micro led
REKLAMA

Na zaproszenie Samsunga udałem się pod koniec stycznia do ściśle tajnego ośrodka szkoleniowego, a przynajmniej lubię tak o nim myśleć, bo w życiu nie zgadlibyście gdzie się mieści. W malowniczym otoczeniu podwarszawskich lasów znajduje się miejsce, gdzie producent trzyma całą gamę swoich urządzeń z kategorii RTV AGD i gdzie można przyjrzeć się zastosowanym technologiom z bliska i poznać różnice pomiędzy nimi. Z racji tego, że nadrabiam zaległości z kilku lat w zakresie rozwoju technologii, to mogłem obcować z telewizorami koreańskiego producenta, w tym topowym i absolutnie wyjątkowym telewizorze Micro LED o przekątnej 110 cali. W Polsce są takie dwa - jeden w centrum szkoleniowym, drugi u prywatnego nabywcy, który zdecydował się wydać 675 tys. zł na najlepszy model dostępny na rynku. Nie wiem kim jest ten nabywca, ale wiem, że nie dość, że interesuje się nowinkami technologicznymi, to dodatkowo jest kinomanem, bo to właśnie wygląd obrazu w filmach go przekonał do finalizacji decyzji zakupowej. To ewenement na skalę europejską, bo nikt nie postawiłby pieniędzy na to, że taki telewizor znajdzie nabywcę właśnie w naszym kraju.

REKLAMA

A dlaczego Micro LED jest taki wyjątkowy? Bo nie ma drugiej takiej matrycy, która oferuje taką jakość obrazu. W telegraficznym skrócie - matryca Micro LED najlepiej łączy ze sobą dwie kompletnie różne technologie - OLED i LCD. Matryce OLED mają dwie wady - niezbyt lubią światło padające bezpośrednio na nie - ekran wtedy mocno odbija, co niektórzy nazywają efektem lustra (Samsung w tym roku wprowadził matrycę z powłoką Glare Free, która ma eliminować ten efekt, ale jeszcze nie widziałem jej działania w praktyce) oraz jest podatny na wypalenia. Dlatego nie są polecane do oglądania klasycznej telewizji, a już na pewno należy unikać całodniowego oglądania programów informacyjnych. Matryce OLED nie mają również takiej jasności, jak klasyczne panele LCD. Z drugiej strony oferują nieskończony kontrast i niesamowite odwzorowanie kolorów. Z kolei matryce LCD zapewniają wysoką jasność i całkiem niezłe kolory, ale mają problem z kontrastem i czernią. Dzieje się tak dlatego, że piksele same nie emitują światła, tylko trzeba je doświetlać, a element, który za to odpowiada jest bardzo jasny.

I wtedy cały na biało wchodzi Samsung z matrycą Micro LED. Syntetyczne diody samoemisyjne mają wielkość zaledwie 100 μm, czyli cieńsze od ludzkiego włosa. Każdy piksel składa się z trzech diod ułożonych obok siebie - niebieskiej, zielonej i czerwonej, a każda z nich emituje światło i kolor, więc nie ma konieczności używania modułów podświetlających i filtrów kolorów, tak jak to ma miejsce w telewizorach LCD. Użycie syntetycznych diod sprawiło, że telewizor Micro LED jest wolny od ryzyka wypalenia się matrycy. Dodam jeszcze, że w przypadku 110-calowego ekranu mamy 25 milionów diod.

Tyle teorii, teraz czas na praktykę

Na początku nie zauważyłem 110-calowego telewizora. Zapewne zastanawiacie się jak to jest w ogóle możliwe, ale to dlatego, że wyglądał tak:

 class="wp-image-4430759"

Jakość jest tak dobra, że myślałem, że to prawdziwy obraz, ale później przypomniałem sobie, że Gospodarstwo przy polu pszenicy nieopodal Arles powinno wisieć w Amsterdamie, w muzeum Van Gogha, a nie pod Warszawą*. Dodajmy do tego, że oryginalny obraz jest mniejszy. Podszedłem bliżej i zobaczyłem, że poziom reprodukcji jest tak dobry, że pociągnięcia pędzlem wydają się realne. Coś niesamowitego, musiałem podejść naprawdę blisko, żeby dostrzec, że mam do czynienia z ekranem, a nie obrazem. Tutaj właśnie widać przewagę Micro LED - na telewizorze OLED nie wyświetlicie przez dłuższy okres takiego statycznego obrazu bez ryzyka wypalenia.

Zaczęła się właściwa część prezentacji, a ja usiadłem na wysokiej kanapie i próbowałem ogarnąć rozumem, to co właśnie widzę. Nie jestem zielony, widziałem jak produkuje się panele Micro LED w słowackiej fabryce Samsunga, ale jednak przetestowanie działania telewizora w praktyce, to zupełnie inna sprawa.

 class="wp-image-4430753"

Zobaczcie taki losowy film z YouTube - zdjęcia nie są w stanie tego oddać, ale ta woda naprawdę była niebieska, a skały wręcz raziły bielą. Wrażenie potęgował brak ramek wokół ekranu. Patrzyłem się jak zaczarowany, reprodukcja kolorów stała na niesamowitym poziomie, obraz był płynny, piękny, wręcz oszałamiający. A później przełączyliśmy telewizor w tryb filmowy i włączyliśmy Mad Maxa z Blu-ray. Matko, jakie tam były efekty specjalne i jak one zostały oddane na tym ekranie. Wybuchy były przepiękne, ogień zdawał się wylewać z matrycy. Mam dziwne wrażenie, że jakby podczas odtwarzania dowolnego filmu na tym telewizorze obok mnie usiadłby Christopher Nolan, to pokiwałby z uznaniem głową, że oglądam film, tak jak on by chciał. Dodam jeszcze, że moc głośników w tym telewizorze to 100 W, co naprawdę słychać. Nie ma drugiego takiego telewizora, który byłby w stanie oddać tak dobrze kolory.

micro led class="wp-image-4430750"
Autoportret Grabowskiego z 675 tys. zł w tle.

Nie samym filmem człowiek żyje, więc czas na sesyjkę w FIFĘ, czyli prawdopodobnie najczęstsze zastosowanie telewizora w większości domów. PlayStation 5 odpalone, drużyny wybrane, pady znalazły się w dłoni i ogień. Wyrwało mnie z butów. Płynność była porażająca, a gra na tak wielkim ekranie sprawia, że wchodzimy na nowy poziom rozrywki. Aż żałuję, że nie zamknąłem się na noc w tym centrum szkoleniowym, bo podejrzewam, że Alan Wake 2, czy inny horror grany przy wyłączonym świetle, sprawiałby, że zacząłbym się pocić ze strachu. Micro LED doskonale odzwierciedla ruch, co jest zasługą rewelacyjnego czasu reakcji.

 class="wp-image-4430756"

A co ten telewizor jeszcze potrafi?

Działa on pod kontrolą Tizena, którego dobrze znacie z tradycyjnych telewizorów Samsunga. Błyskawicznie się w nim odnajdziecie, ale na uwagę zasługuje jedna kwestia: 100-calowy Micro LED jest w stanie wyświetlić 4 niezależne obrazy, każdy pochodzący z innego źródła. Doskonała sprawa podczas rozgrywek Ligi Mistrzów.

Zapewne zastanawiacie się, gdzie się podziały kable? Otóż są w szafce, bo telewizor wyposażony jest moduł One Connect. Wszystkie urządzenia podłączane są do skrzyneczki, która łączy się z ekranem za pomocą przezroczystego przewodu.

Czas spędzony przed tym telewizorem był wręcz surrealistyczny. Chciałem więcej i więcej, bo nie da się nim nasycić. To coś niesamowitego, bo te kolory i płynność zniewalają. Trudno o tym opowiadać, bo to zdecydowanie trzeba zobaczyć na żywo, przynajmniej raz, żeby wiedzieć, do czego warto aspirować. Mówi się, że powinniśmy wyznaczać sobie ambitne cele, to słynne Ferrari czekające za rogiem. Po wizycie w centrum Samsunga wiem, że wolałbym za rogiem znaleźć montażystów, którzy niosą ten telewizor do mojego mieszkania, bo w cenie urządzenia jest transport, montaż i wniesienie.

Więcej o Micro LED Samsunga przeczytacie w:

Widziałem również inne produkty

Dowiedziałem się jak działa w praktyce telewizor The Terrace, który jest wodoodporny, muszę przyznać, że widok wylewania na telewizor wody jest dosyć nietypowy. Widziałem jak w praktyce działa obrotowy Sero, poznałem różnice pomiędzy wszystkimi rodzajami matryc, które używa Samsung, a także na własne życzenie zostałem oślepiony podświetleniem obecnym w telewizorach Micro LED. Widziałem co potrafią projektory Samsunga i jaką różnicę robi dobry zestaw audio. Ale i tak z pokazu największe wrażenie zrobił na mnie telewizor Micro LED. On za mną chodzi, atakuje moje myśli. To jest przyszłość.

REKLAMA

Okazją do mojej podróży do centrum szkoleniowego było wprowadzenie do oferty tańszych i mniejszych telewizorów Micro LED (76, 89, 101 i 114 cali). Nie trafiłem z ceną, bo liczyłem, że 76-calowy telewizor będzie kosztował w okolicach 300 tysięcy złotych. Tymczasem kosztuje 399 999 zł. Drogo, ale widać tendencję spadkową. Jeszcze tylko kilka lat i może będzie dało się kupić telewizor Micro LED bez zaciągania kredytu hipotecznego.

*żartowałem, nie znałem tytułu tego obrazu, ale wiedziałem, że to van Gogh.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA