To pierwszy serial 8K. Wymaga łącza o przepustowości 40 Mb/s

4K jest już passe, nieprawdaż? No przecież musi być, skoro cztery lata temu telewizory 8K pojawiły się w obiegu. Początkowo w absurdalnych cenach, dziś już tylko bardzo wysokich. Sztandar z napisem 8K zdecydowanie niósł Samsung. To właśnie ten koreański producent i światowy lider rynku telewizyjnego postawił na telewizory 8K bardzo wiele. Również w marketingu. Dopiero za sprawą Samsunga inni producenci również zaczęli traktować poważnie format 8K i wprowadzać go do swoich urządzeń.

Czytaj też:

Tyle że na kupionym cztery lata temu (czy później) telewizorze 8K właściwie nie ma co oglądać, by w pełni doświadczyć jego możliwości technicznych. Usługi VOD? Ledwo radzą sobie z 4K. Płyty Blu-ray? Nie istnieją w tym formacie. Telewizja? Wolne żarty. To może chociaż gry wideo? Teoretycznie tak, ale w praktyce nie ma jeszcze układów graficznych do płynnej zabawy w tak wysokiej rozdzielczości.

Gdyby nie algorytmy sztucznej inteligencji w telewizorach Samsunga i Sony, zaskakująco skutecznie dorysowujących brakujące piksele w obrazie 4K sztucznie podnosząc jego klarowność, zainwestowane w 8K pieniądze można by było uznać za wyrzucone w błoto. Czyżby telewizory 8K miały podzielić los telewizorów 3D i tych z zakrzywionymi ekranami?

Użytkownicy telewizorów Samsunga w Niemczech mają do swojej dyspozycji usługę VOD o nazwie Samsung TV Plus. Właśnie w tej usłudze pojawił się zmasterowany w studiach Sky do rozdzielczości 8K trzeci sezon serialu Das Boot. Nie jest przy tym jasne, czy materiał jest w HDR, czy też w SDR. Żeby było jeszcze zabawniej, serial dostępny jest dla telewizorów Samsunga z 2020 r. i nowszych. Jak ktoś zainwestował wcześnie w QLED-a 8K to musi obejść się smakiem.

Samsung zaznacza, że do płynnego odtwarzania serialu w jakości 8K potrzebne jest łącze o przepustowości co najmniej 40 Mb/s. Nie jest też jasne jakim kodekiem został zakodowany serial. Ograniczenie dostępności do nowszych modeli sugeruje wykorzystanie AV1.

Rozdzielczość 8K to 7680 x 4320 pikseli, a więc zapewnia 16-krotnie wyższą szczegółowość obrazu od treści HD. W teorii. Znaczy się w praktyce również, jednak ciągłe zwiększanie gęstości pikseli zaczyna mieć coraz mniej sensu. Wielu widzów, proszonych o ocenę różnicy w jakości obrazu, widząc z odległości dwóch metrów dwa 65-calowe telewizory (4K i 8K) nie jest w stanie wskazać tego lepszego. To nie oznacza, że ta nie jest dostrzegalna. Różnica jednak wydaje się marginalna, a więc ma znaczenie głównie dla entuzjastów. Reszta może nie chcieć dopłacać niemałych kwot do 8K.

Ta niewielka różnica w postrzeganej jakości okupiona jest ogromnymi kosztami produkcji i dostarczania. Kamery pracujące w 8K są bardzo drogie, przetwarzanie i montaż wideo w 8K wymaga znacznie większej mocy obliczeniowej, zaś strumieniowanie gotowej produkcji wymaga wysokiej przepustowości łącza aż do samego odbiorcy. Nie wieściłbym jednak rychłego upadku 8K i nie zestawiałbym tego formatu z historią telewizorów 3D czy tych z zakrzywionymi wyświetlaczami.

Z punktu widzenia klienta, telewizory 8K może i oferują mniej korzyści niż się spodziewano, ale też w żadnym razie nie wprowadzają nowych, użytkowych problemów (nie licząc ceny). A przecież z roku na rok telewizory 8K będą coraz tańsze. Jest względnie niewiele powodów, by dopłacać do telewizora 8K, ale też nie ma żadnego sprawiającego, że modele 4K są lepsze. Gdy telewizory 8K nieuchronnie dotrą do bieżących cen telewizorów 4K, zapewne podbiją świat. Choć kiedy pojawią się w Polsce pierwsze treści 8K, nie licząc pokazówek na YouTube, pozostaje pytaniem otwartym.