REKLAMA

Myślałem, że będę korzystać z trenażera tylko zimą. Jest sierpień, a ja wciąż nie odpiąłem go od prądu

Czy można korzystać z trenażera rowerowego przez cały rok? Oczywiście, nikt tego nie zabrania. Ale czy faktycznie ktoś tak robi? Właśnie się przekonałem, że... ja sam. Tak, nikt tego nie sprawdza, to jest kompletnie poza systemem.

Trenażer rowerowy i trening przez cały rok. Czy warto?
REKLAMA

Moja przygoda z trenażerami rowerowymi była dosyć burzliwa. Najpierw korzystałem ze zwykłego trenażera "z rolką", bez żadnych funkcji smart, i szczerze go nienawidziłem. Był piekielnie głośny, wymagał odpowiedniej opony, wrażenia z jazdy były raczej żadne, podobnie jak przyjemność z takiej zabawy. Wykręciłem na nim mniej więcej 1000 wirtualnych kilometrów, złożyłem, schowałem do opakowania i nigdy już nie wyjąłem go ponownie.

REKLAMA

Drugie podejście do trenażera rowerowego, kiedy już wiedziałem, że jednak zimą chciałbym dalej pojeździć, było zdecydowanie lepsze. Stosunkowo niedrogi - jak na tę kategorię produktów - smart trenażer Elite był wystarczająco ciekawy, żeby bez problemu spędzić na nim wiele godzin podczas jednej z ostatnich zim.

Wiedziałem jednak, że kiedy pogoda poprawi się choć minimalnie (a ja naprawdę nie potrzebuję wiele), to trenażer znowu zostanie złożony, spakowany do pudełka i pewnie będzie tam siedział aż do momentu, kiedy na dworze będzie znów zbyt zimno i zbyt mokro.

Stało się tak nawet wcześniej, bo na testy dotarł do mnie trenażer rowerowy Neo 2T. I jego już z prądu - mimo tego, że bliżej jest do kolejnej zimy niż do poprzedniej, jak na razie z prądu nie wyjąłem.

Trenażer rowerowy i trening przez cały rok

Co w sumie się stało? Główne powody są dwa.

Po pierwsze - po dłuższym czasie luźnego kręcenia się na rowerze w trakcie "sezonu" i okresowych treningów zimą (bo trudno mi wytrzymać na trenażerze dłużej niż 1,5 godziny) wymyśliłem sobie, że nie zaszkodziłoby mi, gdyby jakiś plan treningowy realizować przez cały rok. Nie mam żadnego konkretnego celu, poza tym, żeby jeździć szybciej, dłużej i dalej, ale gdzieś tam zyski z luźnego, swobodnego pedałowania przestały być satysfakcjonujące.

Czytaj także:

Plan się pojawił, elegancko rozpisany na kolejne dni, tygodnie i miesiące, ale pojawił się problem. Plan ma raczej sporą objętość, więc opcje przesuwania poszczególnych treningów są raczej ograniczone. Ograniczony jest też mój wpływ na pogodę, która szczególnie ostatnio albo raczy nas lejącym się z nieba żarem, albo ulewnymi deszczami. W jednym i drugim jestem w stanie jeździć - i w jednym i drugim nie jestem wielkim fanem jeżdżenia, jeśli jest jakaś alternatywa.

 class="wp-image-2149473"

I trenażer rowerowy okazał się właśnie tą alternatywą. Nie korzystam z niego codziennie - ba, czasem nawet przez cały tydzień stoi nieruszony - ale czeka w gotowości, żeby w razie czego wspomóc mnie w realizacji tego planu. Za oknem mogą się przelewać wiadra wody, a ja mam świadomość, że swoje miejsce do ćwiczeń mam i niczego nie stracę.

Podobnie jest zresztą z niektórymi treningami, które serwuje mi plan - szczególnie tymi bardzo krótkimi i bardzo lekkimi, które mają dopisek "lepiej nie przedłużać i nie jechać mocniej, niż zasugerowano". Pewnie w zeszłym roku godzinny trening z mikroskopijnym obciążeniem bym po prostu zignorował - szykowanie się do wyjazdu i potem przeciskanie między samochodami, żeby zaraz musieć wrócić do domu, jakoś niespecjalnie mnie kusi. Teraz nie pomijam tych treningów - wsiadam na trenażer, odpalam film, gotowe.

Niektóre treningi na rowerze nie zawsze też łatwo da się wykonać na drodze

Nawet zwykły test FTP łatwiej jest wykonać w takich kontrolowanych warunkach. Sprinty na publicznej drodze? Niby fajnie, chyba że akurat utkniemy za ciężarówką albo akurat trafimy na obszar, na którym zdecydowanie nie powinniśmy takich rzeczy robić.

A tutaj jest wszystko komfortowo, wygodnie, w kontrolowanych warunkach. Nie wspominając już nawet o tym, że czasem nagle wychodzi, że w ciągu dnia mamy np. 45 minut na jazdę. Wychodzić na dwór? To zostanie jakieś 20 minut na faktyczne jeżdżenie. A tak można zawsze z tego czasu coś wycisnąć.

Gdzieś w internecie zresztą spotkałem się z krótkim podsumowaniem takiego podejścia - trenażer rowerowy do roboty, szczególnie kiedy czasu jest mało, a jazda na dworze - dla przyjemności.

Drugi powód jest już trochę bardziej sprzętowy

I jest związany po prostu z tym, że Neo 2T jest chyba tak blisko trenażera ostatecznego, jak tylko się da (może z pominięciem unoszenia przodu roweru), przynajmniej jeśli chodzi o funkcje, które sprawiają, że nudzenie się podczas kręcenia w miejscu jest znacząco ograniczone.

Tak, trening na trenażerze rowerowym to dalej nie jest to to samo, co jazda na dworze. Z drugiej strony - z Wrocławia w jakieś porządne góry mam trochę zbyt daleko, żeby jeździć tam regularnie. Plus nawet takie drobnostki jak odwzorowywanie nawierzchni i przekazywanie tego na rower (cieszy naprawdę za każdym razem) czy ruchome stópki, dzięki którym całość odrobinę mniej przypomina jazdę na klasycznym rowerze treningowym, dają akurat tyle radości, żeby te 60 czy 90 minut przepchnąć do końca, zamiast np. zasiąść na kanapie i uznać "ee, może jutro gdzieś wyjdę pojeździć".

 class="wp-image-2149464"

Dodajmy do tego fakt, że przy odpowiednim ustawieniu zestawu - od strony mechanicznej - trenażer rowerowy jest szokująco wręcz cichy i głównym źródłem hałasu podczas treningu jest dodatkowy wentylator oraz... element biologiczny. Ale z tym raczej nie da się już nic zrobić.

Czy warto jeździć na trenażerze rowerowym przez cały rok?

REKLAMA

Tak. Nie. To zależy. Na pewno nie zamieniłbym wszystkich zewnętrznych wyjazdów na jazdę pod dachem, nawet biorąc pod uwagę fakt, że większość moich jazd w ciągu tygodnia jest... po dokładnie tej samej trasie. Mimo to jest coś przyciągającego w tym prostym wyjściu z domu - chociażby prawdziwy wiatr, który schłodzi choć trochę nawet w upale. Za trenażer bez co najmniej jednego potężnego wentylatora i uchylonego okna nie ma się nawet co zabierać - a to i tak nie będzie to samo.

Ale jeśli mam mało czasu albo czasem najzwyczajniej w świecie mi się nie chce - trenażer rowerowy potrafi być wspaniałą alternatywą. Tym bardziej, jeśli trzecią opcją jest nierobienie niczego.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA