REKLAMA

Największe tsunami w historii Ziemi. Nic dziwnego, że sprzątnęło dinozaury

65 milionów lat temu nad półwyspem Jukatan w atmosferę Ziemi weszła planetoida o średnicy 10 kilometrów. Dinozaury, które wcinały sobie wtedy trawę i młode pędy z drzewa nie miały programu kosmicznego, a tym samym sposobu obrony przed takim zagrożeniem z kosmosu. Mało jednak mówi się o tym, w jaki sposób planetoida faktycznie zabiła dinozaury. A było to tak.

20.11.2022 06.03
tsunami
REKLAMA

Naukowcy postanowili się przyjrzeć ostatnio co stało się bezpośrednio po uderzeniu planetoidy w powierzchnię Ziemi. Wszystko wskazuje na to, że takiego tsunami, do jakiego wtedy doszło nie było w całej - trzeba przyznać krótkiej - historii człowieka na Ziemi.

REKLAMA

Pechowa planetoida zakończyła swoją kosmiczną podróż w płytkim morzu w pobliżu wybrzeża Półwyspu Jukatan (współczesny Meksyk). Powstałe w tym momencie fale były na tyle duże i charakteryzowały się na tyle dużą prędkością, że pozostawiły po sobie ślady w skorupie ziemskiej, widoczne w południowej części Stanów Zjednoczonych.

Czytaj więcej:

Badacze postanowili stworzyć symulację przedstawiającą wydarzenia, jakie miały miejsce w ciągu pierwszych dziesięciu minut po uderzeniu planetoidy w Ziemię. Pamiętacie może tsunami, jakie uderzyło w wybrzeże Oceanu Indyjskiego w 2004 roku? Wszystko wskazuje, że fale sprzed 65 mln lat miały energię 30 000 razy większą od tego kataklizmu.

Co się zatem wydarzyło?

Planetoida uderzyła w morze, jednak tak naprawdę rozpalony obiekt pędzący w kierunku powierzchni morza był na tyle rozgrzany, że wypchnął wodę z miejsca uderzenia i uderzył bezpośrednio w dno morza. W tym momencie rozsunięta na boki woda utworzyła falę o wysokości 1500 metrów. Chwilę później jednak woda powróciła na swoje miejsce, aby zakryć krater. Dopiero gdy odbiła się od jego krawędzi zaczęła rozprzestrzenia się na zewnątrz.

REKLAMA

Praktycznie na całym świecie w wybrzeże uderzały fale o wysokości co najmniej 10 metrów. U wybrzeży Zatoki Meksykańskiej warunki były najgorsze. Tamtejsze wybrzeże zostało praktycznie zmiecione falami o wysokości 100 metrów poruszającymi się z prędkością 100 metrów na sekundę, czyli 360 km/h. Fale te niosły z sobą taką energię, że - jak zauważają naukowcy - osady na dnie mórz i oceanów zostały wymiecione na niemal połowie powierzchni naszego globu.

To jednak dopiero początek procesu odkrywania tego, co się wydarzyło u zmierzchu ery dinozaurów. Teraz naukowcy planują przeprowadzić kolejne symulacje, w których chcą sprawdzić, czy fala uderzeniowa przesuwająca się w atmosferze Ziemi nie spowodowała powstania całej serii tsunami indukowanych i podtrzymywanych przez procesy zachodzące w atmosferze.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA