Unia vs Big Tech. Decydujące starcie w Parlamencie Europejskim
Dziś Parlament Europejski będzie głosował nad prawem, które ma wybić zęby Big Techom. Po niemal 4 latach prac Digital Service Act, czyli akt o usługach cyfrowych, może wreszcie zostać przyjęty i stanie się podstawą regulacji nie tylko działania firm technologicznych, ale przede wszystkim naszych praw w zderzeniu z cybergigantami.
DSA oraz DMA czyli Digital Markets Act (akt o rynkach cyfrowych) to rozporządzenia będące filarami unijnej reformy mającej na celu regulację internetu i opanowanie ambicji wielkich spółek technologicznych.
Nowe prawo koncentruje się na tworzeniu bezpieczniejszej przestrzeni cyfrowej dla użytkowników cyfrowych i firm, poprzez ochronę praw podstawowych online. Co to oznacza?
Nowe przepisy, które dziś trafiają pod głosowanie plenarne w PE, mają dać użytkownikom więcej kontroli nad tym, co widzą online oraz jakie usługi i jakie treści do nich trafiają.
Prace nad oba tymi rozporządzeniami zaczęły się w 2019 roku i nie były proste. Z jednej strony politycy, urzędnicy i regulatorzy byli coraz bardziej zniecierpliwieni tym, jak cybregiganci się zachowują i zaufanie w stosunku do ich dobrej woli drastycznie się zmniejszyło. Szczególnie że jeden za drugim przecież wybuchały skandale jak choćby Facebook Files, czyli dokumenty upublicznione przez sygnalistkę Frances Haugen.
Z drugiej strony trudna materia regulacji i ambicje poszczególnych państw - często o lokalnym politycznym podłożu - utrudniały konsensus w wielu trudnych tematach jak choćby odpowiedzialności za mowę nienawiści i dezinformację.
- DSA jest efektem trudnych kompromisów, a jak to z kompromisami bywa, nie mogą wszystkich zadowolić. Ale mamy tak naprawdę do czynienia z najważniejszą reformą tej dekady na styku internetu i konsumentów - podkreśla Katarzyna Szymielewicz prezeska Fundacji Panoptykon.
Bat na Big Techy z całego świata
Ta najważniejsza reforma to efekt ogromnego kryzysu zaufania w stosunku do globalnych platform cyfrowych. Ale to także kwestia zrozumienia, że skala ich działalności nie tylko w zakresie liczby klientów, czyli użytkowników, ale także udziału w poszczególnych branżach, np. reklamowej, dostępu do informacji, dostępu do usług cyfrowych postawiła firmy takie jak Facebook, Google, Amazon, Apple, ale także AliExpres czy TikTok w pozycji monopolistów. DSA ustanawia też zasady wyznaczania przez Komisję Europejską tzw. gatekeeperów (czyli „strażników internetu”), tj. dużych przedsiębiorstw świadczących usługi takie jak m.in. przetwarzanie w chmurze czy wyszukiwarka internetowa.
W praktyce, jak tłumaczy Panoptykon: "DSA obejme bardzo długą listę usługodawców: od operatorów oferujących dostęp do sieci (np. Orange, T-Mobile), portali społecznościowych (np. Facebook, Twitter), platformy zakupowe (np. Amazon) i wyszukiwarki (np. Google, DuckDuckGo), a nawet najzwyklejsze strony internetowe, jeśli publikują one komentarze użytkowników. Nowe prawo nie wpłynie natomiast na działanie platform VOD (np. Netflix, Amazon Prime, Player) ani tych, które wykorzystują model gig economy, czyli pracę od zlecenia do zlecenia (np. Uber, Glovo)".
Co bardzo ważne, DSA ma regulować działanie pośredników internetowych, czyli firmy, które kierują swoje usługi do europejskich klientów bez względu na to gdzie znajduje się ich siedziba. Czyli ma objąć także firmy z Doliny Krzemowej. I co ważne, ma je objąć w dosyć dużym zakresie, bo DSA ma:
- wprowadzić ograniczenia w działaniu tzw. śledzących reklam;
- zwiększyć przejrzystość algorytmów rekomendacyjnych;
- nałożyć spójne zasady moderacji treści w mediach społecznościowych;
- wprowadzić zasady ochrony konsumentów na platformach e-commerce;
- uprościć regulaminy i język, jakim są pisane;
- ustalić reguły współpracy firm internetowych z organami ścigania.
Nowe przepisy przeciwko dezinformacji
Wśród treści, które mają okiełznać unijne regulacje, jest także mowa o nienawiści i dezinformacja. Po tym jak Rosja zaatakowała Ukrainę, już w tym roku dodano do regulacji tzw. mechanizm kryzysowy, uruchamiany, gdy stwierdzone jest zagrożenie bezpieczeństwa publicznego. Obejmie on analizę wpływu działalności bardzo dużych - mających w Unii ponad 45 mln aktywnych użytkowników miesięcznie - platform i wyszukiwarek na aktualny kryzys oraz zalecenie tym serwisom podjęcia specjalnych działań przeciwko dezinformacji.
Kary za złamanie DSA mają sięgnąć 6 proc. globalnych obrotów firm internetowych. Ale co więcej, powtarzające się naruszenia mają spowodować zakaz prowadzenia działalności w Unii.
Nowe prawo ma wejść w życie w 2024 roku. - Ale tak naprawdę już teraz powinniśmy obserwować wielkie cyfrowe firmy i to jak zaczną odnosić się do tych nowych zasad - podkreśla Szymielewicz.