Telewizor Sharp FQ8 - recenzja. Początek roku, a tu taka niespodzianka. Znakomita relacja możliwości do ceny
Polacy mają apetyt na coraz większe telewizory. Co oczywiste, wraz z rozmiarem rośnie też cena, co wymusza pewne kompromisy przy wyborze upragnionego modelu. Sharp FQ8 ma ich zaskakująco mało. Co więcej, jest świetnie wyceniony nawet w swojej klasie i to do tego stopnia, że starczy by dokupić Soundbar czy konsolę do gier.
Producenci telewizorów mają nowy sposób na namawianie Polaków do wymiany telewizora na nowszy model. Kiedyś kuszono funkcjami smart TV, później specyfikacją samego wyświetlacza (ten wyścig akurat nadal trwa), jeszcze później funkcjami dla graczy, a teraz pokusą jest rozmiar. Ta jest jednak trudna do zignorowania, bowiem większy ekran telewizora zawsze przekłada się na większą frajdę z oglądania filmów, seriali czy wydarzeń sportowych, że o grach wideo nie ma co wspominać.
To prawdopodobnie dlatego firma Sharp zdecydowała się wypożyczyć do testów Spider’s Web telewizor FQ8 w swojej imponującej, 75-calowej odmianie. Zapoznając się bowiem na sucho ze specyfikacją tego telewizora od razu widać kilka ciekawych parametrów, które go wyróżniają od podobnie wycenionej konkurencji. Wiele zalet ujawniło się jednak bezpośrednio podczas testów. Co ma do tego rozmiar? Gdy po zakończeniu rzeczonych testów przyszedł czas na opisanie wniosków w recenzji, sprawdziliśmy aktualne ceny FQ8.
Najciekawsze teksty ze świata RTV:
50-calowy model to wydatek 3000 zł. 55-calowy oznacza dopłatę 500 zł, 65-calowy 1300 zł. 75-calowy testowany model w dniu oddawania recenzji do publikacji, bez żadnej promocji, kosztuje 6000 zł. I to był ten moment, w którym kilkukrotnie sprawdziliśmy czy na pewno do testów trafił dokładnie ten model telewizora. Bo FQ8 nie jest idealny, co to to nie, to wręcz telewizor średniej klasy. Powinien kosztować jednak znacznie więcej.
Sharp Aquos FQ8 - po wyjęciu z pudełka. Czy raczej ogromnego pudła.
FQ8 zdecydowanie nie jest wykonany z materiałów uznawanych za premium. To telewizor z niedrogiego, elastycznego tworzywa, ewidentnie niższej klasy niż to stosowane w sztandarowych modelach konkurencji. Wspominam o tym zawsze jednak wyłącznie z recenzenckiej przyzwoitości - nikt przecież na co dzień nie obmacuje telewizora ani nie wystawia jego obudowy na trudne warunki fizyczne. A sam telewizor wizualnie prezentuje się elegancko i przyzwoicie. Sharp nie zdecydował się na wymyślne wzornictwo, dominują proste kształty i symetria.
Telewizor można powiesić na ścianie albo postawić na dołączonej do zestawu podstawie, bez żadnej możliwości regulacji. Ta zapewnia bardzo stabilną podporę, a całość jest łatwa w montażu (brak fikuśnych elementów wykończeniowych z metalu i szkła jest tu dodatkowym atutem - telewizor jest relatywnie lekki, przez co łatwy w instalacji).
Do zestawu dołączone są dwa piloty - większy dla osób korzystających często również z klasycznej telewizji, oraz mniejszy skupiony na funkcjach smart. Trudno o nich napisać coś szczególnie odkrywczego, bowiem ani nie są szczególnie wygodne, ani też trudno im cokolwiek zarzucić. Nie posiadają żadnych wymyślnych funkcji (poza mikrofonem do sterowania telewizorem za pomocą głosu), nieźle leżą w dłoni, nie są podświetlane.
Funkcje smart? Sharp FQ8 ma Google TV, więc wszystko ma w standardzie. Czy laguje?
Sharp niezmiennie nie zajmuje się wymyślaniem na nowo własnej platformy smart TV. Korzysta budowanej na Android TV platformy Google TV, nie modyfikując jej niemal wcale. Użytkownicy mają więc do dyspozycji klasyczny interfejs, również w menu konfiguracji telewizora, bez skórek czy dodatkowych menu od producenta. Choć oczywiście menu ustawień obrazu i dźwięku jest dostosowane do możliwości technicznych tego telewizora i jego specyfiki.
Telewizor jest również bardzo responsywny. Co prawda lagujące odbiorniki, które zdają się ignorować niektóre polecenia z pilota to już na szczęście rynkowa rzadkość. FQ8 jest jednak podejrzanie atrakcyjnie wyceniony, więc szukaliśmy haczyków gdzie to tylko możliwe. W funkcjach smart takich znaleźć się nie udało: Google TV nie został w żaden sposób wzbogacony przez Sharpa, ale działa na tym modelu bardzo sprawnie.
Jak to możliwe, że 144-hercowy telewizor QLED z SI kosztuje tak niewiele? Odpowiedź brzmi: Direct LED. Ale to nie tak jak myślisz.
FQ8 wykorzystuje matrycę typu VA, co widać podczas testów. Matryce tego rodzaju cechują się bardzo wysokim kontrastem w ramach technologii wyświetlaczy LCD i dobrze odwzorowują głębię czerni. Oznacza to, że obraz jest bardziej szczegółowy i realistyczny, zwłaszcza przy oglądaniu filmów i seriali w ciemnym otoczeniu. Ponadto, matryce VA zapewniają lepszą ostrość obrazów w ruchu, co jest ważne dla fanów sportu i gier. Sharp niewiele jednak zrobił w kwestii usuwania problemów kątów widzenia: FQ8 należy kupować, jeżeli telewizor będzie wykorzystywany w sposób tradycyjny, gdzie widzowi siedzą naprzeciwko ekranu. Oglądanie treści pod dużym kątem powoduje spadek postrzeganej jakości obrazu.
Atuty matrycy VA są tu dodatkowo wzmocnione przez powłokę z nanokryształów, czyli technikę QLED. Ta jest stosowana w niemal wszystkich topowych telewizorach LCD i OLED by osiągnąć wyższą jasność przy szerszym pokryciu palety barwnej. To oznacza, że FQ8 ma ogromny potencjał by zabłysnąć. Tymczasem wyniki pomiarów są tylko satysfakcjonujące: 92 proc. pokrycia palety DCI-P3 i 78 proc. Rec.2020. Na dodatek szczytowa jasność tego telewizora to tylko okolice 500 lumenów. To sugeruje, że treści HDR będą wyświetlane w jakości niższej niż oczekiwana. Tak... ale nie. Bo jest jeszcze kontrast.
Technika Direct LED jest na dziś najmniej skomplikowaną i najtańszą w nowoczesnych telewizorach. To prawdopodobnie jeden z głównych powodów, które umożliwiły Sharpowi wprowadzenie FQ8 do obrotu w tak niewysokiej cenie. Podświetlenie Direct LED sugeruje, że kontrast w FQ8 będzie w najlepszym razie przeciętny. Ku naszemu zdziwieniu okazało się, że jest inaczej.
FQ8 świetnie - jak na telewizor Direct LED - radzi sobie z trudnymi wyzwaniami. Redukuje do minimum niepożądane efekty poświat, szczególnie widoczne i drażniące oczy gdy na ekranie wyświetlany jest jasny obiekt na ciemnym tle. Niedoskonałości się zdarzają, Sharp nie zdołał nagiąć praw fizyki i optyki. Zredukował je jednak do minimum. Jakim sposobem?
Po prawdzie to trudno powiedzieć bez zasięgnięcia informacji od działu inżynieryjnego firmy. Wiemy tylko, że wiele z tym wspólnego ma zastosowany w telewizorze zupełnie nowy procesor obrazu, w którym zaszyte są NPU z algorytmami sztucznej inteligencji. FQ8 wyświetla nieco mniej kolorów niż powinien i oferuje nieco niższą jasność niż by wynikało ze specyfikacji, więc można spekulować, że ów nowy procesor tak reguluje pracą podświetlenia, by zapewnić jak najlepszy kontrast - nieco kosztem kolorów i jasności.
To świetny kompromis, bo w efekcie FQ8 może nie zapewnia oszałamiająco pięknego obrazu (głównie pod względem nasycenia barw), ale w zamian wszystkie parametry ma na poziomie istotnie powyżej akceptowalnego. Mając na uwadze cenę odbiornika, projekt ten i ta decyzja projektowa okazały się strzałem w dziesiątkę.
Wspomnianemu procesorowi należy się jeszcze dodatkowa uwaga: odświeżanie 144 Hz docenią głównie gracze-entuzjaści podłączający do telewizorów swoje gamingowe pecety, żadna konsola do gier nie oferuje płynności wyższej niż 120 Hz. Tyle że Sharp jako jeden z pierwszych producentów stosuje SI do upłynniania ruchu również do 144 Hz. Dlaczego do tego przydają się inteligentne algorytmy? 144 Hz to co prawda wielokrotność filmowego 24 Hz, co oznacza łatwe zadanie dla upłynniacza. Treści online często jednak emitowane są w 30 Hz lub w 60 Hz, co przy upłynnianiu powoduje problemy z płynnością obrazu i artefaktami. FQ8 radzi sobie z tym bezbłędnie, choć oczywiście upłynniacz (Active Motion 1400M) można wyłączyć.
Największym atutem telewizora Sharp FQ8 jest cena. Na szczęście zdecydowanie nie jedynym.
Na deser chciałbym się zachwycić systemem dźwiękowym telewizora FQ8. W żadnym razie nie pieści uszu audiofila, a miłośnicy gier i filmów akcji szybko doświadczą ograniczeń wbudowanego systemu. Tyle że większość telewizorów - w tym tych drogich, z wysokiej półki - ma bardzo złe systemu dźwięku, co wynika z praw fizyki. Popyt na smukłe telewizory sprawił, że bardzo trudno zmieścić w nich porządne głośniki. Niemal zawsze rekomendujemy co najmniej kupno soundbaru.
Podobną rekomendację mamy do FQ8, z jedną istotną różnicą. System stereo 2x 15 W w FQ8, pisząc kolokwialnie, bardzo daje radę. Dźwięk jest wyraźny i dynamiczny i głęboki. Warto kupić Soundbar czy kolumny, ale już średniej klasy - bo wbudowany system jest co najmniej równie przyzwoity, co najtańsze systemy zewnętrznego audio. To wbrew pozorom rzadkość, większość innych telewizorów wzbogaci nawet najtańszy soundbar.
75-calowy telewizor w cenie 6000 zł. Z Google TV, z matrycą 144 Hz przydatną nie tylko dla graczy-entuzjastów. Z przyzwoitym obrazem pod każdym względem, z obsługą wszystkich ważnych standardów i formatów - w tym Dolby Atmos, Dolby Vision, DTS:X, VRR, eARC i QMS. Dwa piloty, bardzo przyzwoity system dźwięku. A do tego sam telewizor jest ładny i responsywny. Sharp FQ8 zaskoczył nas na wiele sposobów, wszystkie pozytywne - z entuzjazmem polecamy jego zakup.