Samsung Galaxy S23 FE na ostatniej prostej. Co tu się właśnie wydarzyło?
Już za kilka dni odbędzie się premiera Samsunga Galaxy S23 FE, wiemy już o nim praktycznie wszystko, ale filmik, który właśnie trafił do sieci. sprawił że zacząłem się zastanawiać, czy ten model ma szansę na sukces.
Premiera Samsunga Galaxy S23 FE odbędzie się już 4 października, więc jesteśmy na ostatniej prostej. Nie ukrywam, że mam wiele oczekiwań do tego modelu, bo sam mam protoplastę wspaniałej serii Fan Edition - Samsunga Galaxy S20 FE. Telefon był idealnym kompromisem pomiędzy osiągami a ceną. Jego następca Galaxy S21 FE wzniósł to na kolejny poziom. Niestety rok później nie dostaliśmy modelu Galaxy S22 FE, ale w tym roku ulubiona seria klientów wraca i ma potencjał na bycie hitem. Jest jednak jedna kwestia, która budzi moje obawy, a po obejrzeniu filmu promocyjnego pojawiła się kolejna.
Samsung Galaxy S23 FE - zwiastun pokazuje jak wygląda przyszły hit
Na filmie promocyjnym widzimy front urządzenia, który nie jest niespodzianką, bo kontynuuje dobrze znany design Samsunga. Uwagę zwracają cienkie ramki. Tył urządzenia to nawiązanie do serii Galaxy S23.
Wszystko wygląda elegancko, ale podczas przeglądania internetu natrafiłem na filmik, który rzekomo pokazuje prawdziwe nagranie Samsunga Galaxy S23 FE
MIna mi zrzedła, bo na tym nagraniu telefon wygląda po prostu jak grafitowy Samsung Galaxy A54. Nie zrozumcie mnie źle - to bardzo ładny i dobry telefon, o czym sam się przekonałem, bo go testowałem. Jednak po Samsungu Galaxy S23 FE spodziewałem się więcej. Dlatego stoję na stanowisku, że na tym filmie widzimy wspomniane wcześniej Galaxy A54, a nie nadchodzący model z linii Fan Edition.
Więcej o Samsungu Galaxy S23 FE pisaliśmy w:
Samsung Galaxy S23 FE - jedna niewiadoma
Najwięcej emocji w tym telefonie budzi procesor. Samsung po genialnym ruchu w serii Galaxy S23 FE, którym wprowadził niesamowicie wydajny procesor Snapdragona 8 Gen 2 niezależnie od rynku, zamierza wrócić do swoich korzeni i oferować to samo urządzenie z dwoma procesorami - Exynosem 2200, który napędzał serię Galaxy S22 oraz Snapdragonem 8 Gen 1. I tutaj jest już pierwszy szok - nie zdecydowano sie na wzmocnioną wersję 8+ Gen 1. Wersje bez plusa miały problem z nadmiernym nagrzewaniem się (co notabene było również gorączką Exynosa 2200). Jedyne wytłumaczenie jest takie, że Snapdragon 8 Gen 1 był produkcji Samsunga, a za wersję z plusem i następców odpowiadało TSMC. Użycie Exynosa i Snapa 8 Gen 1 wygląda jak wietrzenie magazynów.
Czy to źle?
To zależy. Wprawdzie zaraz po premierze Samsungi Galaxy S22 cierpiały na bolączki z grzaniem się, to z relacji użytkowników wynika, że kilka aktualizacji późnień problem praktycznie nie występuje. Wszystko tak naprawdę zależy od optymalizacji i tego jak poważnie Samsung podejdzie do serii Fan Edition. Z osądem poczekam aż urządzenie wpadnie w moje ręce.