CD Projekt droższy od Ubisoftu. I to bez pompowania giełdowego balona
Zbliżająca się premiera dodatku Phantom Liberty do Cyberpunka 2077 korzystnie wpływa na akcje CD Projektu, których wartość po raz kolejny przerosła wartość akcji Ubisoftu. Francuzi znajdują się w dołku, a giełda po raz kolejny nie nadaje się do opisania branżowej rzeczywistości.
Gdy przed premierą Cyberpunka 2077 pisałem, że jestem przeciwnikiem irracjonalnego pompowania wartości CD Projektu, od wielu z was dostałem po głowie. Tłumaczyłem wtedy, że producent jednej gry single player raz na kilka lat - niezależnie jak dobra by ona nie była - nie powinien być droższy od Ubisoftu, z jego szerokim portfelem produkcyjno-wydawniczym, strukturami oraz kilkunastoma wartościowymi markami.
Potem gruchnęło. Po premierze Cyberpunka akcje CD Projektu pikowały jak pilot kamikaze nad Pacyfikiem, a sytuacja na parkiecie uległa normalizacji. Teraz wartość CDP ponownie jest wyższa niż UBI, ale szczęśliwie nie słychać tss, tss, tss pompowanego balona na polskim parkiecie. Zamiast tego jest nieprzyjemne ppprrr ulatującego powietrza z francuskiego balonu.
Przez trzy lata wiele się zmieniło. Ubisoft ma gigantyczne problemy, CD Projekt już z nich wychodzi.
W przeciwieństwie do Cyberpunka 2077, dodatek Phantom Liberty będzie świetny już na premierę. Jestem o tym przekonany, bo miałem przyjemność grać w rozszerzenie. Redzi wyciągają wnioski z popełnionych błędów, a Phantom Liberty ma być ich sposobem na udobruchanie fanów. Deweloperom marzy się odzyskanie niezachwianej renomy z okresu Wiedźmina 3 i chcą to osiągnąć właśnie wielkim dodatkiem.
Jednocześnie podstawowy Cyberpunk 2077 - teraz tańszy o połowę - sprzedaje się fenomenalnie. Naprawiona produkcja niemal nieustannie znajduje się w TOP 20 bestsellerów na Steam, co przynosi CD Projektowi nie tylko masę kasy, ale również kolejne dziesiątki tysięcy potencjalnych klientów skłonnych kupić dodatek w pełnej cenie.
W tym samym czasie Ubisoft boryka się z największymi problemami w nowożytnej historii firmy. Francuski gigant zwolnił wielu pracowników, zamknął polski oddział, anulował szereg gier i doprowadził do masowej migracji doświadczonych specjalistów. Wydawca ma przy tym gigantyczne trudności by doprowadzić szereg kosztownych projektów do finiszu, np. Beyond Good and Evil 2 oraz Skulls and Bones.
Mamy więc dwa trendy. Delikatnie wznoszący dla CD Projektu i ostro opadający dla Ubisoftu. Właśnie doszło do przecięcia tych wskaźników, przez co CD Projekt znowu jest wart więcej niż Ubisoft. I znowu - tak jak trzy lata temu - mam z tym pewien problem. Nawet biorąc pod uwagę fatalną kondycję Francuzów.
Ubisoft wciąż ma zdolności produkcyjne nieporównywalnie większe niż CD Projekt. Nie zapominajmy też o jego markach.
Wiedźmin oraz Cyberpunk to dwie silnie rozpoznawalne marki z najwyższej półki. Musimy jednak zdawać sobie sprawę, że Ubisoft dysponuje takimi siłami jak Assassin's Creed, The Division, Rayman, Settlers, Heroes of Might and Magic, Watch Dogs, Splinter Cell, Far Cry, Prince of Persia, Ghost Recon, Rainbow Six, Star Wars czy Avatar.
Jednocześnie Ubisoft posiada moce przerobowe, by zamieniać owe marki na gry z częstotliwością wielokrotnie wyższą niż CD Projekt. W samym 2020 roku Ubisoft wydał pięć zupełnie nowych gier (nie liczę DLC ani dodatków), podczas gdy CD Projekt - jedną. I chociaż Cyberpunk 2077 generuje znacznie lepszą sprzedaż niż Far Cry 6, wciąż jest to jeden Cyberpunk 2077. Bez mikro-transakcji, bez trybu sieciowego (chociaż plany były inne) i bez przepustek sezonowych.
Dlatego mam problem z pisaniem o tym, że CD Projekt jest największym wydawcą w Europie. Wskazuje na to parkiet, ale kiedy porównamy struktury, zasoby oraz możliwości obu podmiotów, obraz jest zupełnie inny. Mamy do czynienia z dwoma biznesami o innym sposobie działania oraz modelu funkcjonowania, którzy grają w tej samej kategorii wagowej wyłącznie w medialnych nagłówkach.
Jestem za to zadowolony, że pojedynek na akcje jest nieco bardziej racjonalny niż w 2020 r. Przynajmniej po polskiej stronie.
Wtedy grudniową giełdę zamykaliśmy ceną akcji CDP na poziomie 443 złotych. Kompletnie irracjonalna, niepodparta niczym kwota. Teraz jest zupełnie inaczej. Akcja CD Projektu jest wyceniona na 145 złotych - ponad trzy razy mniej niż podczas niesławnego pompowania polskiego balona. Z kolei akcja Ubisoftu została wyceniona na 24 euro - jakieś 108 złotych.
Te 20 euro to potężny spadek względem 100 auro za akcję Ubisoftu w 2018 roku. Mówimy o pięciokrotnym obniżeniu wartości firmy. mamy więc sytuację niemal analogiczną do pikowania CD Projektu, z 443 do 82 złotych za akcję.
W takich okolicznościach pisanie, że CD Projekt to największy wydawca w Europie, może mieć uzasadnienie giełdowe, ale nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. Nie będzie jej miało, ponieważ polska spółka jest inaczej zorientowana na prowadzenie biznesu oraz produkcję towarów.