REKLAMA

Bitwa o Los Angeles. Historia najdziwniejszej bitwy II wojny światowej

Jeśli kojarzycie film Bitwa o Los Angeles, to pamiętacie widowiskowe starcie amerykańskiego wojska z obcymi. Jednak bitwa o Los Angeles wydarzyła się naprawdę. Obrońcy stoczyli w niej zażartą walkę z niewidzialnym przeciwnikiem.

Bitwa o Los Angeles. Historia najdziwniejszej bitwy II wojny światowej
REKLAMA

W 1942 roku nad Los Angeles doszło do niezwykłego starcia zbrojnego, które niektórzy nazywają najdziwniejszą bitwą II wojny światowej? Przez ponad godzinę amerykańska artyleria przeciwlotnicza ostrzeliwała niebo, sądząc, że jest atakowana przez japońskie samoloty. Jak się jednak okazało nie było żadnego wroga, a jedynie fałszywy alarm i zbiorowa histeria. Oto co się wydarzyło.

REKLAMA

Amerykanie żyli w strachu

W lutym 1942 r. Stany Zjednoczone były w stanie wojny z Japonią od niespełna trzech miesięcy. Po zaskakującym ataku na Pearl Harbor 7 grudnia 1941 r., Amerykanie żyli w strachu przed kolejnym uderzeniem na ich terytorium. Na zachodnim wybrzeżu panowała szczególna nerwowość, ponieważ uważano je za najbardziej narażone na inwazję lub naloty.

Więcej niezwykłych historii o technologii z okresu II wojny światowej, znajdziesz na Spider's Web:

23 lutego 1942 r., japoński okręt podwodny ostrzelał rafinerię ropy naftowej w Ellwood, niedaleko Santa Barbara, w Kalifornii. Był to pierwszy ostrzał amerykańskiego lądu przez wroga od czasu wojny secesyjnej. Chociaż szkody były niewielkie, to wydarzenie wywołało popłoch i zwiększyło napięcie. Japończyków widziano dosłownie wszędzie.

Jeśli już zaczęliśmy od filmu, to w tym miejscu warto przypomnieć doskonałą komedię "1941" w reżyserii Stevena Spielberga, która w prześmiewczy sposób pokazuje nastrój, jaki panował wówczas na zachodnim wybrzeżu USA.

Oczywiście nikomu wówczas nie było do śmiechu, a ostrzał rafinerii wywołał prawdziwą panikę przed inwazją na Zachodnim Wybrzeżu. Wpłynął też na decyzję o internowaniu Amerykanów pochodzenia japońskiego. Doniesienia o ataku spowodowały, że setki osób uciekły w głąb lądu. Wielu obawiało się, że wydarzenie to było wstępem do ataku na pełną skalę. 

Nocna panika

W nocy z 24 na 25 lutego 1942 r., służby marynarki wojennej otrzymały informacje o kilku świecących obiektach na niebie w okolicach Los Angeles. O godz. 19:18 ogłoszono alarm przeciwlotniczy i obsadzono stanowiska dział. O godz. 22:23 alarm odwołano.

Jednak o godz. 2:15 ponownie wykryto na radarach niezidentyfikowany obiekt. O godz. 2:25 włączono syreny alarmowe i nakazano zastosować zaciemnienie. Chwilę później niebo zaczęły przeczesywać reflektory przeciwlotnicze, a artyleria przeciwlotnicza otworzyła ogień.

Bitwa o nic

Przez ponad godzinę, w kierunku nieznanego celu wystrzelonych zostało ponad 1400 pocisków artyleryjskich. Niebo było rozświetlone przez eksplozje i dym. Ludność cywilna zeszła do schronów lub piwnic, oczekując nalotu. Niektórzy twierdzili, że widzieli świecący obiekt, który unikał pocisków i manewrował nad miastem. Inni mówili, że widzieli kilka obiektów, a nawet formację samolotów.

Niektórzy podejrzewali, że to balony meteorologiczne lub zwiadowcze, albo nawet obce statki kosmiczne. Jednak nie było żadnego dowodu na to, że w powietrzu znajdował się jakikolwiek wróg. Żaden samolot nie został zestrzelony, ani nie zrzucił żadnej bomby.

Skutki i konsekwencje

REKLAMA

Bitwa o Los Angeles przyniosła prawdziwe straty i ofiary. Kilka budynków zostało uszkodzonych przez spadające odłamki i nisko wybuchające pociski. Trzy osoby zmarły na zawał serca z powodu paniki, trzy inne zginęły od odłamków, a kilka zostało rannych.

Bitwa o Los Angeles była jednym z najdziwniejszych i najbardziej absurdalnych wydarzeń II wojny światowej. Pokazała, jak łatwo można wywołać panikę i chaos w sytuacji zagrożenia. Była też źródłem wielu spekulacji i teorii, które do dziś budzą zainteresowanie i ciekawość.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA