Twój penis nie dojdzie. Przynajmniej na Instagramie
Cyberflashing, czyli silna potrzeba wysyłania innym zdjęć swoich genitaliów, to plaga mediów społecznościowych. Wie o tym większość użytkowniczek Twittera czy Facebooka, których skrzynka odbiorcza pęka od zdjęć. Instagram wyraźnie chce coś z tym zrobić.
Jeżeli ktoś nadal wątpi w problem cyberflashingu, to oczy otworzy tej osobie prawdopodobnie pierwsza lepsza rozmowa z koleżanką aktywnie korzystającą z Instagrama. Osoby wrzucające swoje zdjęcia szybko stają się celem fantazji seksualnych rozmaitych osób. Niektóre decydują się je realizować, wirtualnie się przed tymi osobami obnażając. Konkretniej, wysyłając nieproszone zdjęcie swoich genitaliów. Zjawisko tego rodzaju prześladowania jest szczególnie widoczne u mężczyzn, którzy wysyłają fotografie ich penisów kobietom. Występuje jednak w dowolnej kombinacji płci.
Czytaj też:
Problem zdecydowanie nie jest marginalny i jest tylko pozornie błahy. Jedno z ostatnich badań na ten temat wykazało, że w próbie 150 osób w wieku od 12 do 18 lat, 75,8 proc. badanych otrzymało za pośrednictwem social mediów cudze nagie niechciane i nieproszone zdjęcia.
Molestowanie nudesami. Czy można zgłosić na policję niechciane zdjęcia penisa?
Niestety, polskie prawo nie chroni przed tym rodzajem molestowania. Art. 202 kodeksu karnego zabrania publicznej prezentacji treści pornograficznych, tym samym nie obejmuje korespondencji prywatnej. Jedyne co, to zabronione jest wysyłanie tego rodzaju treści osobom poniżej 15. roku życia, grozi za to nawet dwa lata więzienia. 15-letnie osoby i starsze są bezbronne.
Jedynym wyjściem jest usunięcie się z mediów społecznościowych lub uznanie zdjęć przyrodzeń jako smutną konieczność, jeżeli chce się dalej funkcjonować w usłudze. Problem dotyczy (głównie, choć nie tylko) atrakcyjnych wizualnie dziewczyn, które za sprawą tej formy napastowania są albo wykluczane z social mediów, albo też muszą wykształcić pewną odporność psychiczną, której potrzeby wykształcania być nie powinno. Na szczęście podobno idą zmiany na lepsze.
Sztuczna inteligencja Instagrama na tropie wagin i penisów. Koniec ornitologicznych niespodzianek w wiadomościach prywatnych?
Jak odkrył Alessandro Paluzzi, badając od środka aplikację Instagrama, jej właściciel pracuje nad mechanizmem, mającym usuwać nagie zdjęcia ze skrzynki odbiorczej. Użytkownik przy tym może sam decydować, czy chce taką fotografię otrzymać, czy też nie. Wysyłanie nagich zdjęć nadal więc byłoby możliwe, ale tylko pod warunkiem, że obie strony rozmowy się na to zgadzają.
Algorytm zaszyty jest wewnątrz aplikacji, zdjęcia są analizowane na urządzeniu użytkownika - nie są wysyłane do żadnej dodatkowej chmury do dalszej analizy. Nie mogą więc na skutek działania tego filtru wpaść w niepowołane ręce z winy samego Instagrama.
Meta, właściciel Instagrama, krótko potwierdziła, że odkrycie Paluzziego jest nieprzypadkowe i że faktycznie firma pracuje nad takim mechanizmem. Nie podała jednak zasady jego działania ani też nawet przybliżonego terminu jego wdrożenia. A szkoda, bo ów mechanizm potrzebny jest w zasadzie na wczoraj.