REKLAMA

Aktorzy boją się sztucznej inteligencji. I słusznie, bo może im zabrać nie tylko pracę, lecz także tożsamość

Rozwój sztucznej inteligencji martwi aktorów. Choć boją się, że komputery zabiorą im pracę, część sprzedaje swoje wizerunki. A to rodzi ogromne zagrożenie.

10.09.2022 18.34
Aktorzy obawiają się sztucznej inteligencji
REKLAMA

Badanie brytyjskiego związku aktorów i pracowników sztuk scenicznych Equity, wykazało, że 65 proc. przepytanych aktorów uważa, że ​​sztuczna inteligencja stanowi zagrożenie dla ich zatrudnienia. Nie są to jednak fantasmagorie, lecz rzeczywistość, w której już żyją aktorzy - ponad jedna trzecia członków widziała oferty pracy z wykorzystaniem sztucznej inteligencji, a prawie jedna piąta podjęła się tej pracy.

REKLAMA

Na polskim rynku też spotykane są już oferty pracy, w których proponuje się wykorzystanie głosu czy ruchu aktora na rzecz, np. postaci komputerowych.

- W Polsce popularne jest tworzenie mock-upów do gier - mówi aktorka Helena Sujecka. - Aktorzy ubierają się w specjalne stroje, za pomocą których komputer analizuje ich sylwetkę, motorykę, głos. W ten sposób artyści użyczają swoje cechy postaci z gry. Takie użyczenie najczęściej nie jest honorowane tantiemami, tylko jednorazową gażą.

Szereg start-upów AI opracowuje narzędzia do tworzenia filmów i dźwięku - od zmiany wyglądu i brzmienia aktorów, po tworzenie głosów AI, które można wykorzystać w kampaniach marketingowych czy w audiobookach. Firmy potrzebują aktorów do nagrywania jingli bądź spotów reklamowych, przy czym są oni znacznie drożsi i mniej elastyczni w porównaniu z głosem wytworzonym za pomocą sztucznej inteligencji, który powie wszystko, na co klient ma ochotę. 

- Jest tak duża liczba bezrobotnych aktorów, że jest z kim pracować nad każdym możliwym projektem, za każde możliwe pieniądze. Sztuczna inteligencja nie jest tu do niczego potrzebna - przekonuje Małgorzata Nowacka, aktorka i wokalistka współpracująca z Teatrem Baj. - Znajdą się oczywiście tacy pracodawcy, którzy są nastawieni na zysk, nie na wartość artystyczną. Oni z pewnością będą woleli wybrać sztuczną inteligencję, która w kilkanaście minut wygeneruje im audiobook do książki, zamiast czekać tydzień aż aktor nagra się w studiu.

Sztuczna inteligencja odtworzyła głos Vala Kilmera w Top Gun: Maverick

Firmy zajmujące się tworzeniem dźwięku na podstawie AI, zatrudniają aktorów, których próbki głosu są przekształcane w głos do wynajęcia. Robi tak np. firma VocaliD, która zebrała zróżnicowaną bazę danych nagrań mowy osób w każdym wieku, z różnym akcentem czy tembrem głosu. W ofercie VocaliD jest głos m.in.: "Aria" (kobiecy, wesoły, energiczny, natchniony), "Malik" (męski, ciepły, kojący,), "Terri" (kobiecy, wykształcony, optymistyczny, wyrafinowany) czy "Marc" (męski, przyjazny, wesoły).

Inną firmą zajmującą się tworzeniem dźwięków za pomocą AI jest Sonantic, którą w czerwcu przejął Spotify. Głosy, które stworzył Sonantic, są używane przez producentów gier wideo czy filmów. Jego technologia pomogła odtworzyć głos Vala Kilmera w "Top Gun: Maverick".

Sonantic odtworzył głos Vala Kilmera na użytek najnowszej części filmu "Top Gun"

I choć jakość głosów generowanych przez sztuczną inteligencję znacznie się poprawiła w ostatnich latach, nadal istnieją aspekty ludzkiej mowy, które wymykają się syntetycznej imitacji. Głosy AI wypadają dobrze w korporacyjnych prezentacjach czy reklamach, ale bardziej złożone zadania, jak czytanie klasycznych dzieł pokroju "Pana Tadeusza" bądź "Hamleta", w które trzeba odpowiednio zinterpretować - pozostają poza zasięgiem syntetycznego głosu.

- Na rynku jest już wiele "sztucznych" narzędzi, ale zawód aktorski opiera się na emocjach, które oddziałują na odbiorcę. Oprócz kwestii technicznych, musi być energia, charyzma, której sztuczna inteligencja nie jest w stanie podrobić. Dobry aktor zawsze będzie w cenie - zaznacza Nowacka. 

Aktorzy boją się sztucznej inteligencji

Aktorzy martwią się nie tylko o utratę pracy na rzecz syntetycznych głosów, lecz także o swoje prawa do osobowości, które tworzą dla firm AI. Zarówno brytyjskie Equity, jak i SAG-AFTRA, jego amerykański odpowiednik, alarmują, że aktorzy zawierają kontrakty z firmami zajmującymi się AI, w których dają firmom technologicznym prawo do niezbywalnego i bezterminowego używania podobizny lub głosu aktora. A to rodzi ogromne zagrożenie.

Kiedy aktor podpisze taką umowę i sprzeda swój głos czy twarz, firma może ich używać w dowolnym celu. Dla przykładu aktorka filmów dla dzieci po sprzedaniu swojego wizerunku pojawia się w brutalnych thrillerach lub firma X wykorzystuje wizerunek sprzedany wcześniej przez aktora w reklamie produktu niezgodnego z jego wartościami. 

REKLAMA

- Jest to na tyle kontrowersyjny temat, że powinien zostać uregulowany prawnie. Choćby dlatego, że aktorzy niekoniecznie są świadomi zagrożeń, jakie płyną ze sprzedaży swojego wizerunku. A jest ich wiele - od braku wiedzy na temat tego, co dzieję się z naszym wizerunkiem, po kradzież tożsamości i wykorzystanie jej do przestępczości - zaznacza Sujecka.

W związku z zagrożeniami dla branży artystycznej Equity wezwał brytyjski rząd do aktualizacji prawa autorskiego, aby zapewnić twórcom prawo do kontrolowania reprodukcji wykonań stworzonych przez nich dla firm zajmującym się sztuczną inteligencję. Związki aktorskie po obu stronach Atlantyku starają się również zawierać umowy z firmami technologicznymi, które przyznają aktorom tantiemy za wykorzystanie głosu lub wizerunku, a także prawo do zatwierdzania każdego ich użycia. W Polsce temat nie jest jeszcze na tyle gorący, aby odpowiednie organizacje zaczęły się nim zajmować, więc na regulacje trzeba będzie jeszcze poczekać.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA