REKLAMA

Microsoft stworzył nową przeglądarkę. Nawet nie zauważysz, że z niej korzystasz

Edge dla firm oferować będzie szerokie możliwości dostosowania go do potrzeb użytkownika. To będzie przeglądarka jeszcze bezpieczniejsza, chroniąca prywatność i dane użytkownika. Hej, zaraz, że co?

24.05.2023 15.02
microsoft start windows edge news msn
REKLAMA

Edge dla Firm właściwie nie jest zupełnie nową przeglądarką, a specjalnym trybem pracy i wdrażania istniejącego już Microsoft Edge. Pomysł w ogólnym ujęciu jest bardzo dobry. Przeglądarka Microsoftu będzie mogła być tak skonfigurowana, by wchodzić w specjalny tryb, kiedy użytkownik korzysta z niej do celów służbowych - na przykład logując się do firmowych aplikacji czy korporacyjnego intranetu.

REKLAMA

Wówczas Edge przełączy się na konto służbowe (jeżeli aktualnie użytkownik korzysta z prywatnego), a także uruchomi wszelkie funkcje aktywowane przez administratora oraz przez niego wyłączone. W trybie firmowym Edge trzyma w osobnym miejscu historię przeglądania, pamięć podręczną, zsynchronizowane dane i hasła. Zapewnia przy tym maksymalne dostępne bezpieczeństwo i ochronę prywatności.

 class="wp-image-3633176" width="840"
Bardzo ładny, odświeżony interfejs desktopowego Edge'a, niebawem trafi do użytkowników. Reklamy usług Microsoftu będą się na nim prezentować szczególnie efektownie

To brzmi jak bardzo użyteczna nowość, którą docenią administratorzy IT. To, co użytkownik robi na komputerze oprócz pracy staje się mniejszym problemem czy zagrożeniem, bo za każdym razem, gdy wchodzi w interakcję z zasobami IT firmy - Edge automatycznie przełącza konto, budując wirtualny mur pomiędzy tym co użytkownik lubi a tym, czego firma wymaga. Mam z tym jeden problem.

Edge dla Firm to rozwiązanie problemu, który tworzy Microsoft.

Pamiętacie, jak Microsoft ogłosił porzucenie własnej technologii i dołączenie do projektu Chromium? Reakcje były nadzwyczaj pozytywne i nic dziwnego. Microsoft to firma, która błądziła niejednokrotnie i na wiele sposobów - ale, nie licząc kilku niechlubnych wyjątków, zawsze wiedziała jakim skarbem są deweloperzy i że warto o nich dbać. To w połączeniu z nową polityką firmy i jej nowym zarządem - nastawioną na otwartość i interoperacyjność - zrodziło nadzieję na znaczną poprawę jakości wspomnianego Chromium. A także na przeglądarkę internetową jeszcze lepszą niż Chrome.

Owe nadzieje Microsoft częściowo zrealizował. Zasilenie projektu Chromium poniekąd zdolnymi inżynierami z Redmond poskutkowało istotną poprawą jakości wszystkich bazujących na tym projekcie przeglądarek. Szczególnie jest to widoczne po Chrome dla Windows, który na systemie Microsoftu istotnie schudł i równie istotnie przyspieszył. Początkowo jednak i tak większą uwagę przykuwał Edge.

Edge miał być takim Chrome, ale bez bzdur od Google’a i jego śledzenia. Pierwsze wersje przeglądarki Microsoftu można było opisać właśnie tak. Edge oferował tą samą zgodność z witrynami i aplikacjami webowymi co Chrome, a przy tym był w miarę możliwości nastawiony na ochronę prywatności i bezpieczeństwo użytkownika. Zapewniał sensowną i wygodną integrację z usługami Microsoftu, z Kontem Microsoft na czele. Edge dla Windows, dla macOS, dla Linuxa, dla Androida i dla iPhone’a i iPada był przeglądarką wartą polecenia.

Dziś nie polecam przeglądarki Microsoft Edge już nikomu.

Nie dlatego, że Edge to zła przeglądarka, nic z tych rzeczy. Sam jej używam, jest bezpieczna i dość wygodna, jestem do niej przyzwyczajony. Jestem jednak też świadom tego, co jest dostępne na rynku, a Edge na dobrą sprawę nie wyróżnia się już niczym szczególnym na plus.

Polecić to ja mogę przeglądarkę Brave. Dba o prywatność i bezpieczeństwo użytkownika, nie próbuje mu nic wciskać, a bazuje też na Chromium. Edge za to stał się platformą reklamową dla usług Microsoftu. Wciska przyciski i skróty do Binga, Microsoft 365 i Microsoft Start jak tylko może. Próbuje zastępować mechanizmy YouTube’a, przysłaniając je własnymi, próbuje też nieproszony być porównywarką cenową. Lista grzechów jest dłuższa, ale już sobie darujmy.

Można na to spojrzeć oczywiście ciut inaczej. Większość powyższego można wyłączyć. Jak się pogrzebie w zaawansowanych ustawieniach przeglądarki, to można nawet rozłączyć przeglądarkę z chmurą Microsoftu, gwarantując wysoką prywatność, można też wyłączyć reklamy i przeszkadzajki. Trzeba jednak wiedzieć jak. Czasem też trzeba to zrobić więcej niż raz - bo dziwnie akurat to ustawienie się nie zsynchronizowało lub przestawiło samo po którejś aktualizacji.

Microsoft Edge na domyślnych ustawieniach. Większość z widocznych na ekranie (i kilka innych) powinna być wyłączona, z ewentualną i rzadką zachętą ich włączenia

Te dodatkowe funkcje z pewnością są użyteczne dla pewnej grupy użytkowników. Powinny być jednak domyślnie wyłączone, a najlepiej oferowane jako rozszerzenia. I niech będzie, drogą kompromisu, niech nawet Edge raz na kilkanaście dni wyświetli reklamę któregoś z dodatku, zachęcając do jego wypróbowania. Microsoft to nie firma charytatywna, musi zarabiać, a jej usługi są niezłej jakości.

REKLAMA

Tymczasem to, czego powinni doświadczać wszyscy użytkownicy, doświadczać będą tylko ci, których administratorzy w firmie poświęcili chwilę uwagi, by wyłączyć w przeglądarce wszelkie reklamowo-szpiegujące bzdury, które więcej korzyści zapewniają Microsoftowi niż użytkownikowi. To nie tak miało być. Tak jeszcze niedawno nie było. Jak przekonać użytkownika Chrome do wypróbowania Edge’a? Wcześniej miałem mnóstwo argumentów - teraz nie mam ani jednego.

* Ilustracja otwierająca: Wachiwit / Shutterstock.com

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA