To jedno z najsłynniejszych zdjęć z II wojny światowej. Oto poruszająca historia z lądowania w Normandii
Porucznik Walter Sidlowski klęka nad przykrytym kocem ciele amerykańskiego żołnierza, którego przed chwilą próbował uratować z fal przy plaży Omaha. To jedno z najsłynniejszych zdjęć z lądowania Aliantów w Normandii.
Fotografia została wykonana 7 czerwca 1944 r., dobę po rozpoczęciu inwazji. Podporucznik Sidlowski był świeżo powołanym do służby oficerem armii amerykańskiej. Na plaży Omaha wylądował dzień wcześniej. Podobnie jak fotoreporter Walter Rosenblum. Obaj widzieli krwawą rzeź z 6 czerwca - słynnego D-Day, uwiecznioną po latach w filmie "Szeregowiec Ryan".
Straty były najcięższe wśród żołnierzy lądujących na obu końcach plaży Omaha. W sektorze Fox Green i sąsiednim Easy Red, rozproszone elementy trzech kompanii w ciągu 15 minut zostały zredukowane do połowy, zanim w ogóle dotarły do osłon.
Rosenblum stracił z tego dnia wszystkie zdjęcia.
7 czerwca na plaży trwał nieustający ruch, a do plaży docierały niekończące się oddziały żołnierzy. Porucznik Walter Sidlowski był jednym z tysięcy wojskowych, którzy organizowali się przy brzegu.
W pewnym momencie zobaczył, że na morzu, w odległości kilkuset metrów od brzegu zaczyna tonąc barka desantowa, a żołnierze, którzy znajdują się w środku nie będą mieli szans na dotarcie do brzegu samodzielnie. Sidlowski zrozumiał, że nie może tylko stać i patrzeć.
On i jeszcze kilku mężczyzn postanowili działać. Złapali leżącą w pobliżu nadmuchiwaną tratwę i przebrnęli przez fale. Minęli szczątki rozbitych pojazdów oraz zaopatrzenia i po około 200 m wiosłowania dotarli do tonącej barki.
Potem zabrali się do wyciągania ludzi do środka i ładowania ich na tratwę. Sidlowski przewiózł oszołomionych i przemoczonych niedobitków na plażę, po czym odwrócił się, by zrobić to ponownie dopóki cała załoga nie znalazła się na brzegu, martwa lub żywa.
Wyczerpany Sidlowski wydaje się nieruchomy. Pod nim znajduje się ciało żołnierza, które właśnie przetransportował do brzegu. Widać tylko jego anonimowe buty. Ociekający wodą mundur oblepia ciało Sidlowskiego otoczone pasem ratunkowym, jego twarz jest umęczona i wpatrzona w dal. Jakby patrzył na kogoś i chciał powiedzieć co się stało, ale nie mógł znaleźć ani słów, ani sił.
Ten moment właśnie uwiecznił Walter Rosenblum, który nazwał fotografię "heroicznym pięknem". I faktycznie, patrząc na twarz Sidlowskiego ma się wrażenie, że jest bije od niego piękno herosa, którego nie złamały ani rzeź na plaży, ani nadludzki wysiłek.
Rosenblum miał okazję spotkać się z Sidlowskim po wojnie zastanowić się nad tym dniem.
Widziałem, jak ten wspaniały człowiek wypłynął po kilku ludzi i sprowadził ich z powrotem na brzeg. Dla mnie był obrazem heroicznego piękna
- powiedział Rosenblum.
Film z tego niezwykłego spotkania i wspomnienia obu panów zobaczyć możecie niżej.