REKLAMA

Pierwszy sprzęt, który mogłem odesłać przed końcem testów. Garmin Edge 1040 Solar - recenzja

Niestety nie będzie tutaj żadnej sensacji. Po prostu już po kilku dniach wiedziałem, że Garmin Edge 1040 Solar zagości na moim rowerze w wydaniu prywatnym. Co niestety nie oznacza, że jest to sprzęt idealny i dopracowany do granic możliwości.

Garmin Edge 1040 Solar - recenzja i opinie
REKLAMA

Dołącz do Amazon Prime z tego linku, skorzystaj z promocji (30 dni za darmo) i kupuj taniej podczas pierwszego Amazon Prime Day w Polsce. Listy najlepszych ofert znajdziesz tutaj.

Tak, będzie też odpowiedź na pytanie, czy warto brać Edge 1040 Solar (ok. 3400 zł), czy może zostać przy odmianie bez tego dodatku (ok. 2700 zł). I czy warto pędzić do sklepu, czy może jeszcze poczekać.

REKLAMA

Garmin Edge 1040 Solar. Co jest nowego, co starego, co wyszło, co jest dobre, a co trzeba jeszcze poprawić?

Najłatwiej będzie to ogarnąć w punktach:

Nie zmienił się niestety ekran. Z zewnątrz też trudno doszukać się zmian

Jeśli więc ktoś będzie przechodził na 1040 z 1030/1030 Plus - nie będzie efektu wow od razu po wyjęciu urządzenia z pudełka. Wygląda podobnie, jest odrobinę większy i cięższy, ale ogólny projekt czy układ poszczególny elementów nie uległ większym zmianom. Identyczna jest też przekątna i rozdzielczość ekranu, a także spore ramki dookoła - kiedy pokazałem zdjęcie 1040 koledze, chwaląc się, że właśnie zamówiłem, zapytał mnie, dlaczego kupiłem sobie Samsunga z 2012 roku.

 class="wp-image-2252733"
Przyciski na swoich miejscach, ekran oczywiście dotykowy. Pod klapką kryje się tym razem USB-C.

Tyle dobrze, że w wersji Solar część miejsca nad i pod ekranem wykorzystano na montaż paneli łapiących światło słoneczne i ładujących urządzenie. Choć to trochę marna pociecha po kilku ładnych latach (premiera w 2017 roku!) czekania na prawdziwego następcę 1030.

Ok, są jeszcze dwie zmiany. Po pierwsze - mocowanie Edge 1040 jest teraz aluminiowe, dzięki czemu można je porysować (zrobiłem to, nie wiem jak, nie pytajcie). MicroUSB zastąpiono też USB-C, niestety bez szybkiego ładowania - pobór mocy przy ładowaniu to zaledwie 5-7 W.

 class="wp-image-2252712"
Garmin Edge 830 (pierwszy plan) i 1040 Solar (drugi plan). Jest różnica w rozmiarze i to potężna.

Co do samego rozmiaru Edge 1040 - początkowo, jako użytkownik 830 od kilkunastu tysięcy kilometrów, obawiałem się, że 1040 będzie po prostu za duży. Po kilku jazdach jednak zmieniłem zdanie - więcej miejsca na mapę i na dane w trakcie treningu jest warte tych dodatkowych milimetrów i gramów. Czasowy powrót na 830 nie był może jakąś traumą, ale i tak z niecierpliwością czekam, aż dotrze do mnie mój egzemplarz 1040.

Zmieniła się natomiast prędkość działania Edge 1040

Seria x(x)30 potrafiła być momentami irytująco zamulająca. Nie jakoś przesadnie często, ale zdarzały się sytuacje, kiedy - szczególnie na tle tego, jak działają teraz smartfony - doświadczenia z użytkowania odstawały wyraźnie od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni.

Powolne przewijanie mapy, zamyślenia przy przechodzeniu do niektórych zakamarków menu, ślimaczo zmulone przeliczanie trasy, bardzo długie uruchamianie urządzenia - tego wszystkiego właściwie już nie ma. Edge 1040 w porównaniu do swoich poprzedników w większości przypadków działa błyskawicznie, a nowy sposób przetwarzania tras (realizowany w tle, a nie dopiero po uruchomieniu kursu) sprawia, że wszystko jest na już.

 class="wp-image-2252718"

Czy jest idealnie i czy jest już smartfonowo? Otóż... nie. Przykładowo kilka razy spotkałem się z sytuacją, kiedy - tak jak i na moim 830 - w trakcie jazdy wyświetliło się powiadomienie o nadchodzącym manewrze, ale bez mapy. Ta, wraz ze wskazówką nawigacyjną, pojawiła się dopiero po kilku sekundach. Wciąż wystarczająco daleko od miejsca faktycznego manewru, ale odbieram to jako co najmniej delikatny zgrzyt.

Dużo elementów systemu też nadal nie ma smartfonowej estetyki - chociażby jeśli chodzi o animacje przejść między niektórymi ekranami czy przy wywoływaniu niektórych opcji. Tak, wszystko dzieje się bardzo szybko, ale bardzo szybka animacja z pięcioma klatkami to dalej animacja z pięcioma klatkami - po prostu widać, że to nie zmuła, tylko tak miało być.

Dalej więc Garmin Edge 1040 Solar - i pod względem doszlifowania warstwy estetycznej systemu, i samego wyglądu urządzenia - jest raczej narzędziem rowerowym, a nie rowerowym smartfonem. Ma to swoje zalety, ale po 5 latach od premiery 1040 można było oczekiwać ciut więcej.

Nowy jest też interfejs, choć... nie wszędzie

Zmieniono przede wszystkim układ ekranu głównego, upodabniając go do tego, co serwują nam obecnie zegarki Garmina. I to jest świetny news, bo w końcu ekran główny nie służy wyłącznie do klikania "Jedź" - choć można go dalej tak traktować i dalej jest wygodnie i szybko - ale daje też dostęp do najważniejszych informacji bez konieczności przekopywania się przez menu.

 class="wp-image-2252742"

Przyjemnie zmieniono też ekran pauzy i ekran podsumowania treningu, a na koniec treningu dostajemy też informację o stanie akumulatora podłączonych czujników - biję brawo i to z prawdziwym entuzjazmem. Do tej pory informacja o niskim poziomie naładowania przy starcie aktywności niewiele dawała, bo przecież nie będę wracał do domu i czekał kilku godzin, aż naładuje się lampka czy inny czujnik.

Jeśli natomiast chodzi o ekrany danych - w dużej mierze wyglądają bardzo podobnie do tego, co widzieliśmy do tej pory. Ewentualnie są trochę ładniejsze, ale projektowane według tej samej, raczej excelowej stylistyki. Może to i dobrze, bo nigdy nie czułem większej potrzeby, żeby jakoś specjalnie to zmieniać.

Przy okazji - ekrany danych można teraz modyfikować i konfigurować z poziomu telefonu, ale skorzystałem z tego tylko raz i to dlatego, że musiałem to sprawdzić. O ile bowiem przy małych ekranach zegarków Garmina ma to jeszcze sporo sensu, o tyle na Edge wygodniej jest wszystko ustawiać bezpośrednio z poziomu urządzenia - również dlatego, że działa to po prostu szybciej.

 class="wp-image-2252730"

I przy okazji numer 2 - Edge 1040 pozwala zaimportować ustawienia wszystkiego, włącznie z czujnikami, z innego sprzętu z tej rodziny. Przenosi wszystko tak dokładnie, że skopiował nawet zabugowany ekran z milionem pól z mojego 830, który nie wiem, skąd się wziął i nie wiem, jak go skasować.

Sporą nowością jest natomiast ocena profilu rowerzysty i tzw. Przewodnik Mocy

 class="wp-image-2252697"

To pierwsze to po prostu próba przetłumaczenia na ludzki obciążenia i rodzaju obciążenia treningowego (to te zielone, fioletowe i pomarańczowe paski) z ostatnich tygodni treningów. I tak np. w moim przypadku - gdzie ostatnio większość przejazdów była raczej lekka - Garmin ocenił mnie jako "Mistrza wytrzymałości", sugerując, że moja odporność na zmęczenie sprawdzi się na dłuższych dystansach. Gdybym mocniej postawił na intensywniejszy trening aerobowy albo beztlenowy, ocena była inna i...

... można teraz zadać pytanie, co właściwie z tego wynika. Odpowiedzi są dwie.

Po pierwsze - Garmin Edge 1040 Solar oferuje adaptacyjne treningi, bazujące na tych samych parametrach, co ocena wytrenowania rowerowego, próbując doprowadzić nas do równowagi typu obciążenia treningowego. Przy czym w sumie funkcjonowało to już bez tej warstwy, więc nie jest to specjalnie dobra odpowiedź.

Druga odpowiedź - i to już ta poprawna - że Edge 1040 oferuje coś takiego jak Przewodnik Mocy i ocenę wgranego kursu/trasy pod kątem naszych możliwości (uwaga: u mnie nie przyjmuje tras dłuższych niż 500 km...). I tak np. po wrzuceniu do Garmin Connect trasy dostajemy informację, czy nasze dotychczasowe treningi prawidłowo nas do niej przygotowały i czy damy sobie z nią radę na odpowiednim poziomie.

 class="wp-image-2252703"

Niestety na tym trochę się kończy zastosowanie tej oceny rowerzysty, bo nie ma opcji "przygotuj trening z myślą o tej trasie" - adaptacyjne porady treningowe nadal będę generowane ogólnikowo. Na szczęście ten problem zostanie niedługo rozwiązany, bo do Edge 1040 prawdopodobnie trafi funkcja pt. Dzień wyścigu, która pozwala wgrać trasę i termin wyścigu, a następnie na tej podstawie tworzony jest naprawdę adaptacyjny plan treningowy, uwzględniający masę czynników - widziałem już, jak działa to na Forerunnerze 255 (także dla jazdy rowerem) i nie mogę się doczekać, aż trafi to na 1040.

 class="wp-image-2252721"

Nareszcie te wszystkie zbierane dane zaczynają się spinać w coś użytecznego dla użytkownika. Nie zastąpi to wprawdzie trenera, ale i tak może być świetną opcją dla tych, którzy trenera nie chcą, nie potrzebują, ale chcą robić coś konkretnego. Dodatkowo - treningi utworzone z myślą o konkretnych zawodach faktycznie uwzględniają m.in. długość trasy, chociażby wyraźnie wydłużając czas trwania długich, spokojnych rozjazdów.

PS Do listy nowości można też doliczyć Staminę - ale o niej możecie przeczytać chociażby tutaj.

A czym jest przewodnik mocy w Edge 1040?

Odpowiednikiem PacePro z zegarków biegowych Garmina. Wgrywamy trasę z profilem wysokości, do tego dodajemy informację o pozycji, w której będziemy jechać, określamy względny poziom wycisku, jaki chcemy sobie dać (można to zmienić nawet w trakcie jazdy) i dostajemy kompletną rozpiskę tego, jakie fragmenty trasy jechać z jaką mocą. W skrócie i uproszczeniu - z górki słabiej, pod górkę mocniej, a po płaskim tak po środku. Tak, żeby nie zagotować się niepotrzebnie na podjazdach, ale też nie odpoczywać za mocno na zjazdach podczas wyścigu czy bicia własnych rekordów.

 class="wp-image-2252751"

Jako że sam się nie ścigam, wykorzystałem kilka razy Przewodnik Mocy na dłuższych trasach, jako ochronę przed zbyt szybkim wyczerpaniem zapasów siły i sprawdziło się to bardzo dobrze. Tym bardziej, że Przewodnik Mocy nie jest agresywny jak np. trening i nie wyje na nas, jeśli wychodzimy poza wskazany zakres - po prostu zerkam na niego od czasu do czasu, żeby przekonać się, czy nie przesadzam albo czy przypadkiem za bardzo sobie nie odpuszczam. Po kilku godzinach jazdy równie często zdarza mi się i jedno, i drugie, więc miło, że ktoś może mnie kontrolować.

Ach, uwaga - większość funkcji treningowych i treningowo-oceniających w 1040 wymaga posiadania pomiaru mocy. Ale jak ktoś chce kupić komputer rowerowy za kilka tysięcy złotych, to raczej ma już pomiar, prawda? Prawda?

Bezdyskusyjnie najważniejsze nowości w Edge 1040 są jednak dwie

Pierwsza: czas pracy na jednym ładowaniu

Jest absolutnie, bezdyskusyjnie fenomenalny. Do tego stopnia, że informacje, które Garmin podaje w materiałach prasowych, czyli 35 godzin dla wersji zwykłej i 45 dla wersji Solar, dotyczą scenariusza z naprawdę intensywnym użytkowaniem. Czyli 1040 wytrzyma te 35/45 godzin (tutaj pełna tabelka) z najdokładniejszym systemem lokalizacji, zapisem co 1 sekundę, 4 czujnikami ANT, podłączonym telefonem, LiveTrackiem, automatyczną jasnością, stałym podświetleniem 8 powiadomieniami na godzinę, 15 interakcjami z urządzeniem na godzinę, włączonym ekranem mapy (!!!) i przy podążaniu wgraną wcześniej trasą.

Przyznaję - to jest ten element, który w dużej mierze przesądził o tym, ze zdecydowałem się zamówić 1040. Niekoniecznie dlatego, że planuję całodniowe wycieczki i 830 im nie podoła bez ładowania, ale dlatego, że po prostu nie lubię się zastanawiać, czy naładowałem ten komputer rowerowy czy nie.

 class="wp-image-2252715"

Na ile deklaracje Garmina są zgodne z prawdą? W przypadku wersji bez solarnego ładowania - właściwie w 100 proc., przynajmniej jeśli chodzi o scenariusz intensywnego użytkowania. Nawet zaryzykowałbym tezę, że da się wyciągnąć więcej niż 35 godzin, bo Multibanda można spokojnie wyłączyć w wielu przypadkach, więc pewnie godzinę spokojnie można trochę doliczyć do deklarowanego wyniku.

W przypadku Solara sprawa jest trochę bardziej skomplikowana, więc dostanie osobny rozdział.

Ale tak - jeśli szukacie czegoś z naprawdę imponującym akumulatorem, o którym nie trzeba pamiętać, to Edge jest tym czymś. Może i nie ma szybkiego ładowania, ale biorąc pod uwagę, jak niewiele energii potrzebuje 1040 na np. dwugodzinny trening - nie mam żalu.

Druga nowość - dokładność GPS

Wprowadzenie wielosystemowego, wielozakresowego modułu lokalizacyjnego to prawdopodobnie jedno z największych wydarzeń w historii Garmina i zachwyt nad dokładnością jest w tym przypadku - i w przypadku 1040 - jak najbardziej uzasadniony. Choć nie zawsze aż taki kaliber narzędzi lokalizacyjnych będzie potrzebny.

Zacznijmy jednak od zachwytów - tak, Edge 1040 zapisuje trasę w sposób bliski ideałowi, zarówno w lesie, jak i przy jeździe miejskiej między wysokimi budynkami. Nie ucieka z drogi, nie błądzi między blokami, bez trudu zawstydzi w takich warunkach większość konkurencyjnych modeli, wliczając w to również zegarki i komputery rowerowe Garmina ze starszymi rozwiązaniami lokalizacyjnymi.

Aczkolwiek... jeśli ktoś jeździ np. po takiej patelni jak ja, ewentualnie czasem wjeżdżając do lasu (ale dalej trzymając się drogi), to zysk z włączenia wielozakresowego GPS będzie zdecydowanie mniejszy, niż można byłoby tego oczekiwać, bo już nawet ze zwykłym GPS jest "ok".

Tutaj np. przejazd z porównaniem do Fenixa 6X Pro. Trudno mi znaleźć miejsca, gdzie starszy model cokolwiek poważnie pomieszał. Trudno mi też znaleźć jakieś różnice w dystansie czy średniej prędkości.

To jest naprawdę blisko siebie, nawet jeśli nie jest idealnie jedno na drugim:

 class="wp-image-2252649"

Prawie to samo, niewielkie przesunięcie:

 class="wp-image-2252652"

Właściwie dokładnie ten sam ślad na otwartej przestrzeni:

 class="wp-image-2252655"

Wjazd między domki i drzewa i widać, że Fenixa zrzuciło z tropu. Gdyby to było bieganie, to trochę bym płakał. Ale na rowerze - tak średnio:

 class="wp-image-2252661"

Jeszcze trochę domów i drzew (więcej domów). Jeśli mapa jest idealnie dokładna, to i zapis z 1040 jest idealnie dokładny. Ten z Fenixa mieści się w obrysie drogi, ale jest po jej drugiej stronie:

 class="wp-image-2252664"

A tutaj jeszcze bardziej ekstremalne porównanie, bo z Fenixem... 3. Jest kilka miejsc, gdzie stary już Fenix nieprzesadnie się popisał - i to jest właśnie w okolicach budynków czy lasów - ale musiałem naprawdę mocno poprzybliżać mapę i trochę się naszukać, żeby takie miejsca znaleźć.

Jedno z takich jest np. tutaj:

 class="wp-image-2252679"

Albo tutaj, gdzie Fenix buja się wzdłuż drogi, a 1040 jest jak przyklejony:

 class="wp-image-2252688"

Albo tutaj, gdzie pościnał zakręty, które 1040 odwzorował idealnie:

 class="wp-image-2252691"

Ale to naprawdę wymaga dłubania. Plus tryb zwykłego GPS w Edge 1040 działa na tyle dobrze w większości sytuacji, że dla jeszcze lepszych wyników na jednym ładowaniu można go przeważnie włączyć zamiast multi-multi. Chyba że ktoś naprawdę śledzi z lupą wszystkie swoje historie tras.

Co nie zmienia jednego - Garmin Edge 1040 wymiata, jeśli chodzi o dokładność pomiarów i ignorowanie przeszkód terenowych przy ustalaniu naszego położenia (chyba że mowa o bardzo długim tunelu). Natomiast mam wrażenie, że o ile nie jeździmy głównie w gęstym lesie albo w zatłoczonym, zabudowanym mieście, to jest to mniejszy przełom niż wprowadzenie tego samego rozwiązania do zegarków do biegania.

Garmin Edge 1040 Solar - stabilność działania

To zawsze trochę niewiadoma (a może raczej wiadoma) w przypadku nowych sprzętów Garmina, ale tym razem jest dobrze. Podczas dwutygodniowych testów 1040 ani razu nie zawiesił się i nie zresetował, o dziwo nie miał też żadnego problemu z podłączonymi do niego czujnikami. Ok, tzw. tworzenie sieci świateł z radaru i przedniej lampki działa jak zawsze, czyli powoli i do skutku, ale ostatecznie też działało i utrzymywało się stabilnie nawet podczas wielogodzinnych jazd.

Nie zmienia to jednak faktu, że wersja oprogramowania, którą miałem (12.15) nie była całkowicie wolna od mniejszych błędów. Tutaj czasem coś przeskoczyło, tutaj przy zmianie pól danych niektóre pozycje się dublowały, a potem okazywało się, że są zupełnie czymś innym (to akurat przy ustawianiu z poziomu telefonu). Synchronizacja przez Bluetooth z telefonem też nie zawsze przebiegała idealnie - tzn. dochodziła w końcu do skutku, ale trwała dłużej niż bezpośrednia synchronizacja przez WiFi.

 class="wp-image-2252739"

Termometr przy ekstremalnych ostatnich upałach też lubił sobie dodać kilka stopni do realnej temperatury, choć akurat trudno mieć o to do niego żal - w końcu jest zamknięty w wystawionej na ekstremalne nasłonecznienie puszce.

Bez problemu natomiast działały wszystkie funkcje treningowe czy nawigacyjne, wliczając w to przeliczanie kursu po zjeździe z ustalonej wcześniej trasy. Chociaż tak - nadal mimo wszystko Edge 1040 potrafi uparcie namawiać do zawrócenia i jazdy do poprzednio ustalonego punktu. Przy czym dzieje się to przeważnie wtedy, kiedy trasę wgramy z innej aplikacji, a nie zaplanujemy bezpośrednio na urządzeniu.

Solar czy nie Solar?

I teraz śmieszna historia - po podjęciu decyzji o zakupie 1040, zamówiłem zdroworozsądkowo wersję bez Solara. Po czym po kilku godzinach anulowałem zamówienie i zamówiłem wersję Solar.

Dlaczego? Żeby... nie żałować. Chociaż przyznaję - przy czasie pracy bez ładowania w przypadku podstawowej wersji, Solara można traktować trochę jako zbędny luksus.

Ile można dzięki niemu zyskać? To zależy od masy czynników, ale weźmy pod uwagę kilka przypadków z życia:

  • nagrywanie w trybie Auto, średnia intensywność nasłonecznienia 79 proc. (w skrócie: duuuużo słońca), komplet podłączonych czujników (światło przód, radar, tętno, moc), aktywny trening, 1 godzina i 50 minut jazdy - około 40 minut zysku, tj. dzięki niecałym 2 godzinom jazdy zyskałem 40 minut na kolejną jazdę;
  • nagrywanie w trybie 1s, czujniki te same, intensywność 86 proc., czas jazdy 1:45 - zysk niecałe 24 minuty;
  • jak w poprzednim punkcie, ale jazda przez 3:43 godziny - 51 minut zysku;
  • jak w poprzednim punkcie, ale wyszedłem trochę wcześniej (10:45) i przez 3 godziny zyskałem 58 minut;
  • jak w poprzednim punkcie, wyjście koło południa, brak treningu, ale przewodnik mocy + mapa regularnie na ekranie głównym - 5:27 jazdy, 51 minut doładowania;
  • zostawienie Edge'a na całe popołudnie w mocnym słońcu (można tak robić, nie nagrzewa się za bardzo, przy usypianiu pokazuje nawet aktualny poziom nasłoneczenienia) - 2 godziny i 15 minut dodatkowego czasu pracy. Nie wiem, czy da się naładować w ciągu jednego dnia Edge'a do pełna w ten sposób (raczej nie), ale to zawsze miły dodatek;

Brzmi dobrze, nawet bardzo dobrze, chociaż nie da się ukryć, że podpięcie do prądu na godzinę czy dwie dałoby dużo lepsze wyniki. Ale komu chce się podpinać ciągle wszystko do ładowarki? No właśnie.

Teraz możemy przejść do tej brzydszej strony - ostatnio np. jeździłem regularnie wieczorami. Czujniki te same, trening zawsze włączony, mapy raczej nie ruszałem:

  • wyjście o 19:23, czas jazdy 1:31, zysk - 0 minut
  • to samo, ale 1:50 jazdy - 0 minut
  • wyjście o 19:04, czas jazdy 1:45 - 2 minuty

A jak dobrze wiemy - o 19 nie jest jeszcze u nas ciemno. Najwyraźniej po prostu światła nie było aż tyle, żeby przeważyć zużycie Edge'a i dorzucić coś w bonusie. Jak będzie jesienią i zimą - nie będę może teraz zgadywać, napiszę jesienią i zimą na przykładzie mojego egzemplarza.

Swoją drogą - zauważyłem jeszcze dwie rzeczy odnośnie solarnego Edge'a. Po pierwsze i trochę mało ważne - budzi we mnie jakąś lekką nerwicę pt. "czy przypadkiem nie zasłaniam panelu głową, kiedy słońce jest za mną i nie tracę energii?". Po drugie - mam wrażenie, że ekran wersji Solar jest w ekstremalnych przypadkach minimalnie mniej czytelny niż w moim 830. Przy czym chodzi mi o sytuację, gdzie bardzo mocne słońce świeci prawie prosto w ekran, mój cień zasłania część ekranu, ja mam założone bardzo słabo przepuszczające światło okulary i staram się odczytać to, co jest w moim cieniu.

To warto Solara czy nie?

Jeśli ktoś pokonuje ekstremalnie długie dystanse i każdy procent się liczy albo nie lubi pamiętać o ładowaniu i nie jest mu szkoda tych kilkuset złotych - tak.

 class="wp-image-2252769"

W przeciwnym razie - zwykły Edge 1040 i tak kopie wszystkim tyłki pod względem czasu pracy na jednym ładowaniu i lepiej te kilkaset złotych wydać na coś innego.

Jakieś drobne obserwacje jeszcze?

Trzy - 1040 ma piekielnie głośny głośnik, co jest plusem przy korzystaniu np. z radaru Varia, a minusem, gdy chcemy rano wyjść po cichu z domu, ale nie chcemy wyłączać wszystkich dźwięków z naszego komputera. Nie uda nam się opuścić domu bez obudzenia połowy osiedla, chyba że odpalimy sprzęt dopiero po wyjściu.

 class="wp-image-2252724"

Po drugie, ale to już drobnostka - naprawdę można byłoby po kilku latach dojść do wniosku, że umieszczenie tuż obok siebie przycisku pauzowania treningu (treningu, nie aktywności) i cofania/przewijania dalej aktualnej fazy treningu nie jest najlepszym pomysłem. Nawet pomimo dużego ekranu regularnie zdarzało mi się wybrać nie ten przycisk, który chciałem, bo akurat wpadłem w jakąś mikro-dziurę i palec podskoczył przed naciśnięciem.

Po trzecie - mapy Garmina wyświetlają teraz heatmapę dla danego typu jazdy na rowerze. Może się przydać przy spontanicznym poszukiwaniu nowej trasy.

Garmin Edge 1040 - czego zabrakło?

Czegoś "hurra". Na dobrą sprawę wszystko jest bardzo dobrze albo i lepiej. Czas pracy na jednym ładowaniu jest fenomenalny. Dodatek solarnego ładowania - nie niezbędny, ale potencjalnie bardzo przydatny. USB-C - w końcu. Przewodnik mocy - przydaje się nawet tym, którzy się nie ścigają. Adaptacyjne treningi - szczególnie jak już wjdzie Dzień treningu - na pewno będą moją standardową sportową rozrywką. Nowy ekran główny - super. Lekkie zmiany w UI - też na plus. Prędkość działania, przeliczania tras, wyszukiwania POI - też rewelacja. GPS/lokalizacja - prawie perfekcja.

Z drugiej strony - brakuje tu czegoś przełomowego, żeby spaść z siodełka z wrażenia. Może LTE, może płatności NFC, może... nie wiem, to nie ja jestem od wymyślania. Mam po prostu bardzo silne wrażenie, że to jest Edge 1030 Plus Battery Plus GPS Plus.

Nic w tym złego, po prostu też nic porywającego do szaleństwa tak, żebym chciał 1040 zamówić w dniu premiery, kiedy zresztą widziałem go od razu na żywo i mogłem się przez niego przeklikać. Dopiero gdy zapoznałem się z nim bliżej - szczególnie z fenomenalnym akumulatorem - uznałem, że warto go kupić. Aczkolwiek przesiadka z Edge 830 była chyba w 50 proc. podyktowana chęcią kupienia sobie czegoś nowego, ładnego i błyszczącego.

Garmin Edge 1040 - czy warto?

W dużym skrócie - tak, bo to najlepsze, co Garmin ma do zaoferowania w kwestii komputerów rowerowych, przynajmniej jeśli najlepsze łączymy z największe. Dopłata do Solara to już kwestia tego, jak dużo mamy dodatkowej gotówki, która wypala nam dziurę w portfelu i chcemy się jej pozbyć, zanim straci na wartości.

 class="wp-image-2252700"

Aczkolwiek ponownie - trudno mi znaleźć jakiś potężny argument, dla którego ktoś z urządzeniem z serii x(x)30 miał popędzić tu i teraz do sklepu. Jeśli ktoś jest fanem rozmiaru 530/830 - 1040 może być dla niego za duży (choć mnie przekonał). Jeśli ktoś ma 1030/1030 Plus, to prawdopodobnie kluczową zaletą będzie prędkość działania, ale poza tym zobaczy taki sam ekran o takiej samej rozdzielczości i bardzo podobne w sumie wszystko, i zada sobie pytanie: na co ja właściwie wydałem tyle pieniędzy? W przypadku starszych sprzętów może być łatwiej - przeważnie trochę już zamulają, ich akumulatory też są dalekie od pierwotnych możliwości, a i po drodze przegapiły sporo funkcji, które przez lata spływały do kolejnych Edge'y.

Pozostaje więc zadać sobie pytanie - z których funkcji 1040 będziemy regularnie korzystać i ile są dla nas warte. I wtedy podjąć decyzję.

Albo poczekać kilka miesięcy na moje wrażenia z dłuższego użytkowania - zobaczymy wtedy, które z funkcji, które przez pierwsze 2 tygodnie wydawały się super, zostały w moim rowerowym harmonogramie na stałe.

Na plus:

  • cudowny akumulator,
  • Solar daje faktyczne zyski - choć to zależy,
  • prędkość działania wszystkiego,
  • darmowe mapy
  • dużo szybciej i sprawniej działająca nawigacja (w tym wyszukiwanie POI),
  • Przewodnik mocy ma spory potencjał (przydał mi się już kilkukrotnie i to nie podczas wyścigów),
  • USB-C,
  • nowy ekran główny,
  • adaptacyjne treningi (już były, wiem) i niedługo adaptacyjne treningi pod konkretną trasę,
  • fantastyczny GPS.

Na minus:

REKLAMA
  • brak szybkiego ładowania,
  • UI dalej nie jest jakieś super piękne,
  • ten sam ekran i wygląd co poprzednio,
  • brak czegoś przełomowego - niewielkie zmiany dla użytkowników poprzedniej generacji (30),
  • tanio to już... nigdy nie było.

PS Nie, nie oddałem Edge 1040 przed końcem testów. Przetrzymałem go tak długo, jak tylko się dało.

Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA