REKLAMA

EcoFlow River 2 i EcoFlow River 2 Max - recenzja stacji zasilania. Odłączyłem na tydzień prąd w biurze. Oto, jak sobie z tym poradziłem

Awarie w dostawach prądu przez lata były w mojej okolicy codziennością. W ostatnim czasie sytuacja zdecydowanie się poprawiła, ale patrząc na to, co dzieje się za oknem i na świecie - postanowiłem przetestować scenariusz ekstremalny i sprawdzić, czy byłbym w stanie pracować bez prądu w gniazdkach.

EcoFlow River 2
REKLAMA

W teorii odpowiedź brzmi: nie ma takiej opcji, biorąc pod uwagę, że właściwie wszystko, co robię, jest zależne od prądu. Telefon, aparat, komputer stacjonarny, zegarki sportowe, słuchawki, czytnik ebooków, oświetlenie do zdjęć, laptop, drukarka, kamerka sportowa - to wszystko wymaga zasilania i nie da się tego obejść.

Nawet jeśli większość tych sprzętów wyposażona jest we własne akumulatory, to zgromadzona w nich energia wystarczy tylko na ograniczony czas. Nie wspominając już o tym, że 70 proc. czasu w pracy spędzam przed komputerem stacjonarnym - laptop jest dla mnie rozwiązaniem awaryjnym i wyjściowym, więc to, że wytrzyma na jednym ładowaniu kilkanaście i więcej godzin, nie rozwiązuje mojego problemu do końca.

Tyle teoria, a co na to praktyka?

REKLAMA

W praktyce miałem dwóch poręcznych pomocników w moim wyzwaniu

Pierwszym z nich był EcoFlow River 2, a drugim - również EcoFlow River 2, ale w wersji Max. W skrócie: dwie stacje zasilania, które - i to po przerobieniu już całkiem sporej liczby stacji zasilania - mogę określić mianem ultrakompaktowych.

 class="wp-image-3262812"
EcoFlow River 2

EcoFlow River 2 jest też przy okazji sprzętem, który nie odstrasza nie tylko wymiarami, ale i ceną. Całe urządzenie ma wymiary 245 x 214 x 142 mm, masę 3,5 kg i wygodną rączkę, dzięki której nie miałem najmniejszych problemów z tym, żeby latać z tą stacją zasilania po całym w domu.

Cena? 1499 zł. W zamian za to otrzymujemy akumulatory o pojemności 256 Wh (LFP, 80 proc. pojemności po 3000 ładowań), możliwość pracy w temperaturach od -10 do 45 stopni Celsjusza, dwa złącza USB-A, jedno złącze USB C (60 W - działa w dwie strony), jedno złącze samochodowe i jedno klasyczne złącze AC (300 W, szczytowo 600 W).

Do tego dochodzi jeszcze łączność Bluetooth i WiFi, a w zestawie znajdziemy też przewód umożliwiający ładowanie w samochodzie oraz osobny przewód pozwalający na szybkie ładowanie - dzięki niemu ze zwykłego gniazdka sprzęt ładuje się mniej więcej godzinę (czasem minimalnie dłużej, deklarowana moc ładowania - maksymalnie 360 W, u mnie - koło 330 W w początkowych fazach). W przypadku ładowania przez USB-C na pełne naładowanie potrzebne będzie 5 godzin, a przy ładowarce samochodowej (i mocy 100 W) - 3 godziny.

Co ważne, wszystkie złącza rozmieszczone są w takiej odległości od siebie, że musielibyśmy mieć naprawdę monstrualne wtyczki, żeby nie dało się podłączyć wszystkiego jednocześnie, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Jak EcoFlow River 2 spisał się w moim biurze bez prądu?

 class="wp-image-3262809"

Z obsłużeniem żadnego z używanych przeze mnie sprzętów nie było najmniejszego problemu - mało który sprzęt biurowy, pomijając może czajniki i podobne, potrzebuje mocy wyższej niż 300 W, szczególnie w obecnych czasach i przy obecnej energooszczędności. Nawet mój komputer stacjonarny z 2017 r., z wbudowanym 27-calowym monitorem, przy dość intensywnej pracy nie przekraczał ok. 120 W chwilowego zapotrzebowania na moc (EcoFlow River 2 wszystkie te dane wyświetla na swoim ekranie). Do aktywacji zabezpieczenia przeciążeniowego było więc bardzo, bardzo daleko.

