REKLAMA

Czy firma od foteli gamingowych umie zrobić dobry fotel ergonomiczny? Diablo V-Commander - recenzja

Od miesiąca siedzę na fotelu Diablo Chairs V-Commander, więc pora odpowiedzieć na dwa pytania - czy firma słynąca ze świetnych foteli dla graczy potrafi robić także świetne fotele ergonomiczne i czy warto w ogóle wydać 1500 zł na taki fotel?

Diablo V-Commander - recenzja ergonomicznego fotela i opinie
REKLAMA

Polska firma Diablo Chairs jest stosunkowo młodym graczem na rynku, a mimo to w ciągu ostatnich lat zdobyła ogromne uznanie w środowisku gamingowym i e-sportowym. Wiele osób nie zdaje sobie jednak sprawy, że Diablo to nie tylko fotele gamingowe, ale także seria foteli ergonomicznych Diablo V, której przedstawiciela miałem okazję testować przez ostatni miesiąc.

REKLAMA

Prawdę mówiąc, nie byłem pewien, czego oczekiwać. Przykład kilku innych firm, których nazw nie będę tutaj podawał, uczy, że producenci sprzętu gamingowego niekoniecznie potrafią tworzyć sprzęt do pracy, zwłaszcza jeśli chodzi o takie akcesoria jak biurka i krzesła. Mimo to wziąłem fotel Diablo V-Commander na warsztat i okazało się, że w Diablo wiedzą co nieco o ergonomii.

Fotel Diablo V-Commander jest zaskakująco dobrze wykonany

O ile dla postronnego obserwatora 1500 zł może się wydawać wygórowaną kwotą, tak w świecie foteli ergonomicznych to naprawdę niewiele pieniędzy. Oznacza to niestety, że większość foteli tej klasy nie jest najlepiej wykonana, bo najlepsze materiały wykończeniowe zarezerwowane są dla modeli z najwyższej półki. Diablo V-Commander jednak pozytywnie zaskakuje w tym zakresie.

Diablo V-Commander class="wp-image-2268930"
Diablo V-Commander

Rama jest sztywna i nie trzeszczy (przynajmniej jeszcze), podstawa jest bardzo solidna, a pochwalić też muszę prostotę montażu, który sprowadza się do przykręcenia kilku śrub dołączonym do zestawu kluczem imbusowym.

Moje ogromne uznanie (jak na razie) ma też siatka, która pokrywa fotel. Celowo dodaję "jak na razie", bo mam ten fotel za krótko, by mógł przeżyć więcej bliskich spotkań trzeciego stopnia z moimi kotami, które z lubością drapią się o oparcie i niewiele można na to poradzić. Z poprzednim fotelem rozprawiały się jednak kilka lat, a V-Commander ma od niego trwalsze poszycie, więc nie spodziewam się dramatu.

Od strony konstrukcyjnej moje wątpliwości budzą tylko dwa elementy. Pierwszy to wiszące rurki pod podstawą. Jestem pewien, że dałoby się je schować w jakiś elegancki sposób, a tak dyndają i o ile nie da się ich zahaczyć samodzielnie, tak wspomniane już kociaki kilkukrotnie się nimi bawiły, więc nieco obawiam się o ich przetrwanie.

 class="wp-image-2268942"
Fotel Diablo V-Commander

Drugi element to z kolei podłokietniki. Te niestety, nawet na tle innych foteli w tym przedziale cenowym, sprawiają wrażenie zwyczajnie tanich. Oczywiście może to być tylko odczucie, a w praktyce nakładki wytrzymają długie lata, ale przy pierwszym kontakcie jakoś nie potrafię im zaufać.

Widzę jednak, że twarda z początku powierzchnia nakładek z każdym kolejnym tygodniem robi się nieco bardziej wygodna, więc może te obawy również są przesadzone. Ogólnie jednak jakość wykonania podłokietników i ich ogólna chybotliwość to bodajże jedyny obiektywnie słaby punkt tej konstrukcji.

Diablo V-Commander class="wp-image-2268933"
Diablo V-Commander

Przejdźmy do konkretów. Jak się na tym siedzi?

Słowem: wygodnie. A nawet bardzo wygodnie. Od strony czystego komfortu fotel Diablo V-Commander bardzo mnie zaskoczył, bo moje doświadczenie z fotelami ergonomicznymi zwykle trudno nazwać "wygodnym". Te fotele są projektowane tak, by siedzieć w nich poprawnie, co czasem wymaga odrobiny przyzwyczajenia i drobiazgowej regulacji.

Tymczasem konstrukcja V-Commandera, a zwłaszcza jego siedziska, charakterystycznie opadającego od frontu, jest po prostu komfortowa i nie wymaga jakiejś szczególnej regulacji. Sporą dawkę tej wygody zawdzięczamy dobrej amortyzacji, którą Diablo Chairs określa mianem Air Damper System, więc nie dość, że pod pośladkami mamy dopasowującą się do naszych kształtów siatkę, to jeszcze podnośnik dodatkowo amortyzuje nacisk na siedzisko.

Diablo V-Commander class="wp-image-2268924"
Diablo V-Commander

Oczywiście jak na fotel ergonomiczny przystało, mamy tu szereg dopasowań, które - co bardzo mi się podoba - kontrolujemy z poziomu jednego miejsca: potrójnej dźwigni po prawej stronie siedziska. To nieporównywalnie bardziej intuicyjne rozwiązanie od kilku dźwigni i pokręteł, którymi zazwyczaj dokonujemy regulacji w tego typu fotelach. Jedna dźwigienka reguluje wysokość, druga wysunięcie podstawy, trzecia odchylenie oparcia (oczywiście jest też tryb bujania się, który stawia należyty opór - ani za lekki, ani zbyt ciężki).

 class="wp-image-2268936"
Diablo V-Commander

Regulować w szerokim zakresie można też podłokietniki. Regulujemy ich wysokość, a nakładki można wysuwać przód-tył i obracać lewo-prawo. Odkręcając trzymające je śruby, możemy też dopasować rozstaw podłokietników do naszych gabarytów. Innymi słowy, Diablo V-Commander ma taki zakres regulacji, jakiego oczekiwalibyśmy po fotelu tego kalibru.

Diablo V-Commander class="wp-image-2269125"
Diablo V-Commander

W fotelu Diablo V-Commander zabrakło mi jedynie szerszej możliwości regulacji dwuczęściowego oparcia, które możemy regulować jedynie na wysokość, dopasowując położenie podparcia odcinka lędźwiowego na naszych pleców, lecz nie możemy regulować jego głębokości. W efekcie podparcie lędźwiowe nie dociska pleców tak, jakbym sobie tego życzył, za to oparcie łopatek jest nieco zanadto wysunięte.

Brakuje mi też możliwości wysunięcia zagłówka, który fabrycznie jest ustawiony tak głęboko, że można się na nim oprzeć, w zasadzie tylko kompletnie odchylając się w oparciu fotela. Czyli nie do końca spełnia swoją funkcję w czasie pracy, a jedynie podczas przerwy od pracy.

 class="wp-image-2269953"
Diablo V-Commander

Jedno, co trzeba brać pod uwagę, decydując się na taki fotel, to jego wysokość. Aby siedzieć "prawidłowo", nasze stopy powinny dotykać w całości podłoża, a kolana być ułożone mniej więcej pod kątem 90 stopni. Mam 177 cm wzrostu i w najniższym ustawieniu fotela jestem w stanie usiąść poprawnie, ale gdy podnoszę go choć odrobinę wyżej, to już czuję, że przydałby się podnóżek.

Trzeba mieć to na względzie, aby móc odpowiednio dopasować fotel do naszego wzrostu, a także do wysokości biurka, wszak powinniśmy zadbać o to, by podłokietniki były ustawione równo z blatem.

Czysto subiektywnie żałuję też, że w fotelu Diablo V-Commander nie ma możliwości łatwego odchylenia podłokietników, ale niestety większość foteli tej opcji nie oferuje. A szkoda, bo przydałaby się w sytuacji, gdy np. mamy głębokie biurko i chcielibyśmy się do niego maksymalnie dosunąć, opierając łokcie na blacie. A nie każdy blat pozwala opuścić podłokietniki na tyle nisko, by wsunąć je pod spód. Osobiście doceniłbym też taką możliwość, żeby móc wygodnie grać na gitarze w tym fotelu, ale to już zupełnie odrębna historia.

 class="wp-image-2269965"
Diablo V-Commander

Te pomniejsze braki nie sprawiły jednak, że w fotelu siedziało mi się źle. Po blisko miesiącu pracy nie odczuwam żadnego dyskomfortu, a jako z rozległą historią RSI bardzo szybko bym zauważył, gdyby coś gdzieś mi doskwierało.

Oprócz komfortu bardzo doceniam też bezgłośność tego fotela. Moja żona siedzi na fotelu ergonomicznym innej firmy, kosztującym bardzo podobne pieniądze i ten fotel od samego początku stuka i stęka przy najmniejszym poruszeniu. Diablo V-Commander jest zupełnie bezgłośny, zarówno podczas odchylania się w oparciu, jak i podczas przesuwania go po twardej podłodze, co zawdzięcza cichutkim, nierysującym podłogi, kauczukowym kółkom.

 class="wp-image-2268948"
Diablo V-Commander

Na koniec słowo o estetyce, bo choć ta jest wysoce subiektywna, tak nie da się odmówić V-Commanderowi swoistej elegancji. Oczywiście nikt nie pomyli go ze zwykłym fotelem biurowym, ale też nie wygląda jak wytwór pozaziemskiej technologii, jak wiele innych foteli ergonomicznych. To po prostu ładny fotel, który ani nie rzuca się w oczy, ani nie szpeci wystroju pracowni. Jedyne "ale", jakie mam do tego typu konstrukcji, to wszędobylski kurz, który osadza się na szkielecie oparcia. To jednak wada każdego fotela tego typu, więc nie będę się o to zanadto czepiał.

Czy warto kupić fotel Diablo V-Commander?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, warto przyjrzeć się krajobrazowi foteli ergonomicznych. Modele podstawowe kosztują zwykle mniej niż 1000 zł, ale za to oferują dość ubogi poziom regulacji i relatywnie niską jakość wykonania. Z kolei aby cieszyć się pełną regulacją i dużo wyższą jakością wykonania, trzeba wyłożyć około 2000 zł lub więcej, a to już spory wydatek.

Wśród popularnych marek foteli ergonomicznych naprawdę niewiele jest sensownych modeli w okolicy 1500 zł i tę lukę doskonale zapełnia Diablo V-Commander.

 class="wp-image-2269944"
Fotel ergonomiczne Diablo V-Commander

Na dobrą sprawę prócz tych drobnych kwestii, które wymieniłem w tekście, nie jestem w stanie się do niczego przyczepić. Po miesiącu testów nie widzę choćby jednej krytycznej wady, która jednoznacznie dyskwalifikowałaby ten fotel. Widać wyraźnie, że Diablo Chairs robią nie tylko nomen-omen piekielnie dobre fotele gamingowe, ale wiedzą też, jak stworzyć dobry fotel do pracy.

REKLAMA

I chyba jednocześnie odpowiedziałem tu na pytanie, czy warto wydać 1500 zł na fotel do pracy. Otóż warto, zdecydowanie. Mamy tutaj bowiem znakomity półśrodek między przystępnymi cenowo, ale ubogimi w regulację fotelami budżetowymi, a szeroko regulowanymi, ale bardzo drogimi fotelami premium.

V-Commander może nie jest najbardziej ekskluzywnym fotelem na świecie, ale oferuje tak szeroki zakres regulacji i tak wysoki komfort, że nie umiem go nie polecić. Sprawia też wrażenie na tyle trwałego, by posłużyć przez długie lata, więc jeśli cenicie sobie własne zdrowie, a spędzacie przed komputerem długie godziny każdego dnia - zdecydowanie warto zainwestować w ten fotel, zwłaszcza jeśli teraz pracujecie na jakimś generycznym krzesełku za 100 zł lub pseudo-ergonomicznych fotelach pokroju Ikea Markus. Wasze plecy odetchną z ulgą.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA