ROG Phone 6 zachwyca możliwościami audio. Szkoda, że to wyjątek na rynku smartfonów
Od kilku dni testuję Asusa ROG Phone 6, czyli następcę jednego z moich ulubionych telefonów ubiegłego roku. Do pełnej recenzji jeszcze daleko, ale już teraz widzę jeden element, którym nowy smartfon zawstydza absolutnie każdy telefon na rynku. I wcale nie mówię o graniu w gry.
Ubiegłoroczny ROG Phone 5 absolutnie pozamiatał, jeśli chodzi o tematykę audio. Asus rozłożył na łopatki nie tylko dowolny smartfon na rynku, ale też znakomitą większość laptopów – w tym swoje własne. Żaden nie mógł się równać ani z jakością głośników, ani z jakością dźwięku płynącego ze słuchawek podłączonych do tego telefonu. Wtedy wydawało mi się, że ta poprzeczka wisi tak wysoko, że nie da się jej przeskoczyć. A jednak.
Asus ROG Phone 6 zachwyca brzmieniem.
Asus kompletnie zrujnował mi ocenę innych telefonów, jeśli chodzi o ich możliwości dźwiękowe. Nawet mój iPhone 13 Pro, telefon za ponad 5000 zł, kompletnie przestał mnie cieszyć, a emitowany przezeń dźwięk wydaje się płaski i nijaki, choć obiektywnie rzecz ujmując, zajmuje trzecie miejsce na podium (zaraz po ROG 5 i ROG 6).
Obydwa sprzęty dzieli jednak przepaść, której nie da się ani zasypać, ani zbudować nad nią mostu. Zacznijmy może od głośników.
Nie jestem w stanie tego potwierdzić, ale zakładam, że Asus w tym roku wykorzystał dokładnie te same przetworniki, co rok temu. Wskazuje na to niemal niezmieniona konstrukcja obudowy. Jakimś cudem jednak ROG Phone 6 brzmi jednocześnie czyściej i bardziej potężnie od swojego poprzednika. Być może to kwestia większego zasilania podawanego do głośników, ale zapewne w dużej mierze chodzi o lepsze strojenie po stronie oprogramowania.
Jak zwykle, gdy mowa o dźwięku, trudno te różnice oddać słowami. Być może to jest powód, dla którego tak wielu z nas zwraca uwagę raczej na obraz niż na dźwięk – jakość wyświetlacza łatwiej wyrazić w mierzalnych, łatwych do zrozumienia i zobaczenia parametrach, jak rozdzielczość czy kąty widzenia, a nawet takie parametry jak rozpiętość tonalna czy odwzorowanie barw można łatwo zmierzyć powszechnie dostępnymi narzędziami.
Tymczasem ocena sprzętu audio wymaga albo bardzo drogiego sprzętu pomiarowego, do którego zwykły Kowalski nie ma dostępu, albo bardzo wrażliwego na niuanse słuchu. A nawet w tym drugim przypadku trudno jest jednoznacznie określić, który parametr wpływa na konkretny efekt. Układy audio są tutaj o wiele bardziej, rzekłbym, holistyczne. I przechodząc do sedna – ROG Phone 6 brzmi po prostu lepiej. Podczas gdy ROG Phone 5 miał nieco „piaszczystą”, dość ostrą górę, zwłaszcza grając bardzo głośno, tutaj dźwięk jest zbalansowany i równomierny. Chwila zabawy korektorem graficznym opracowanym przez Dirac pozwala też wycisnąć z tego telefonu dźwięk tak przyjemny i głęboki, że momentami trudno uwierzyć, że to gra telefon, a nie wysokiej jakości głośnik Bluetooth. I co ciekawe, nawet na maksymalnym poziomie głośności te głośniki nie przesterowują ani nie tracą czystości brzmienia, co przypisać można prawdopodobnie funkcji Qualcomm Aqstic, która jest częścią rozwiązania Qualcomm Sound - odpowiada ona za należyte kompresowanie sygnału audio tak, by nawet przy najwyższym natężeniu nie mógł uszkodzić głośnika w smartfonie.
Pod względem jakości głośników nowy Asus rozkłada na łopatki każdy laptop, jaki mam pod ręką (aktualnie 5 sztuk z różnych półek cenowych). Na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy światło dzienne ujrzały może 3 laptopy, które grają lepiej (w tym dwa od samego Asusa), a o smartfonach szkoda nawet wspominać w tym kontekście, bo nawet topowy iPhone czy Samsung Galaxy nie mają podejścia, jeśli chodzi o brzmienie.
A jakby tego było mało, Asus znów pozamiatał w kwestii audio na słuchawkach i to na dwóch polach. Słuchawki przewodowe ponownie brzmią fenomenalnie; tu nic się nie zmieniło i ROG Phone nadal jest najlepszym smartfonem nie tylko dla graczy, ale także dla audiofilów. Zmieniło się za to sporo w kwestii transmisji dźwięku przez Bluetooth, gdyż Asus zaimplementował tu nie tylko kodek aptX Adaptive, ale też wspomnianą wcześniej technologię Snapdragon Sound, zdolną do transmitowania dźwięku w 24-bitach i rozdzielczości 96 kHz. Pełny potencjał tej technologii zapewne odczujemy dopiero wtedy, gdy pojawią się słuchawki w pełni z nią kompatybilne, ale już dziś na słuchawkach obsługujących kodek aptX Adaptive różnica w jakości brzmienia jest znacząca.
Każdy smartfon powinna cechować taka dbałość o dźwięk.
Jest to dla mnie kompletnie niezrozumiałe, jak bardzo w ostatnich latach rozjechała się nam dbałość o doznania wizualne z doznaniami dźwiękowymi. Ok, po części może wynikać to z faktu, że w świecie audio dawno już osiągnięto „szczyt” możliwości; teraz wszystkie istotne innowacje zachodzą po stronie miniaturyzacji i optymalizacji programowej. W świecie obrazu co i rusz pojawia się jakaś nowa, zachwycająca technologia, która wynosi ekrany na nowy poziom, jak np. ostatnio QD-OLED. Tymczasem w świecie dźwięku nie tylko dzieje się bardzo mało, co… producenci zwyczajnie olewają rozwój w tym kierunku, ba, momentami zaliczają nawet regres.
Podczas gdy ROG Phone 6 ma głośniki zawstydzające większość laptopów, producenci laptopów od lat upychają do swoich maszyn takie same, przeciętne głośniczki. Nie licząc Apple’a, Huawei i Microsoftu (i kilku wybranych modeli Asusa), laptopy od lat prezentują tę samą, żenująco niską jakość audio.
W smartfonach wielu producentów poszło wręcz o krok dalej – wycofało się z implementacji głośników stereo, zastępując je pojedynczym głośnikiem niskiej jakości, bo przecież „każdy ma słuchawki TWS”. A jednocześnie ci sami producenci nie implementują kodeków audio o wysokiej przepustowości, które mogłyby dostarczać słuchawkom dźwięk wyższej jakości. To frustrująca dychotomia, która sprawia, że wiele smartfonów i laptopów (a także nierzadko telewizorów) – nawet z najwyższej półki – oferuje fenomenalne doznania wizualne przy jednoczesnych marnych doznaniach słuchowych.
Nie ma co jednak krzyczeć na chmury. Skoro rynek obrał taki kierunek rozwoju, to oznacza, że obraz faktycznie jest dla większości ludzi ważniejszy niż dźwięk. A przynajmniej statystyczny Kowalski jest w stanie zobaczyć różnicę, a niekoniecznie potrafi ją usłyszeć. Tym bardziej cieszę się, że powstają takie produkty jak ROG Phone 6, gdzie dźwięk nadal jest wysoko na liście priorytetów. To daje nadzieję, że na świecie są jeszcze ludzie, którzy słyszą i są gotowi nabyć nawet niszowy sprzęt, by móc się cieszyć dźwiękiem w najwyższej dostępnej jakości.