River 2 bez trudu radził sobie też oczywiście z innymi, mniejszymi sprzętami. Słuchawki, zegarki, telefony, laptopy - to wszystko ładowane było bez najmniejszego zająknięcia, nawet jeśli zajęte były wszystkie złącza USB. Jeśli więc mamy jednocześnie do podładowania aparat, telefon i zegarek - zero problemu.

Przez większość czasu EcoFlow River 2 pozostawał też bezgłośny - dopiero podłączenie do niego komputera stacjonarnego i zaprzęgnięcie go do cięższej pracy sprawiło, że raz na jakiś czas uruchamiany był wentylator. Przy ustawieniu stacji zasilania jak na zdjęciu, czyli bezpośrednio przy komputerze, mogło to trochę przeszkadzać, ale w moim przypadku wystarczyło po prostu postawić stację na podłodze pod biurkiem i już można było w spokoju pracować.

 class="wp-image-3262818"

Dorzućmy do tego naprawdę niską masę, umiarkowaną cenę, wygodny uchwyt i w sumie wychodzi świetny sprzęt wyjazdowo-awaryjny. Jeśli jedziemy gdzieś w dzicz, gdzie obawiamy się, że może nam zabraknąć prądu do podstawowych czynności wymagających elektryczności - ładujemy w kilkadziesiąt minut River 2, wrzucamy go do bagażnika i jedziemy bez stresu. A jeśli coś stanie się z prądem w domu - możemy go przetransportować np. do sąsiada, u którego prąd jest, niosąc stację zasilania bez trudu w ręce i w ten sposób nabrać sobie prądu do wiaderka.

Na ile wystarczy energii z EcoFlow River 2?

To oczywiście zależy od tego, do czego będziemy chcieli go używać. Jeśli chodzi o sprzęty z niskim zapotrzebowaniem energetycznym i ograniczonym poborem mocy, to jesteśmy w pełni zabezpieczeni i to z zapasem. Telefon, aparat czy słuchawki bez problemu naładujemy w ten sposób kilkanaście razy, kilka razy uda się też do pełna naładować laptopa czy drona.

Natomiast w przypadku jednak dość energożernego komputera stacjonarnego (dla przypomnienia: dość często ponad 100 W zapotrzebowania chwilowego) ten wynik będzie zdecydowanie krótszy. W zależności od poziomu obciążenia komputera, przeważnie udawało mi się zanotować wyniki w okolicach od 1,5 do 2,5 godziny. Wystarczająco długo, żebym był w stanie np. na spokojnie dokończyć to, co aktualnie robię, ale trochę zbyt krótko, żeby spokojnie przepracować cały dzień.

Zobacz także:

Z drugiej strony - w takiej awaryjnej sytuacji, gdzie faktycznie nie byłoby prądu, mógłbym pewnie pójść na kompromis i skorzystać z laptopa. W takiej sytuacji byłbym w stanie przez kilka dni bez problemu ładować i komputer, i wszystkie akcesoria, i dopiero w połowie bezprądowego tygodnia musiałbym pójść gdzieś, gdzie prąd jest i nabrać go sobie na zapas. Albo po prostu pojechałbym na wycieczkę samochodem i naładował stację zasilania w trakcie jazdy.

Jeszcze lepiej byłoby, gdybym miał do kompletu panele fotowoltaiczne - wtedy po prostu podpiąłbym do nich River 2 (ładowanie do 110 W) i po kilku godzinach miał już uzupełniony bak na kolejny kilka energooszczędnych dni.

EcoFlow River 2 ma jednak mocniejszą wersję. I jest to River 2 Max

 class="wp-image-3262827"

Jak łatwo się domyślić - wszystko jest tutaj bardziej. Przede wszystkim pojemniejszy jest zestaw akumulatorów (512 Wh), a co za tym idzie, całość jest większa (270 x 260 x 196 mm), aczkolwiek stawiając River 2 obok River 2 Max (2849 zł) - różnica rozmiarowa nie jest aż tak duża, jak mogłaby wskazywać różnica w pojemności. Czuć natomiast zmianę po podniesieniu stacji - uchwyt jest dalej niezwykle wygodny, ale 6 kg trudno już zignorować. Nadal nie miałem problemów z tym, żeby biegać z nim po domu, ale na bardzo długi spacer z River 2 Max w ręce raczej bym się nie wybrał, gdybym nie musiał.

Co bardzo istotne, poza większym akumulatorem River 2 Max oferuje też więcej złączy do ładowania - i niektóre z nich są wydajniejsze. I tak w pakiecie dostajemy trzy złącza USB-A i jedno USB-C, ale obsługujące ładowanie (w dwie strony, 6 godzin do pełna) z mocą do 100 W. Do naszej dyspozycji, poza gniazdem samochodowym, oddawane są też dwa - a nie jedno, jak w River 2 - złącza AC.

To z kolei oznacza, że mogłem sobie w biurze podłączyć jednocześnie do zasilania komputer i drukarkę albo komputer i router LTE, co zdecydowanie lepiej nadawało się do mojego biurowego scenariusza. Większa jest też maksymalna moc dla wyjścia AC - 500 W i maksymalnie 1000 W, czyli uda nam się podłączyć nie tylko domową elektronikę, ale i poważniejsze sprzęty.

 class="wp-image-3262821"

Poza tym większość podstawowych funkcji jest wspólna dla obu tych stacji ładowania. River 2 Max również obsłużymy bezprzewodowo z poziomu aplikacji, również naładujemy je z paneli fotowoltaicznych (ładowanie do 220, czas ładowania 3-6 godzin) i również możemy ją naładować do 100 proc. z gniazdka w ciągu godziny. Przy czym deklarowana maksymalna moc ładowania w takim trybie to 660 W, natomiast z mojego gniazdka udawało się uzyskać w początkowych fazach ładowania około 610-615 W.

Prędkość ładowania jest tutaj o tyle ważna, że po takiej godzinie ładowania EcoFlow River 2 Max zapewni nam dużo, dużo więcej energii niż River 2.

Z różnic trochę mniej znaczących - podczas szybkiego ładowania stacji zasilania z gniazdka, mam wrażenie, że River 2 Max dużo później i rzadziej włączał wentylator, niż robił to River 2.

Na ile wystarczy energii z EcoFlow River 2 Max?

I tutaj już trudno byłoby mi się przyczepić do zapasu energii, choć oczywiście całego tygodnia na jednym ładowaniu stacji zasilania bym nie wytrzymał.

REKLAMA

Nie miałem jednak większych problemów, żeby energożerną stacjonarkę zasilić w ten sposób do 4-5 godzin, co wystarczyłoby na dużą część mojej codziennej zmiany. Możliwe, że gdybym zdecydowanie ograniczył czynniki wpływające na zapotrzebowanie energetyczne, udałoby się jeszcze ten wynik trochę poprawić.

Gdybym natomiast pogodził się z brakiem dostępu do komputera stacjonarnego, to możliwe, że udałoby mi się przez cały tydzień korzystać z laptopa (i doładowywać go) bez konieczności ponownego uzupełniania energii w stacji ładowania. I jeszcze starczyłoby na podładowywanie telefonu, o drobiazgach w stylu słuchawek nie wspominając.

Wciąż przy tym, mimo 6 uczciwych kilogramów masy, River 2 Max nie byłby zbyt ciężki, aby w razie potrzeby przenieść go np. do salonu, żeby pooglądać telewizję albo - tym bardziej - zabrać ze sobą na wycieczkę do bagażnika, jako zasilanie awaryjne daleko od cywilizacji.

Tym bardziej, że nawet gdybym zapomniał go przed tą wycieczką naładować, to całkiem sporo energii udałoby się uzupełnić... po prostu w trakcie jazdy. A w drodze powrotnej naładować znowu i mieć backup na wypadek, gdyby znowu ktoś postanowił odciąć mnie od prądu.

* Urządzenia do testów dostarczył dystrybutor INNPRO.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA