REKLAMA

Jak będzie wyglądała inwestycja Intela w Polsce? Odwiedziliśmy siostrzany zakład w Malezji

Malezyjski zakład integracji i testowania chipów Intela w Penangu to połączenie japońskiej sterylności i niemieckiego ordnungu. Na jego wzór już za cztery lata powstać ma inwestycja w Miękini pod Wrocławiem. 

Fabryka Intela
REKLAMA

Żeby wejść do zakładu, trzeba założyć kostium ochronny, który przypomina te noszone przez zespoły medyczne w czasie pandemii. Po kolei należy ubrać: siatkę na włosy, foliowe ochraniacze na buty, nakrycie głowy ala hidżab, który zakrywa nie tylko głowę, ale i ramiona. Dopiero wtedy ubieramy jednoczęściowy biały kombinezon w drobną niebieską kratkę. Na to ochraniacze na buty z takiego samego materiału jak kombinezon. Ochraniacze są wysokie do połowy łydki, zapinane na zamek i zatrzaski. Konieczne są też okulary ochronne i lateksowe rękawiczki. Nasze były niebieskie. 

REKLAMA
Zakład integracji i testowania Intela w Malezji
Strój pracowników Intela, zajmujących się integracją chipów fot. materiały prasowe Intela

Przed wejściem do tzw. "czystej strefy" trzeba było oddać wszystkie urządzenia elektroniczne, włącznie z telefonem. Robienie zdjęć i nagrywanie jest surowo zabronione. Zasady są bardzo restrykcyjnie przestrzegane, bo obiekty, takie jak ten w Penangu są strategicznie ważne dla biznesu firmy. Skrywają informacje o dostawcach sprzętu, technologii, a także informacje o nowych produktach. Nawet pracownicy zakładu Intela nie mają dostępu do wszystkich pomieszczeń, mogą poruszać się tylko tam, gdzie znajduje się ich stanowisko pracy. 

Zakłady tworzące półprzewodniki są ważne nie tylko dla samych producentów i społeczności lokalnej, która znajduje tam pracę. To aktualnie jedna z najważniejszych kwestii geopolitycznych dotycząca zarówno bezpieczeństwa narodowego, jak i gospodarczego prosperity. Wie to także polski rząd, który chce ściągnąć do Polski biznes półprzewodnikowy, a pierwszym krokiem ma być zakład integracji i testowania w Miękini pod Wrocławiem. Liczą, że tak jak 50 lat półprzewodniki zmieniły malezyjską gospodarkę, tak teraz zmienią polską.

Malezyjska Dolina Krzemowa

Zakład w Penangu powstał w 1972 roku. Zbudowany na błotnistym polu ryżowym, A1 był pierwszą zagraniczną inwestycją amerykańskiego Intela. Według dr Goh Pek Chen, malezyjskiej naukowczyni, decyzja o przeniesieniu części łańcucha produkcyjnego do Malezji była korzystna dla obu stron – zarówno dla firm technologicznych, jak i ówczesnego rządu Malezji. Amerykańskie firmy, bo nie tylko Intel zbudował swoje zakłady w Malezji, chciały obniżyć koszty produkcji, a Azja było do tego dogodnym miejscem. 

Budowa zakładu integracji w Penangu
fot. Intel Free Press

Pierwszy obiekt Intela szybko wszedł na wysokie obroty. Już trzy lata od otwarcia zatrudniał około 1000 osób i stał się kluczową częścią łańcucha produkcyjnego firmy. Jak tłumaczy Chris Miller w książce "Wielka wojna o chipy": "nowe miejsca pracy w branży półprzewodnikowej zapewniły zatrudnienie części z 15 proc. pracowników, którzy opuścili swoje wsie i przenieśli się do miast w latach 1970-80". 

Co ciekawe, wówczas to kobiety były najczęściej zatrudnianymi pracownikami. Uważano, że ze względu na małe dłonie lepiej radzą sobie ze składaniem niewielkich procesorów. Nie inaczej było w zakładzie Intela, który na początku działalności zatrudnił prawie wyłącznie kobiety. 

Zakład w Penangu na początku zajmował się tylko integracją (montażem). Z płytek krzemowych przesyłanych z fabu w Stanach Zjednoczonych, składano procesory, które później sprzedawano klientom na całym świecie. W następnych latach Intel sukcesywnie rozszerzał swoje kompetencje w Malezji, otwierając zakłady do przeprowadzania testów, a także centrum rozwoju i projektowania. 

Dziś z zakładów w Malezji wychodzą zaawansowane technologicznie chipy, używane do komputerów, telefonów i innych urządzeń elektronicznych. Firma zatrudnia 15 tys. pracowników (już nie tylko kobiety), a cały kampus – wielkości sporego miasteczka – składa się z 16 budynków. W miejscu pierwszego zakładu A1, który został zburzony, powstaje nowy zakład zaawansowanego pakowania o nazwie Pelican. Inwestycja ma być gotowa już w przyszłym roku.

Więcej o rynku półprzewodników przeczytasz na Spider's Web:

Za sprawą ściągnięcia do Penangu biznesu półprzewodnikowego, wyspa zyskała międzynarodową reputację. W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat z sukcesem przekształciła swój model gospodarczy i stała się jednym z najbardziej rozwiniętych stanów Malezji. Obecnie chipy stanowią niemal 20 proc. całkowitego eksportu Malezji. 

Jak powstają chipy?

Przed wprowadzeniem dziennikarzy na teren zakładu, pracownicy Intela musieli usunąć wszystkie logotypy z maszyn znajdujących się na trasie oprowadzania, która – jak nam przekazano – miała około 4 km długości. 

Wejście do części, gdzie procesory są integrowane, poprzedzają śluzy. Otwieramy jedne drzwi, wchodzimy do pomieszczenia, czekamy aż drzwi za nami się zamkną, dopiero wtedy otwieramy kolejne. Jeden krok i lądujemy na klejącej się, brązowej macie. Płachta przypomina lep na muchy, ale ma zgoła inne zastosowanie. Ma zapobiegać roznoszeniu po części montażowej pyłów i kurzu, które mogłyby wpłynąć na działanie procesora. – Jeden mały pyłek może sprawić, że zmontowany procesor nie będzie działał poprawnie – mówi nam jeden z pracowników, który oprowadza nas po zakładzie. 

Po lewej od wejścia na ścianie wywieszone są plakaty ze zdjęciami pracowników, którzy w konkretnym miesiącu wyróżniali się np. w przestrzeganiu reguł sanitarnych. Malezyjczycy bardzo poważnie podchodzą do utrzymywania porządku i stosowania się do narzuconych zasad. Zresztą nawołują do tego też plakaty, które albo promują przestrzeganie tych zasad, abo zachęcają do zgłaszania zachowań z nimi niezgodnych. 

fot. Barbara Erling

Przywiezione z fabu wafle krzemowe, bardzo delikatne i kruche dyski o grubości zaledwie milimetra, trafiają do zakładu, gdzie są wycinane za pomocą diamentowej precyzyjnej piły i umieszczane na taśmach (przypominających klisze). Następnie taśmy nawijane są na szpule i transportowane do montażowni. Z jednego wafla krzemowego można wyciąć nawet kilkaset płytek, zdarza się, że część z nich może być niesprawna. Dlatego, zanim zostaną zapakowane w taśmy, ich sprawność sprawdzana jest przez specjalne maszyny. 

W pomieszczeniu, w którym wycinane są płytki krzemowe, używane jest żółte światło. Dzieje się tak ze względu na to, że materiały, z których zbudowane są wafle krzemowe, są światłoczułe i mogłyby ulec zniszczeniu, gdyby wyeksponowano je na normalne, niebieskie światło. 

Zakład w Kulim
fot. materiały prasowe Intela

Po montażowni, gdzie dochodzi do zmontowania całego procesora, oprowadza nas długowłosy Malezyjczyk, który w Intelu pracuje od ponad 30 lat. – Przywiezione w szpulach płytki montowane są tutaj w pełnowartościowe procesory – mówi dumnie.

Proces montażu rozpoczyna się od precyzyjnego umieszczenia płytek na warstwie bazowej, wykonanej zwykle z włókna szklanego lub tworzywa sztucznego. Ich rozmiar zależy od stopnia zaawansowania i rodzaju urządzenia, w którym będą wykorzystywane. Mniejsze będą w używane do stworzenia procesora do smartfonów, większe, np. do laptopów.

Chipy mocowane są na warstwie bazowej za pomocą wypełnienia epoksydowego, czyli swoistego kleju, który spaja je z powierzchnią, a następnie utwardzane termicznie. Całość zabezpieczana jest tytanową płytką.

Przekrój chipów
fot. materiały prasowe Intela

Chociaż jakość produkcji jest ściśle monitorowana przez cały cykl, Intel na koniec przeprowadza kolejne testy każdego wyprodukowanego procesora. Dopiero wówczas produkt może iść do sprzedaży. 

Odbudowa imperium półprzewodnikowego

Choć Intel z Azji nie rezygnuje, firma rozpoczęła dywersyfikację biznesu, planując otwarcie zakładów także w Europie. Wzmożonymi inwestycjami firma chce odbudować swoją pozycję na rynku półprzewodników, którą utraciła na rzecz tajwańskiego konkurenta TSMC. Intel jest przekonany, że w 2025 roku ponownie zostanie najważniejszym graczem. 

REKLAMA

Nowym inwestycjom sprzyja aktualna sytuacja geopolityczna, która zmusza państwa Zachodu do refleksji, aby przenieść część produkcji, aktualnie skupionej w Azji, w inne rejony świata, w tym do Europy. Pandemia pokazała, jak ważne jest utrzymanie stabilnego łańcucha dostaw półprzewodników. Niedobór spowodowany wstrzymaniem globalnych dostaw z powodu kolejnych lockdownów odbił się na ważnych gałęziach przemysłu, wstrzymując produkcję samochodów i sprzętu elektronicznego.

Nowe inwestycje w zakłady i aby do produkcji półprzewodników w Europie mają sprawić, że Stary Kontynent stanie się niezależnym graczem na rynku półprzewodników, uniezależniając się w dużej mierze od Azji. A dzięki inwestycji w Miękini zyskać ma również Polska, która dzięki niej zacznie odgrywać istotną rolę w globalnej półprzewodnikowej układance. Budowa zakładu pod Wrocławiem ruszy, jak tylko polski rząd dostanie zielone światło na wsparcie finansowe inwestycji Intela. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA