REKLAMA

Mam wielką prośbę do następcy szefa PlayStation. Chodzi o stare gry

Pod przewodnictwem Jima Ryana dział PlayStation odnosił największe komercyjne sukcesy w swojej historii, będąc jednym z liderów rynku gier wideo. Niestety, kosztem przeszłości, której uszanować nie umiał. Czas na zmiany.

28.09.2023 20.07
PlayStation stare gry
REKLAMA

Na rynku gier wideo trzęsienie ziemi. Szef działu Sony Interactive Entertainment (dla uproszczenia: szef PlayStation) rezygnuje z pełnienia swojej roli. Zostanie zastąpiony przez tymczasowego prezesa, podczas gdy Sony będzie szukać właściwej osoby na jego miejsce.

Ryan zdecydowanie nie jest figurantem czy ignorantem. Dał się poznać jako niezwykły przywódca, a jego trzeźwe i nieco ekscentryczne spojrzenie na rynek zapewniło PlayStation status dający się określić jako kultowy. A firmie Sony ogromne zyski i wpływ na całą popkulturę.

REKLAMA

Ryan jest także członkiem zarządów JPJ Group PLC (LSE), Gaming Realms PLC, Pala Interactive LLC i Fralis LLC. Był także członkiem zarządów wielu innych publicznych i prywatnych firm. Ryan dołączył do Sony w 1994 r. jeszcze przed premierą pierwszej konsoli PlayStation. W 2011 r. został mianowany prezesem i dyrektorem generalnym Sony Interactive Entertainment Europe, a pięć lat później objął stanowisko globalnego dyrektora sprzedaży i marketingu firmy. Największe wyróżnienie nastąpiło z kolei w 2019 r., kiedy to zaczął pełnić rolę dyrektora generalnego i prezes oddziału PlayStation.

Najświeższe informacje dla graczy:

Jim Ryan - człowiek z wizją na przyszłość PlayStation.

Ryan nadzorował debiut PlayStation 5, a w ostatnim czasie szerzej postawił na gry-usługi, kupując choćby Bungie (studio odpowiedzialne za Destiny). Ryan wyjaśnił w opublikowanym minionego wieczora oświadczeniu, że ma coraz większe problemy z pogodzeniem życia w Europie z centralą w Japonii oraz obowiązkami w Ameryce Północnej. - Po 30 latach podjąłem decyzję o przejściu na emeryturę w marcu 2024 roku - napisał.

Na początku października do SIE w roli prezesa dołączy Hiroki Totoki, obecny dyrektor operacyjny i finansowy całego Sony. Jego zadaniem - jak tłumaczy firma - będzie wspierać Jima Ryana w okresie przejściowym. 1 kwietnia przyszłego roku Totoki zostanie mianowany tymczasowym dyrektorem generalnym Sony Interactive Entertainment.

Ryan jest uważany za inspirującego lidera przez cały okres pracy, ale nigdy bardziej niż podczas nadzorowania premiery PlayStation 5 w środku globalnej pandemii. Ryan otrzymał wiele podziękowań i gratulacji od swoich współpracowników, partnerów i rywali, w tym od Phila Spencera, szefa Xboxa.

Jim Ryan - człowiek bez wizji na przeszłość PlayStation.

Ryan dał się poznać jako osoba bardzo pragmatyczna. Przynajmniej jeśli chodzi o prowadzenie interesów swojej firmy. Nie miał żadnego widocznego problemu z zeznawaniem nieprawdy przed amerykańską Federalną Komisją Handlu w sprawie przejęcia Activision Blizzard przez Microsoft, co wykazała opublikowana później wewnętrzna korespondencja SIE. Jego rolą była maksymalizacja zysków z konsol, gier i usług - co wychodziło mu do tej pory wybornie, przy dużej aprobacie samych graczy.

Ten pragmatyzm ma jednak pewną mroczniejszą stronę, godzącą w interesy pewnej, podobno niewielkiej (wątpię...) grupy fanów PlayStation. Ryan uważa, że przede wszystkim należy inwestować w rzeczy nowe. Nowe gry, nowy sprzęt, nowe usługi. Gdy Xbox chwalił się wprowadzeniem zgodności wstecznej do konsol Xbox One, dzięki której gracze mogli uruchamiać na nich część gier z pierwszego Xboxa i znaczną część z Xboxa 360, Ryan skomentował to posunięcie słowami chwalą się funkcją, o której wiele osób mówi z której niewiele osób będzie korzystać.

Niejednokrotnie w wywiadach z mediami twierdził, że nie widzi powodu, dlaczego ktoś chciałby na supernowoczesnym PlayStation 5 grać w antycznie wyglądające gry z PlayStation 2. W efekcie dostęp do klasyki gier na PlayStation jest mocno ograniczony w porównaniu do konkurencyjnego Xboxa. Podczas gdy platforma Microsoftu pozwala na uruchamianie gier natywnie, bez dalszych opłat i bez błędów w grafice, na PlayStation nietrudno natrafić na wyglądającego gorzej niż oryginał klasyka, a czasem jedynym wyjściem jest streaming takiej gry, za co trzeba dodatkowo płacić.

Jest to o tyle ironiczne, że w porównaniu do Xboxa konsola PlayStation ma niezestawialnie dłuższą i bogatszą historię. Gdy pierwsze Halo zaczęło zapowiadać się na światowy fenomen, Sony miało już dwie generacje konsol za sobą i dziesiątki tytułów o jeszcze większej istotności i sympatii graczy. Xbox to ten nowy, ten wulgarny. Spuścizna PlayStation to jedne z najlepszych gier w historii całego medium. Historii, która jest przez PlayStation traktowana nieprzyzwoicie po macoszemu. Zwłaszcza w porównaniu do Xboxa, że o PC nie ma nawet co wspominać.

Chciałbym, by nowy szef PlayStation miał nieco cech Phila Spencera, szefa Xboxa. I otwartą głowę nie tylko na nowe sposoby zwiększania wartości wyceny firmy, którą prowadzi. Zgodność wsteczna może i nie jest wartościowa dla większości graczy, ale ta zaangażowana i oddana marce mniejszość jest bardzo ważna, nie tylko wizerunkowo. Zwłaszcza że PlayStation ma ważny dla fanów ochrony starych gier atut, czego nie ma Xbox.

REKLAMA

Konkurencja od Microsoftu polega całkowicie na chmurze i surowych zabezpieczeniach antypirackich (DRM). To w praktyce oznacza, że gry na Xboxa, nawet te działające w trybie dla pojedynczego gracza, muszą sporadycznie łączyć się z uwierzytelniającym serwerem - który nie wiadomo jak wiele lat będzie działał. To również oznacza, że dostawcy gier na Xboxa nie muszą na płycie z grą... umieszczać gry, skazując gracza na konieczność dosciągnięcia dziesiątek gigabajtów z chmury, która prawdopodobnie w dalszej przyszłości zostanie wyłączona. Tymczasem PlayStation wymaga grywalnej wersji gry na nośniku fizycznym.

Spuścizna PlayStation jest zbyt bogata, zbyt piękna i zbyt droga sercom wielu graczy, by była skazywana na dostęp tylko przez nieudane konwersje lub przez streaming. Nikt jeszcze nie wie kim będzie nowy szef PlayStation. Trzymam kciuki, by był to ktoś, kto nie patrzy tylko na słupki w Excelu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA