Amerykanie budują konstelację satelitów alarmujących o pociskach hipersonicznych
Niespokojne czasy na arenie geopolitycznej oraz rozwój nowatorskiej broni hipersonicznej przez kraje takie jak Rosja czy Chiny sprawiają, że jednym z ważniejszych zadań stojących przed armiami na całym świecie jest budowa systemów wczesnego wykrywania takich pocisków.
Nic zatem dziwnego, że do działania wchodzi sektor kosmiczny. Amerykańska firma Maxar poinformowała kilka dni temu, że otrzymała kontrakt na budowę konstelacji 14 satelitów monitorujących powierzchnię Ziemi. Owe satelity, które będą alarmowały o wystrzeleniu z dowolnego miejsca na Ziemi pocisku hipersonicznego oraz o wszelkich próbach wykorzystania broni antysatelitarnej, zostaną zbudowane w ciągu najbliższych dwóch lat przez firmę L3Harris Technologies. Satelity powinny trafić na orbitę okołoziemską w 2025 roku i staną się wtedy elementem większej infrastruktury dowodzonej przez Agencję Rozwoju Kosmicznego (SDA), której budowa rozpocznie się już we wrześniu.
Obecne systemy ostrzegania antyrakietowego nie są w stanie wykryć pocisków hipersonicznych, które poruszają się z prędkościami większymi niż 5 Mach. Tymczasem już dwa lata temu Rosja poinformowała o przeprowadzeniu testu takiego pocisku, a w ubiegłym roku Chiny zszokowały świat informując o udanym teście swojego pocisku. Stany Zjednoczone były trzecim z kolei krajem, któremu udało się przeprowadzić tego typu test. Nie wiadomo jednak czy Chiny lub Rosja posiadają skuteczne systemy ostrzegania i obrony przeciwko broni hipersonicznej.
Czytaj także:
Tymczasem już we wrześniu na orbitę trafi pierwsze 28 satelitów konstelacji SDA. Osiem satelitów wykrywających starty rakiet będzie przekazywało dane do 20 satelitów śledzących, które z kolei będą mogły szybko przekazywać informacje o potencjalnym zagrożeniu bezpośrednio do systemu uzbrojenia.
Im szybciej cały system znajdzie się na orbicie okołoziemskiej, tym szybciej powstanie system skutecznej obrony przed zagrożeniami ze strony zaawansowanych technologicznie krajów, które dzisiaj zbyt przychylnie na Stany Zjednoczone i NATO nie patrzą.
Niezależnie zatem od tego czy chcemy, czy nie, nowy wyścig zbrojeń trwa.