W tym roku nie zapłacimy więcej za prąd. Transformacja energetyczna rozwiąże problem cen w przyszłości
Gdy rok temu rosyjskie czołgi taranowały ukraińskie szlabany graniczne, rozpoczęły reakcję łańcuchową z konsekwencjami dla całego świata. Ograniczenie importu gazu i węgla z Rosji sprawiło, że ceny energii poszybowały. Na szczęście przed kremlowską zależnością można się bronić, a nawet ją wyeliminować. Dobrym przykładem jest tutaj długofalowa strategia podmiotów sektora energetycznego zrzeszonych w ramach Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej.
Gdy 24 lutego 2022 roku o 4:00 rano rosyjskie czołgi forsowały ukraińskie granice, w Europie zakończył się pewien etap. Nadeszła nowa rzeczywistość, z czego wtedy jeszcze nie mogliśmy zdawać sobie sprawy. W odruchu solidarności z Ukrainą postanowiliśmy odciąć kremlowską pępowinę, dekadami uzależniającą Unię Europejską od rosyjskiego gazu i węgla. Wiedzieliśmy, że to miecz obosieczny, ale wiedzieliśmy również kto jest tutaj ofiarą, a kto oprawcą.
Przez agresję Rosji na Ukrainę ceny energii na europejskim rynku drastycznie wzrosły. To efekt niedoboru surowców, wywołanego zaprzestaniem importu rosyjskiego gazu oraz węgla. W efekcie energia w Polsce ma być w 2023 roku droższa o około 20 proc. To znaczny wzrost, ale i tak mniejszy niż w części zachodnich krajów Unii. Na szczęście Polacy odczują podwyżki delikatniej niż wynikałoby to z ich skali. Jak to w ogóle możliwe?
W Polsce mamy już prawie lato, lecz wieje wiatr mrożący ceny prądu. To efekt Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny.
Spółki skarbu państwa z obszaru energetyki zostały zobowiązane do przekazania środków na specjalny Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny. To właśnie z niego państwo amortyzuje wyższe rachunki za prąd. Z oficjalnych danych wynika, iż dzięki Funduszowi oraz jego wykorzystaniu w formie Tarczy Solidarnościowej każda polska rodzina zaoszczędzi ok. 2 tysiące złotych rocznie na swoich rachunkach za prąd, a duże rodziny i rolnicy nawet 3 tysiące złotych. Według ekspertów gospodarstwa domowe zapłacą w ten sposób zaledwie 40 proc. rynkowej ceny prądu na 2023 rok.
Aby tak znaczące dofinansowania były w ogóle możliwe, Fundusz musi zgromadzić od spółek skarbu państwa gigantyczne środki. Tutaj warto wskazać na działania podmiotów z sektora energetycznego skupionych w ramach Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej (PKEE). Jednym z jego członków jest PGE Polska Grupa Energetyczna, która w samym 2023 roku przekaże na Tarczę Solidarnościową 10 miliardów złotych. PGE zdecydowanie się z tym nie ociąga, w ciągu pierwszych trzech miesięcy przeznaczając na ten cel 2,3 miliarda. Inne podmioty PKEE dokonujące danin na Fundusz i cele publiczne to m.in. Tauron, Enea, oraz Energa.
Specjalny fundusz to metoda doraźna, na tutaj i teraz. Prawdziwe rozwiązanie tkwi w kosztownej, ale przyszłościowej transformacji energetycznej.
Polska jest krajem mogącym czerpać energię nie tylko ze złóż węgla oraz importowanego gazu, ale również własnych zielonych źródeł. Nasze rzeki, farmy wiatrowe na morzu czy panele fotowoltaiczne są w stanie uniezależnić nas od Rosji, o ile z powodzeniem zrealizujemy wielką transformację energetyczną. Ta właśnie się rozpoczyna, a my znajdujemy się w samym jej środku.
Źródła odnawialne to nie tylko szansa na uniezależnienie od Kremla oraz innych zagranicznych podmiotów, ale również koniec z ponoszeniem kosztów uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Emisji, które w samym tylko 2022 roku jedną z dużych polskich spółek energetycznych kosztowały ponad 20 miliardów złotych. Te środki mogłyby zostać wykorzystane znacznie lepiej, chociażby na dofinansowania rachunków dla gospodarstw domowych w czasach wojny za naszą wschodnią granicą. Albo nowe farmy wiatrowe.
Ekspert ds. regulacji w Polskim Komitecie Energii Elektrycznej Włodzimierz Cupruszak nie pozostawia złudzeń dotyczących dalszej emisji CO2. Według niego emisja dwutlenku węgla ma zasadniczy wpływ na ceny prądu, co musi ulec zmianie: „Polscy emitenci, a w konsekwencji i odbiorcy energii, pośrednio finansują transformację energetyczną w innych krajach. Właśnie polskie spółki energetyczne są w największym stopniu obciążone kosztami programów osłonowych utrzymujących ceny dla odbiorców na akceptowalnym poziomie, kosztami inwestycji w transformację energetyczną i kosztami EU ETS. Za każdym razem to kwoty liczone w miliardach złotych”.
Musimy wydać 600 miliardów złotych by zrealizować transformację. Innego wyjścia tak naprawdę nie mamy.
Według wyliczeń ekspertów EY przeprowadzonych na zlecenie PKEE transformacja energetyczna naszego kraju osiągnie kluczowy moment w 2030 roku. Do tego czasu Polska wyda około 600 miliardów złotych na budowę nowoczesnych, wydajnych farm wiatrowych i farm fotowoltaicznych, a także modernizację sieci do przyjęcia większej ilości energii. Również po to, by mogli ją produkować sami Polacy, w obrębie własnych gospodarstw domowych. W końcu nie ma lepszego konsumenta od prosumenta.
Prezes zarządu Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej i prezes PGE Polskiej Grupy Energetycznej Wojciech Dąbrowski podkreśla jak niezbędna jest transformacja energetyczna. Według niego wydatki na ten cel są zasadne i konieczne by trwale powstrzymać wzrost cen energii. Wojciech Suwała z Katedry Zrównoważonego Rozwoju Energetycznego Wydziału Energetyki i Paliw AGH wskazuje natomiast, że spółki energetyczne muszą zostać wsparte, by proces transformacji kosztujący 600 miliardów złotych zakończył się powodzeniem: „spółki energetyczne dążą do utrzymania niskich cen energii, ale jednocześnie nie wstrzymują bardzo kosztownych inwestycji związanych z transformacją energetyczną, a jest to jedyny sposób, by chronić obywateli przed wzrostami cen energii w przyszłości”.
Z tych 600 miliardów wydanych na transformację do 2023 roku grubo ponad jedna dziesiąta to inwestycje samego PGE. Polska Grupa Energetyczna planuje zainwestować w ciągu 7 najbliższych lat zawrotne 75 miliardów złotych. Za tę gigantyczną kwotę jest budowana największa farma wiatrowa na wodach Bałtyku. Poza nią PGE inwestuje w elektrownie fotowoltaiczne i wiatrowe, już teraz mogąc zasilić z odnawialnych źródeł... całe województwo. Natomiast Enea tylko przez pierwsze trzy miesiące tego roku wydała na inwestycje aż 580 milionów złotych. Tauron z kolei planuje w tym roku przeznaczenie 2,4 miliardów na same inwestycje w sieci dystrybucyjne.
Zalety transformacji energetycznej Polski:
- Mniejsza zależność od dostaw zagranicznych podmiotów
- Większa niezależność od geopolitycznych wstrząsów
- Większa stabilność cen
- Neutralność klimatyczna
- Ograniczenie gazów cieplarnianych
- Mniej chorób i zgonów obywateli
- Ograniczenie kosztów uprawnień do emisji CO2
- Większe możliwości produkcji energii przez gospodarstwa domowe
- Niższe rachunki za prąd
Odpowiedzialne spółki energetyczne stają się motorami napędowymi transformacji Polski.
Podmioty pozostające przy paliwach kopalnianych zaczną natomiast coraz silniej obciążać wspólny budżet kraju. Dobra wiadomość jest jednak taka, że obraliśmy zdecydowany kurs w kierunku źródeł odnawialnych i zielonej energii, zyskując coś, co jest nie do przecenienia: energetyczną niezależność, tak ważną zarówno z perspektywy bezpieczeństwa kraju, jak również rachunku każdego Polaka. Gdy ten będzie mniej zależny od globalnych wahań oraz wielkiej geopolityki, siłą rzeczy więcej złotówek pozostanie w naszym portfelu.
Stąd kluczowe jest odnotowanie ciężaru spoczywającego na perspektywicznie działających spółkach energetycznych, bo to one w głównej mierze przybliżają Polskę do osiągnięcia neutralności klimatycznej. Sektor energetyczny zrzeszony w ramach PKEE podejmuje działania, które będą miały fundamentalne znaczenie dla Polski w perspektywie dekad, a może dłużej. Eksperci nie mają bowiem wątpliwości: chociaż transformacja energetyczna jest niezwykle kosztowna, stanie w miejscu będzie nas kosztować jeszcze więcej.
A jak na transformację energetyczną patrzy typowy Polak?
W sondażu na zlecenie PKEE zaledwie 1/3 badanych uważa, że tempo transformacji energetycznej jest aktualnie wystarczające. Zdecydowana większość obywateli chce natomiast jego przyspieszenia. Ponad 44 proc. ankietowanych widzi w energii odnawialnej okazję do stabilizacji cen energii w przyszłości, postrzegając transformację energetyczną jako istotne i przyszłościowe rozwiązanie.
Co ciekawe, po równo – bo po 39 proc. ankietowanych – widzi źródła finansowania transformacji w podmiotach krajowych (rząd, samorząd, spółki skarbu państwa) oraz w Unii Europejskiej. Rodzimy sektor energetyczny nie ukrywa, że taka pomoc Brukseli byłaby bardzo przydatna. Prezes PKEE oraz PGE Wojciech Dąbrowski wskazuje: „Rozwój odnawialnych źródeł energii jest konieczny, jeśli chcemy budować energetykę nieobciążaną kosztami zakupu emisji CO2. Niestety są to gigantyczne potrzeby inwestycyjne. W związku z tym liczymy na wsparcie sektora energetycznego środkami z funduszy europejskich”.