REKLAMA

Hakerzy przejęli kontrolę nad europejskim satelitą. Oto co mogą z nim zrobić

Na orbicie okołoziemskiej krążą tysiące satelitów należących do wielu państw, a także podmiotów prywatnych. Zajmują się przekazywaniem sygnałów telekomunikacyjnych, badaniem pogody, szpiegowaniem, fotografowaniem powierzchni naszej planety dla celów naukowych, a nawet śledzeniem innych satelitów. Na ich pracy i niezawodnym działaniu opierają się dziś niezliczone dziedziny na całym świecie. Co by się stało gdyby ktoś, na przykład hakerzy, przejął nad nimi kontrolę?

Hakerzy przejęli kontrolę nad satelitą
REKLAMA

Satelity to urządzenia elektroniczne, z którymi w oczywisty sposób można połączyć się z Ziemi, a więc można się do nich, przynajmniej teoretycznie, włamać. W jakim stopniu te statki kosmiczne są rzeczywiście narażone na ataki hakerów? Zespół hakerów-badaczy właśnie udowodnił, że jest w stanie włamać się do satelity należącego do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i przejąć pełną kontrolę nad jego systemami komunikacji, obrazowania, a nawet manewrowania.

REKLAMA

Tym razem to tylko test, ale uświadamia potężne zagrożenia.

Tym razem nie ma powodu do niepokoju, ponieważ włamanie było w pełni zaplanowanym i kontrolowanym działaniem w ramach zakończonej w Paryżu konferencji poświęconej cyberbezpieczeństwu branży kosmicznej CYSAT. Zespół ekspertów ds. cyberbezpieczeństwa z międzynarodowej firmy technologicznej Thales podjął wyzwanie ESA i znalazł sposób na przejęcie kontroli nad nano satelitą OPS-SAT. Statek kosmiczny znajduje się na niskiej orbicie okołoziemskiej w 2019 roku.

Zespół czterech badaczy z firmy Thales uzyskał dostęp do systemu pokładowego satelity, wykorzystał standardowe prawa dostępu do uzyskania kontroli nad jego oprogramowaniem. Następnie wykorzystał kilka luk w zabezpieczeniach, aby wprowadzić złośliwy kod do systemów satelity. Dało to badaczom możliwość całkowitego wpływu na dane przesyłane z powrotem na Ziemię, a w szczególności na zdjęcia zrobione przez kamerę pojazdu. „Hakerzy” byli w stanie np. zamaskować wybrane obszary na zdjęciach satelitarnych, pozostając jednocześnie przez cały czas niewykrytymi przez ESA. Pierre-Yves Jolivet, wiceprezes Thales ds. rozwiązań cybernetycznych stwierdził:

Przemysł kosmiczny musi brać pod uwagę cyberbezpieczeństwo na każdym etapie cyklu życia satelity, od wstępnego projektu do rozwoju systemów i konserwacji.

Ataki hakerskie na satelity są czarnym scenariuszem dla ich operatorów i jest to rosnące wyzwanie, z którym muszą się zmierzyć operatorzy tych urządzeń. Chodzi tu głównie o posiadające odpowiednie narzędzia rządy państw, które posiadają swoje statki kosmiczne na orbicie.

Prezentacja, jakiej dokonali eksperci z firmy Thales nie jest zresztą pierwszym przypadkiem, kiedy okazało się, że satelity mogą zostać przejęte poprzez infiltrację systemów naziemnych, które nimi zawiadują. Nie dalej jak rok temu belgijski badacz udowodnił, że terminal Starlink firmy SpaceX jest podatny na włamanie przy użyciu za pomocą prostego chipa. Belg przy jego użyciu wprowadził do sieci Starlink własny kodu. Jeszcze inny zespół akademicki z Uniwersytetu w Teksasie przejął kontrolę nad sygnałem pochodzącym ze Starlinka, i to bez konieczności żadnego realnego włamania.

Rosja i Chiny nie próżnują.

Przykładem tego, jak istotne są działania w sferze komunikacji satelitarnej, pokazuje choćby trwająca od roku wojna Rosji z Ukrainą. W ubiegłym roku rosyjski cyberatak zdołał wyłączyć z użytku tysiące ukraińskich routerów wojskowych firmy Viasat tuż przed inwazją rosyjskich sił na Ukrainę. Atak doprowadził do odcięcia od usług Viasat tysiące klientów w Polsce, Włoszech i Niemczech. W tym ostatnim kraju, na skutek tego doszło do zakłóceń w pracy kilkaset turbin wiatrowych produkujących prąd. Włamanie Rosjan do systemów Viasat jest właśnie przykładem dezorganizacji sieci poprzez uzyskanie dostępu do naziemnych instalacji komputerowych firmy. Rosyjskim hakerom nie udało się uzyskać dostępu do kontroli nad samymi satelitami.

Kwestia cyberbezpieczeństwa satelitów zajmuje uwagę nie tylko specjalistów w Europie. Raport Centralnej Agencji Wywiadowczej USA, czyli CIA, który wyciekł niedawno razem z wieloma innymi tajnymi dokumentami za sprawą działań 21-letniego Jacka Teixeiry, wprost stwierdza, że Chiny pracują intensywnie nad sposobami przejęcia kontroli nad satelitami należącymi do innych państw. Dokument opisuje metodę, jaką mogłyby posłużyć się Chiny, która miałaby polegać na naśladowaniu sygnałów wysyłanych z Ziemi do satelitów. Co istotne, Chiny były już w przeszłości związane z włamaniami do amerykańskich satelitów obserwacyjnych poprzez ataki na stacje naziemne.

Tajny dokument CIA stwierdza, że zdolność Chin do prowadzenia ataków cybernetycznych pozwoliłaby im na przejęcie pełnej kontroli nad satelitami, sprawiając, że byłyby kompletnie bezużyteczne do wspierania komunikacji, działań wojsk lub systemów wywiadowczych. Wszystko bacznie śledzi Tajwan, państwo szczególnie narażone na napaść zbrojną Chin w najbliższych latach. Lekcje, jakie płyną z wojny w Ukrainie dla tego kraju, pokazują, jak istotna jest łączność satelitarna przy prowadzeniu działań zbrojnych. Dlatego też rząd w Tajpej stara się zbudować satelitarną infrastrukturę komunikacyjną o odpowiedniej przepustowości i odporności, która może przetrwać atak Chin.

Generał US Space Force, czyli Sił Kosmicznych USA, Bradley Chance Saltzman, zeznał na posiedzeniu jednej z komisji w Kongresie, że:

Chiny agresywnie dążą do uzyskania statusu głównej potęgi militarnej w kosmosie do roku 2045.

REKLAMA

Jak twierdzi generał Saltzman chińskie wojsko rozmieściło na orbicie 347 satelitów, w tym 35 w ciągu zaledwie ostatnich sześciu miesięcy. Mają one na celu monitorowanie, śledzenie, namierzanie i atakowanie sił amerykańskich w każdym przyszłym konflikcie.

Wszystko wskazuje więc na to, że wyścig zbrojeń w kosmosie dopiero się rozkręca.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA