Milion przycisków w toalecie i windy, które próbują cię pożreć. Wróciłem z Japonii i mówię, jak było
Wyruszając w podróż do Japonii nie wiedziałem o niej zbyt wiele. Jadąc do tego kraju liczyłem na świetne jedzenie, piękną naturę, ciekawych ludzi, tradycje i okazję do odświeżenia pasji do fotografii. Nie zawiodłem się, ale też byłem bardzo zaskoczony.
Gdzieś głęboko w środku jako fan technologii spodziewałem się, że zobaczę kraj przyszłości, pełen najnowszych technologii i rozwiązań z filmów si-fi. Japonia jest często w Polsce postrzegana właśnie w podobny sposób. Szybkie pociągi, roboty, pełna automatyzacja.
Japonia to nowoczesny kraj, ale dosyć harmonijnie połączony z tradycjami i naturą. Najszybszy rozwój technologiczny i gospodarczy przypadł na lata 70. i 80. ubiegłego wieku. To dawno temu. Wiele z wprowadzonych wtedy rozwiązań czy technologii wciąż służy Japończykom, ale trudno je dziś nazwać nowoczesnymi. Są jednak rzeczy, które robią wrażenie na turyście z Europy. Oto one.
Nigdy nie widziałem tylu przycisków w toalecie
Jedną z pierwszych rzeczy, które robimy po przylocie do nowego kraju, jest wizyta w toalecie. Miejsca tego typu w Azji cieszą się różną renomą. Wiele zależy, do jakiego kraju trafiliśmy. W Japonii nie ma się czego obawiać - wręcz przeciwnie. Większość toalet - także tych publicznych - jest bardzo czystych. W tych lepszych automatycznie otwiera się klapa zaraz po wejściu do kabiny.
Standardowo deski są podgrzewane, a ich temperaturę może regulować przyciskami w panelu obok. Na tymże panelu znajdują się również przyciski innych funkcji: włączania trybu prywatnego (muzyka zagłuszająca sami wiecie co), spuszczania wody, ale też podmywania wodą dla mężczyzn (natrysk z tyłu), dla kobiet (natrysk z przodu), oraz suszenia. Przez pierwsze dni obawiałem się z tych funkcji skorzystać. Pasja recenzenta jednak zwyciężyła i nie żałuję. Teraz wiem jaką toaletę będę montować w swoim przyszłym domu!
Ciekawostką w temacie są starsze toalety, w których na szczycie zbiornika na wodę zamontowano kranik. Tak - woda najpierw leci z rury bieżącej wody przez kranik i małą umywalkę, gdzie myjemy ręce. Potem brudna woda, trafia do zbiornika i od razu jest wykorzystywana do spłukiwania. Proste, a ekologiczne i jak oszczędza miejsce!
Elektronika jest tu naprawdę tania
Japonię odwiedziłem pod koniec października, kiedy kurs jena japońskiego był i nadal pozostaje na najniższym poziomie od mniej więcej 2006 roku. To oznacza, że sporą część elektroniki, szczególnie tej drogiej, można na miejscu kupić o wiele taniej niż w Polsce. Do tego w wielu sklepach, obcokrajowcy otrzymują możliwość zwrotu podatku w wysokości 10 proc. ceny towaru. W ten sposób nowy iPhone 15 Pro Max 256 GB to koszt ok. 5000 zł zamiast 7200-7600 zł jak w Polsce.
Najtańszy Apple Watch SE2 Wi-Fi kosztuje w Japonii ok. 880 zł, podczas gdy w Polsce, to wydatek minimum ok. 1200 zł. Znalazłem też sporo niezłych ofert na niektóre sprzęty fotograficzne, ale nie zawsze ceny się mocno różniły.
Będąc w stolicy Japonii byłem przekonany, że na miejscu dostanę od ręki wszystkie nowości Apple’a. Nic bardziej mylnego. Nowe produkty z wyższych linii, jak iPhone’y 15 Pro czy 15 Pro Max można było zamówić jedynie online z odbiorem. I to jedynie w Apple Store’ach, gdzie... nie ma Tax Free. Zwrot podatku jest realizowany u resellerów Apple’a, jak nasz Media Markt, ale tam z kolei trzymają te produkty dla klientów, którzy kupują smartfony na abonament.
W smartfonach nie można wyłączyć dźwięku migawki aparatu
Mimo trudności udało się i kupiłem swojego iPhone’a w Japonii i odebrałem jeszcze tego samego dnia. I tu kolejne zaskoczenie. Wszystkie iPhone’y z japońskiej dystrybucji mają włączony na stałe dźwięk migawki aparatu. Nie da się go wyłączyć jak w Europie czy Stanach zmieniając na tryb cichy. Oczywiście są na to sposoby, ale mówię o sytuacji, jaką zastajemy po wyciągnięciu telefonu z pudełka.
To żadna nowość, ale wielu zagranicznych gości może się dziwić. Rozwiązanie to ma zapobiegać wykonywaniu po kryjomu zdjęć w miejscach publicznych, jak metro, czy większe ulice. Nie wiem, jak dalece jest to skuteczne rozwiązanie, ale wiem, że niektórzy Japończycy kupują smartfony za granicą żeby móc wyłączyć dźwięk migawki w aparacie.
Warto też dodać, że w przypadku iPhone’a, wystarczy przekroczyć granicę Japonii, a funkcja automatycznie się usypia, tzn. dźwięk migawki można wyłączyć.
Windy próbują cię zjeść
W Polsce oraz innych europejskich krajach wystarczy wsunąć wykałaczkę między zamykające się drzwi windy, aby te się od razu zatrzymały i otworzyły. W Japonii i wielu innych krajach azjatyckich jest zupełnie inaczej — drzwi zatrzymują się, dopiero kiedy napotkają fizyczny opór w postaci np. naszego barku czy dłoni. Krótko mówiąc idąc na pewniaczka można się nieźle poturbować. Stąd też Japończycy zazwyczaj wciskają przycisk otwierania drzwi, jeśli widzą osoby wchodzące lub wychodzące z windy. Taki żywy czujnik.
Inna sprawa, że japońskich windach, przycisk zamknij drzwi działa natychmiast po wciśnięciu. Naprawdę natychmiast. W Polsce często mam wrażenie, że te przyciski to atrapy, bo drzwi zamykają się w identycznym tempie bez względu na to, czy je wciśniemy, czy nie.
Automaty z napojami są wszędzie
Automaty z napojami to żadne technologiczne nowości, ale już ich dostępność robi wrażenie. W Japonii maszyny z napojami stoją na każdym rogu. W mieście typu Tokio to nie dziwi aż tak bardzo, ale takie automaty są nawet w najmniejszych wioskach, w których mieszka garstka ludzi. Są dosłownie wszędzie. W wielu miejscach można tam płacić także kartą.
To sprawiło, że w czasie swojej podróży korzystałem z nich namiętnie, kupując nie tylko wodę, ale przede wszystkim naprawdę smaczne herbaty różnego rodzaju oraz kawę. W obu wypadkach w praktycznie każdej maszynie znajdziemy napoje zimne (w zasadzie to lodowate), jak i gorące. Ciepła kawa jest sprzedawana w aluminiowych butelkach lub puszkach. Każdy napój kosztuje ok. 3-5 zł, co jest naprawdę dobrą ceną, jak za ich jakość i ogólnodostępność.
Ramen też zamówisz przez automat
W dużych miastach popularne są restauracje czy też bary serwujące lokalne makarony. W wielu z nich proces zamawiania odbywa się automatycznie niemal bez udziału człowieka, często jeszcze przed drzwiami.
Są tam ustawione proste automaty do zamawiania oraz płatności za dania i napoje. Na kafelkach znajdują się nie tylko napisy oraz zdjęcia, dzięki czemu łatwiej się rozeznać co zamawiamy. Po zamówieniu i płatności dostajemy bilecik, który następnie przekazujemy obsłudze.
Ciche samochody i niewiele elektryków
Odwiedzając Japonię spodziewałem się, że zobaczę całą masę japońskich aut elektrycznych, które dumnie wypucowane przez ich właścicieli krążą po ulicach stolicy. Tymczasem mam wrażenie, że łatwiej było dostrzec jakiś stuningowany wóz sportowy niż elektryka.
Dane to potwierdzają. Jak podaje japońska gazeta Nippon tylko 2,1 proc. nowych samochodów sprzedawanych w Japonii to modele elektryczne. To Chiny są krajem elektryków i trzeba tam dodać jedno zero do wyniku.
Mimo to na ulicach wcale nie jest głośno. Nawet w samym centrum Tokio w czasie godzin szczytu na ulicach nie ma wielkiego hałasu. Od czasu do czasu słuchać głośniejszy ryk autobusu, ale samochody osobowe, pracują zadziwiająco cicho. Na oko - albo raczej ucho - część z nich to po prostu hybrydy.
Karty transportu publicznego działają jak nigdzie indziej
W każdym poradniku młodego turysty przeczytasz, że udając się do Japonii warto zadbać o kartę transportu publicznego. To proste, szybkie i praktyczne narzędzie, które same w sobie nie jest niczym zaskakującym. Doładowujesz kartę, potem przykładasz przy bramkach metra, pociągu lub autobusu i jedziesz. Bardziej zainteresowało mnie co innego - integralność tych kart oraz prostota wyrobienia.
Jako posiadacz iPhone’a wyrobiłem kartę Suica (to jedna z kilku tego typu do wyboru) w 2 minuty siedząc na podgrzewanym sedesie. iPhone pozwala na to już systemowo, w ramach wbudowanego Portfela. Tam też można owo kartę doładowywać. Żadnych kolejek, okienek, wysyłania pocztą itp. Chociaż tak też można.
Do tego kartą Suica można płacić nie tylko za transport w Tokio, ale też wielu innych dużych miastach, a nawet na wielu trasach kolejowych w regionie. Poza tym system jest połączony z płatnościami w większości automatów z napojami oraz masą sklepików, a nawet barów. Kilka razy zapłaciłem w ten sposób za Ramena.
Shinkansen to szybki pociąg, ale można w nim stać
Jeżdżąc Pendolino w Polsce przywykłem do tego, że trzeba mieć rezerwację przed wejściem do pociągu. Pamiętam jak wprowadzano ten pociąg na polskie tory i tłumaczono wtedy, że Pendolino jest tak szybkie, że to niebezpieczne, aby pasażerowie jechali nim na stojąco, kiedy nie ma wolnych miejsc.
Japoński Shinkansen, czyli słynny szybki pociąg rozpędza się aż do ok. 300 km/h, a nie jedynie ok. 200 km/h jak Pendolino w Polsce na niektórych fragmentach tras. Mimo to rezerwacja miejsc nie jest tam konieczna. Większość - choć nie wszystkie pociągi Shinkansen - mają zarówno wagony rezerwowane, jak i nierezerwowane. Pasażerowie bez rezerwacji siadają na dowolnym wolnym miejscu. Jeśli nie ma wolnych miejsc trzeba stać.
To moja lista ciekawostek, które wypatrzyłem w Japonii. Jestem pewien, że wśród naszych czytelników, jest wielu podróżników, którzy byli w tym kraju i mogliby ją uzupełnić.
Dawajcie znać w komentarzach.