Naukowcy odkryli fragment planetoidy, która zabiła dinozaury? Być może
Kilka tysięcy kilometrów na północ od krateru Chicxulub w Meksyku znajduje się niesamowite stanowisko archeologiczne. Naukowcy pracujący przy nim twierdzą, że wśród innych fascynujących skamielin udało im się znaleźć swoistą kapsułę czasu z dnia zagłady dinozaurów na Ziemi.
Niemal przy samej granicy Stanów Zjednoczonych z Kanadą znajduje się stanowisko geologiczne Tanis w Dakocie Północnej. W najnowszym artykule opublikowanym przez New York Times naukowcy podejrzewają, że to właśnie tam mogli natrafić na coś absolutnie fascynującego. W jednym ze znalezionych tam bursztynów znajdują się niewielkie okruchy skalne. Prof. Robert DePalma, paleontolog kierujący wykopaliskami w tym miejscu w ubiegłym tygodniu wygłosił wykład w Centrum Lotów Kosmicznych im. Goddarda w Greenbelt w stanie Maryland. Według niego ten niewielki okruch skalny może być fragmentem planetoidy, której upadek w Chicxulub odmienił powierzchnię Ziemi, kończąc trwające ponad 130 milionów lat panowanie dinozaurów na Ziemi i robiąc miejsce m.in. dla nas.
O tym, że za śmierć dinozaurów odpowiada potężne uderzenie z przestrzeni kosmicznej, wiadomo od dawna. Wiadomo też, że do uderzenia doszło tuż przy Półwyspie Jukatan, a sam impaktor (obiekt, który zderzył się z Ziemią) miał około dziesięciu kilometrów średnicy. Jak dotąd jednak nic nie wiemy o tym, jaki to był obiekt. Możliwości jest kilka: mogła to być kometa, ale też mogła to być planetoida. Jeżeli faktycznie to drugie, to z kolei mogła to być jednolita planetoida żelazna lub też mogło to być luźne zbiorowisko skalnego gruzu utrzymywane w całości przez grawitację. Jak dotąd jednak nie było żadnej możliwości ustalenia tych szczegółów, bowiem nie mieliśmy ani jednego fragmentu tego obiektu, który wybił krater o średnicy 160 km i głębokości ponad 30 km.
W poszukiwaniu sferuli
Naukowcy zwracają uwagę, że w tak silnym uderzeniu w atmosferę wyrzucone zostały ogromne ilości wybitego z ziemi materiału skalnego. Część skał zarówno z dna krateru jak i samej planetoidy roztopiła się w momencie uderzenia, a następnie w trakcie lotu przez atmosferę ochłodziła się i przyjęła formę szklanej sferuli (kulki). Co do zasady takie sferule uderzeniowe z tego konkretnego kataklizmu dawno już zniknęły z powierzchni Ziemi zmienione wskutek chociażby reakcji z wodą.
Badacze jednak podejrzewali, że jedną z takich sferul udało się znaleźć w Tanis zatopioną i tym samym uwiecznioną na miliony lat w żywicy. Co więcej w owej przesyłce z odległej przeszłości znajduje się także niestopiony fragment skały. Większość fragmentów tej skały przypomina składem chemicznym piaskowiec, który najprawdopodobniej znajdował się w miejscu uderzenia planetoidy. Oprócz nich jednak są jeszcze dwa fragmenty, które wyróżniają się na tle innych. To właśnie one, fragmenty bogate w żelazo i chrom, bardziej przypominają skład chemiczny planetoidy niż skorupy ziemskiej.
Zanim jednak będzie można wydać jakiekolwiek ostateczne wnioski dot. pochodzenia owych fragmentów, naukowcy chcieliby je porównać z drobinami pochodzącymi z planetoidy Bennu, które zmierzają w kierunku Ziemi na pokładzie sondy OSIRIS-REx i dotrą do laboratoriów ziemskich we wrześniu 2023 roku oraz przeanalizować je metodami, które aktualnie wykorzystywane są do badania jednej z próbek przywiezionych z Księżyca w ramach misji Apollo. Być może te badania faktycznie dowiodą, że oto mamy w ręku kawałek skały, która 66 mln lat temu zmieniła oblicze Ziemi, tej Ziemi.