CD Projekt jest wart więcej niż Ubisoft. Jako kibica polskiego przemysłu gier wideo, w ogóle mnie to nie cieszy
CD Projekt otrzymał piękny prezent z okazji pięciolecia gry Wiedźmin 3: Dziki Gon. Oto bowiem 19 maja 2020 r. polscy producenci gier wideo są warci więcej niż sam Ubisoft - światowy moloch branży gier, z markami takimi jak Assassin’s Creed, Far Cry czy Rainbow Six. Niestety, balony mają to do siebie, że lubią pękać.
Data 19 maja 2020 r. przejdzie do historii. Nie tylko historii CDP RED, ale również całej polskiej branży gier wideo. Właśnie tego dnia Grupa CD Projekt stała się cenniejsza niż gigantyczny Ubisoft z główną siedzibą w Paryżu - największy europejski producent i wydawca gier wideo, oczywiście operujący na globalną skalę. Opierając się na danych z Giełdy Papierów Wartościowych, Polacy są wyżej wycenieni względem Francuzów o niemal miliard złotych.
Wartość rynkowa Grupy CD Projekt wynosi 36,5 miliarda złotych, wobec 35,6 miliarda Ubisoftu.
Mamy do czynienia z giełdowym sukcesem, który jeszcze pięć lat temu był nie do wyobrażenia w nawet najbardziej optymistycznym scenariuszu. Oto bowiem mała firma zaczynająca od sprzedaży płyt na komputerowej giełdzie, została wyceniona wyżej niż gigant z takimi markami w portfolio jak Assassin’s Creed, Far Cry, Watch Dogs, Splinter Cell czy Rainbow Six. Coś absolutnie niesamowitego. Nawet wierząc w wielkie umiejętności ekipy CDP RED, nikt rozsądny nie śmiał porównywać Grupy CD Projekt do Ubisoftu.
A to przecież nie jedyny spektakularny sukces CD Projektu w ostatnim czasie. Grupa już jakiś czas temu stała się najdroższą polską spółką, przebijając na Giełdzie Papierów Wartościowych takie molochy jak Orlen, Bank PEKAO czy KGHM Miedź. Twórcy Wiedźmina po dziś dzień zajmują pierwsze miejsce w tabeli rynku głównego GPW. Trudno o lepszy przykład tego, jak ważne stały się gry wideo w pajęczynie polskiej gospodarki. Widać to nie tylko na przykładzie Redów, ale również PlayWaya, 11 bit Studios czy Ultimate Games.
Niestety, wartość CD Projektu w ogóle mnie nie cieszy.
Żebyśmy mieli jasność - uwielbiam CDP RED, uwielbiam GOG, znam prywatnie kilku pracowników Grupy i od zawsze jej kibicowałem. Jednak to, co wyprawia się aktualnie na Giełdzie Papierów Wartościowych, to jest typowe pompowanie. Już nawet nie balona. Pontonu wręcz. Takiego z dodatkowymi dmuchanymi fotelami z obu stron. Bo chociaż CDP RED tworzy gry wybitne, a spółka próbuje dywersyfikować swoje źródła przychodu, wciąż jest działalnością typu shot or miss. Jej sukces zależy od jednego, maksymalnie dwóch produktów. Wyjdzie. Albo nie wyjdzie.
Na aktualną wartość rynkową Grupy CD Projekt w dużej mierze składa się talent deweloperów, niesamowite pomysły na rozgrywkę i odważne ulepszanie rynkowych wzorców. Jednak równie spora część z tych 35 miliardów złotych to chciejstwo giełdowego parkietu, histerycznie reagującego na każdego kolejnego analityka przewidującego doskonałą sprzedaż nadchodzącego Cyberpunka 2077. Oczywiście gra sprzeda się wybornie, co do tego nie ma wątpliwości. Wystarczy jednak, że zabraknie jej kilku milionów kopii, a cały ten giełdowy domek z kart może się zacząć trząść w posadach.
Grupa CD Projekt kontra Ubisoft - jak to naprawdę wygląda?
Co to oznacza, że CD Projekt jest w dużej mierze spółką shot or miss? Chodzi o model działania firmy, oparty o jeden zasadniczy produkt. Jest nim Cyberpunk 2077. Jeśli będzie świetny i sprzeda się doskonale - brawo. Jeśli jednak nie będzie (tfu, tfu, odpukać), dojdzie do spektakularnego kryzysu. Do pospiesznego opuszczania statku i przepychania się w szalupach ratunkowych, nawet jeśli tenże statek wcale nie przywalił w żaden lodowiec. Tak działa giełda. Dlatego CDP próbuje dywersyfikować przychody, zakładając kolejne studia i oferując dodatkowe usługi. Firma jest jednak dopiero na początku tej drogi.
Co wchodzi w skład Grupy CD Projekt? Przede wszystkim studia deweloperskie CDP RED w Warszawie, Wrocławiu i Krakowie. Do tego dochodzi świetna platforma cyfrowej dystrybucji GOG.com, a także wciąż świeże studio Spokko, kupione z myślą o tworzeniu gier mobilnych. Na siłę można do tego dodać spółkę CD Projekt RED Store, zajmującą się sprzedażą gadżetów na licencji gier. Czołowe marki CDP to Wiedźmin, Cyberpunk i Gwint. Liczba pracowników Grupy na 2019 r. wynosiła łącznie ponad 1100 osób. Warto porównać tę strukturę do wcześniej wspomnianego Ubisoftu.
Na Ubisoft składa się ponad czterdzieści studiów deweloperskich i biur wydawniczych, co by wymienić te w Paryżu (główna siedziba) Warszawie, Montrealu, Helsinkach, Singapurze, Newcastle, Bukareszcie, Düsseldorfie, Bordeaux, Barcelonie, Szanghaju, Kijowie, Malmo, Quebec, Belgradzie, Toronto, Abu Dhabi czy San Francisco. Gigant branży gier zatrudnia bezpośrednio 16 000 osób (ponad dziesięć razy więcej niż CD Projekt). Czołowe marki Ubisoftu to Anno, Settlers, Heroes of Might and Magic, Just Dance, Assassin’s Creed, Far Cry, Silent Hunter, Watch Dogs, Prince of Persia, Rainbow Six, Ghost Recon, Brothers in Arms, Rayman, Trials i Splinter Cell.
Ubisoft nie rośnie na giełdzie tak spektakularnie jak CDP RED. Co oznacza, że w przypadku negatywnych okoliczności nie będzie z niej równie szybko spadał. Spółka o tak wielkiej bazie marek, studiów producenckich i specjalistów może sobie pozwolić na szereg potknięć. Jeśli w danym roku nie wyjdzie wydawcy Far Cry, to wyjdzie Assassin’s Creed. Jak nie Assassin’s Creed, to Rainbow Six. Ujemny wynik firmy-córki reperuje korzystny wynik siostrzanego podmiotu. Wielka, horyzontalna struktura sprawia, że zysk nie jest tak łatwy do wygenerowania, ale jednocześnie amortyzuje straty oraz zwiększa całościową stabilność przedsiębiorstwa.
Stabilność się z kolei przydaje, bo jeśli prawdziwe jest powiedzenie, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ, to już łaska giełdowa zasuwa pstrokatym odrzutowcem. Z pilotami zamkniętymi w toalecie. Giełdowa wycena ma to do siebie, że w ciągu zaledwie jednego dnia możesz stać się szczuplejszy o kilka miliardów dolarów. Świat gier wideo doskonale zna takie przypadki.
Ubisoft może sobie pozwolić na coś, czego jak ognia musi unikać CD Projekt: błędy.
Jeśli Cyberpunk 2077 okazałby się kapiszonem (co oczywiście jest bardzo mało prawdopodobne), cała Grupa będzie w trudnym położeniu. Co więcej, spadające akcje CDP pociągną za sobą innych polskich producentów obecnych na giełdzie. To system naczyń połączonych, w którym sukces jednego podmiotu wpływa na szereg kolejnych. M.in. dlatego polscy deweloperzy pomagają Redom w pracach nad Cyberpunkiem 2077. Od kilku miesięcy nie jest to już żadną tajemnicą.
Składając to wszystko w całość, z niepokojem patrzę na bezrefleksyjne pompowanie pontonu. Giełdowi gracze pospiesznie wsiadają na CDP jak na start-upowego jednorożca z Doliny Krzemowej, często nieświadomi struktury spółki czy podstaw działalności. Gdyby to ode mnie zależało, wolałbym wolniejszy, ale znacznie bardziej stabilny wzrost. Wszakże warto pamiętać, od czego zaczął się wielki kryzys branży gier z 1983 r., rozpoczynający japońską dominację w obszarze konsol:
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj Spider's Web w Google News.