Kiedy pytają mnie, jaki aparat kupić, dziś odpowiadam, że... drona
Regularnie dostaję pytania o to, jaki aparat kupić. "Jadę na wakacje i potrzebuję czegoś lepszego do fotografowania". Kilka lat temu robiłbym wykład o matrycach i obiektywach, ale dziś mam gotową odpowiedź: kup sobie drona.
Jeszcze kilka lat temu nie było tygodnia, bym nie słyszał pytania pt. "jaki aparat kupić". Dziś słyszę to hasło dużo rzadziej, czemu zupełnie się nie dziwię. Dzisiaj rolę aparatów przejęły smartfony, a jeśli ktoś chciał kupić aparat, to już go kupił. A przecież wymiana takiego sprzętu co rok, dwa, a nawet trzy, nie ma żadnego sensu.
Zazwyczaj częstotliwość pytań o aparaty znacznie rośnie w okresie wakacyjnym. Nic w tym dziwnego, bo wyjazdy są okazją, podczas której fotografujemy chyba wszyscy. Moim zdaniem zdjęcia to jedna z lepszych pamiątek.
Dziś telefon z wyższej półki wyprodukuje lepszy obrazek niż podstawowy aparat w pełnej automatyce
Jeśli masz budżet, wiedzę (lub czas na jej zdobywanie) i chęci, oczywiście najlepszym wyborem cały czas będzie aparat. A jeśli postanowiłeś dwa tygodnie przed wyjazdem ogarnąć na szybko temat zdjęć, prawdopodobnie nowy aparat nic ci nie da. A już zwłaszcza taki, który kupisz w typowym budżecie wynoszącym 2, czy może 3 tys. zł.
Nowy sprzęt fotograficzny w cenie poniżej 5 tys. zł potrafi wyprodukować obrazek znacznie przewyższający jakościowo smartfon, ale najczęściej nie zrobi tego automatycznie. Trzeba skorzystać z formatu RAW, a najlepiej dodatkowo z manualnego trybu, albo chociaż z półautomatu. Postawienie na pełną automatykę i do tego bazowy, ciemny obiektyw, to proszenie się o problemy.
Serio, matryca aparatu (nawet spora, formatu APS-C) w połączeniu z dołączonym do zestawu obiektywem pokroju 16-50 mm z marną jasnością w stylu f/3.5 - 5.6 da wieczorem gorszy obrazek JPG niż zdjęcie ze smartfona. Smartfony robią dziś bardzo zaawansowaną obróbkę już na etapie robienia zdjęcia. Łączą wiele klatek w jedną, by rozszerzyć zakres tonalny. W efekcie zdjęcia robione późnym wieczorem mają jakość taką samą, jak te robione za dnia. W przypadku aparatu nie jest tak różowo, bo do lepszych efektów potrzeba po prostu praktyki. Aparat nie ingeruje w zdjęcia w takim zakresie jak smartfon.
Dlatego jeśli masz kupić aparat na wyjazd wakacyjny, ale nie wiesz, czy wkręcisz się w fotografię, z bólem serca mówię: pozostań przy smartfonie
Ta rada jest tym bardziej aktualna, im nowszym i lepszym smartfonem dysponujesz. Niedawno wróciłem z Islandii, gdzie fotografowałem tylko smartfonem Samsung Galaxy S22 Ultra i jestem zachwycony efektami. Do tego smartfonem mogłem fotografować w warunkach ogromnej wilgotności, np. pod samym wodospadem. Aparaty w takich miejscach po prostu nie zdają egzaminu.
A jeśli koniecznie chcesz wydać pieniądze na dobry sprzęt foto, kup sobie drona
Dron daje na wyjazdach zupełnie nową perspektywę, co wzbudza kreatywność i sprawia, że nasze zdjęcia podobają nam się bardziej. Taki sprzęt wprowadza do zdjęć znacznie większy powiew świeżości niż jakikolwiek nowy aparat czy obiektyw. Do tego drony są dziś proste w obsłudze i dość bezpieczne nawet w rękach amatora. Jeśli masz głowę na karku, poradzisz sobie nawet bez dużego doświadczenia.
A jakiego drona kupić? Jeżeli będzie to twój pierwszy dron, polecam zakup DJI Mini 2. Po premierze Mini 3 można dostać dwójkę w zestawie Fly More Combo za 2500 zł. To bardzo uczciwa cena za sprzęt o tak dużych możliwościach. DJI Mini 2 nagrywa w 4K i oferuje zapis zdjęć RAW. Jest to więc dron przyszłościowy, rejestrujący materiał, który pozwoli na wyrzeźbienie dużo lepszej jakości, jeśli postawisz na wywoływanie plików RAW.
Do tego drony serii DJI Mini ważą 249 g, czyli mieszczą się w najniższej kategorii opisanej literą prawa lotniczego. Wystarczy się zarejestrować jako operator i można latać prawie wszędzie. Prawie, bo z oczywistych względów odpadają np. rejony lotnisk, ale jeśli nie masz doświadczenia, dron DJI Mini został stworzony właśnie dla ciebie.
Sam latałem na Islandii dronem DJI Mini 3 Pro, z którego zdjęcia widzicie w tekście. Jest on prawie dwukrotnie droższy, bo za zestaw, którym latałem, trzeba zapłacić ponad 5 tys. zł. Jeśli masz taki budżet, zdecydowanie warto dopłacić, bo Mini 3 Pro wprowadza m.in. wykrywanie i omijanie przeszkód, co jest na wagę złota w amatorskim sprzęcie. Takiego drona jest znacznie trudniej rozbić niż DJI Mini 2, a do tego Mini 3 Pro ma mnóstwo usprawnień względem poprzednika. O nich dowiecie się jednak z recenzji DJI Mini 3 Pro.
Doszliśmy do etapu, w którym dron sprawdzi się już nie tylko w torbie profesjonalnego fotografa, ale też w plecaku zupełnego amatora, który chciałby przywieźć z wakacji dobre zdjęcia. Cała ta rewolucja odbyła się na naszych oczach, dosłownie w ciągu kilku lat. Nawet nie chcę przewidywać, co w kwestii dronów czeka nas za kolejne 5 lat.