REKLAMA

DJI Mini 3 (bez Pro) już oficjalnie. Debiutuje w świetnej cenie

DJI Mini 3 to najnowszy kompaktowy dron DJI z najbardziej przystępnej cenowo półki. Wersja bez Pro jest zauważalnie tańsza, a przy tym nie ma tak wielu cięć w specyfikacji, jak można było się spodziewać.

DJI Mini 3 (bez Pro) już oficjalnie. Debiutuje w świetnej cenie
REKLAMA

DJI Mini 3 Pro miał swoją premierę w maju tego roku i skradł serca użytkowników, w tym wyżej podpisanego. W mojej recenzji pisałem, że to wyjątkowy, choć kosztowny dron.

REKLAMA

I faktycznie, DJI Mini 3 Pro kosztuje w zależności od wariantu od 749 do 1019 euro. W Polsce oficjalna cena za topowy wariant z najlepszym kontrolerem to 4999 zł. I choć dron ma naprawdę świetne możliwości i wysoką jakość obrazu, to w przypadku takiego maluszka kwota 5 tys. zł wydaje się przesadzona.

DJI Mini 3 naprawia główny problem wersji Pro: cenę.

 class="wp-image-3053691"

DJI Mini 3 (bez Pro) właśnie miał swoją premierę. Zgodnie z oczekiwaniami, jest to konstrukcja zbudowana na podstawie modelu Pro. Mamy identyczny rozmiar i masę wynoszącą poniżej 250 g, a w konstrukcji znajduje się tylko kilka zmian. Są one istotne, ale do nich wrócimy za chwilę.

Najpierw ceny:

  • DJI Mini 3 bez kontrolera: 599 euro,
  • DJI Mini 3 z kontrolerem RC-N1 (bez ekranu): 589 euro,
  • DJI Mini 3 z kontrolerem RC (z ekranem): 769 euro.

Tydzień temu, kiedy pojawiły się pierwsze plotki na temat tego drona, przewidywałem poziom cenowy pomiędzy 500 a 700 auro za bazową wersję. Inaczej być nie mogło, bowiem poprzednik, DJI Mini 2, kosztuje 469 euro, a bazowy Mini 3 Pro bez kontrolera kosztuje 749 euro. Nie można więc powiedzieć, że jest zupełnie tanio (te czasy w elektronice użytkowej na jakiś czas minęły), ale jest naprawdę rozsądnie.

DJI Mini 3 w skrócie: brak czujników, dłuższy lot i (prawie) ta sama kamera.

Zacznijmy od największej różnicy względem modelu Pro, a jest nią brak czujników przeszkód. DJI Mini 3 nie potrafi wykrywać obiektów wokół siebie, a co za tym idzie, nie ma też trybów śledzenia. Nie dziwię się, że DJI nie chce ich implementować, bo kiedy dron leci za użytkownikiem w pełni autonomicznie, a napotka np. na drzewo, to nie będzie umieć zahamować ani ominąć gałęzi. Byłoby to więc zbyt niebezpieczne. Na pokładzie znajdziemy jednak tryby QuickShots, czyli Dronie, Helix, Rocket, Circle i Boomerang.

Na szczęście kamera pozostała bez większych zmian, bo mamy do czynienia z tą samą matrycą (sporą, bo w rozmiarze 1/1.3") o rozdzielczości 12 MP, z możliwością robienia zdjęć RAW. W trybie foto widać jedno cięcie: zniknął tryb 48 MP, ale to niewielka strata. Obiektyw pozostał bez zmian i jest to ekwiwalent 24 mm z jasnością f/1.7.

 class="wp-image-3053688"

Niestety Mini 3 bez Pro nie ma trybu nagrywania 4K w 60 kl./s. Przy 4K maksimum to 30 kl./s, a jeśli koniecznie chcemy nagrywać w 60 kl./s, musimy zejść z rozdzielczością do 2.7K lub 1080p. Jest też jeszcze jedno cięcie, którego nie widać na pierwszy rzut oka: maksymalny bitrate to 100 Mbps, a nie 150 Mbps, jak w Mini 3 Pro. Producent nie mówi jednak, czy bitrate w topowym trybie 4K/30p jest ograniczony względem modelu 3 Pro. Być może niższa wartość wynika po prostu z braku połączenia 4K i 60 kl./s. Takie szczegóły poznamy dopiero w praktycznych testach. Gimbal kamery pozostaje bez zmian względem modelu 3 Pro.

Małą niespodzianką jest wydłużony czas lotu. Mini 3 lata aż przez 38 minut na standardowym akumulatorze i rekordowe 51 minut na opcjonalnej baterii Intelligent Flight Battery Plus (uwaga: z tym ogniwem masa przekracza 250 g).

DJI Mini 3: czy to na pewno dobry kompromis?

 class="wp-image-3053685"
REKLAMA

Moim zdaniem - tak. Cena jest sporo niższa, a cięcia nie są szczególnie dotkliwe. Koniec końców liczy się jakość zdjęć i filmów, a pod tym względem DJI Mini 3 ma sporą przewagę nad poprzednikiem, czyli Mini 2. Poprzednik bazował na maciupkiej matrycy 1/2.3", a zarówno Mini 3 Pro, jak i debiutujący dziś Mini 3 mają matrycę 1/1.3". Do tego dochodzi też ogromny skok w jasności obiektywu: z f/2.8 na f/1.7.

Gdybyśmy porównali to do rynku smartfonów, jest to skok jak z przeciętnego obiektywu ultraszerokokątnego na obiektyw główny w topowym smartfonie. Warto jednak pamiętać, że obraz z kamer DJI jest znacznie mniej przetworzony niż ten ze smartfonów, dzięki czemu dużo lepiej znosi obróbkę w programach graficznych.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA