REKLAMA

K2 tonie w śmieciach. W polskich górach wcale nie jest dużo lepiej

Górska turystyka oznacza nie tylko tłok na szlakach. Odwiedzający nawet najwyższe szczyty zostawiają po sobie mnóstwo śmieci. Drastycznym przykładem jest K2, ale od lat statystyki dotyczące polskich gór również nie nastrajają optymistycznie.

maseczka szlak tatry
REKLAMA

Jak wygląda droga na K2 po komercyjnych eskapadach? Niezbyt ciekawie:

REKLAMA

Prezentuje się paskudnie, a pachnie ponoć jeszcze gorzej. Pozostałości to w końcu gnijące jedzenie, odchody czy zamarznięte namioty.

To wręcz porażające, że ludzie chcący przeżyć coś mistycznego, zostawiają za sobą typowo ludzki, współczesny śmietnik. Skala zanieczyszczenia nie dziwi, skoro przed szczytem ustawiają się kolejki, niczym na Śnieżce czy do Morskiego Oka.

A mówimy przecież o drugim co do wysokości szczycie Ziemi. Masowa turystyka to dziś problem nie tylko Barcelony czy Grenlandii, ale nawet takich wyjątkowych miejsc.

Nic nowego. Kilka lat temu polska grupa zdobywców oskarżona była o pozostawienie bałaganu. Tak tłumaczył się Adam Bielecki:

Kluczowe było też wyjaśnienie organizatora, który wytłumaczył, kiedy i przez kogo ściągane z pozostałości po ekipach:

Skoro profesjonaliści zostawiają po sobie bałagan (który sprzątany jest przez agencje, ale jednak nie tak prędko), to nic dziwnego, że przeciętny Kowalski także nie będzie przejmował się tym, co zostawia po sobie. W książce "Podhale. Wszystko na sprzedaż" Aleksander Gurgul przytoczył dane, z których wynika, że w latach 2012-2020 zebrano w Tatrach prawie 5,4 ton śmieci.

Sprzątaniem po innych zajmują się wolontariusze. Tylko w trakcie tegorocznej akcji "Czyste Tatry" ze szlaków zniesiono 402 kg śmieci.

Aurelia Reinholz-Rusek z działu edukacji TPN komentowała:

Polscy turyści bardzo często śmiecą nieświadomie. Niektórzy chcą zostawić w górach znicz, symbolicznie upamiętniając tych, którzy stracili życie podczas ekspedycji. Problem w tym, że to bardzo niebezpieczne. Oprócz tego, że może doprowadzić do pożaru – znicz przewraca się, podpala suchą trawę i nieszczęście gotowe – to jeszcze jest po prostu plastikowym odpadem. Przed taką działalnością przestrzega m.in. Karkonoski Park Narodowy:

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA