Naprawiłem drogę rowerową, odzyskałem podjazd i ogarnąłem ogród. I wszystko bez ani kropelki benzyny

Lokowanie produktu: STIGA

To był pracowity początek słonecznego sezonu. Ale w rzeczywistości ani się przesadnie nie zmęczyłem, ani - co szczególnie istotne - nie musiałem ani razu jechać na stację, żeby zatankować kanister. Wszystkie wiosenno-letnie prace, za które się zabrałem, udało mi się zrobić z pomocą dwóch niewielkich akumulatorów.

Czas na wiosenne porządki. Sprawdziłem gamę akumulatorowych sprzętów marki Stiga

Oraz oczywiście trzech sprzętów, które dotarły do mnie na testy i do których te akumulatory należało włożyć. Co więc udało mi się zrobić?

Po pierwsze - naprawiłem drogę rowerową i odzyskałem podjazd

Jak widać na zdjęciu (choć jest to już zdjęcie trochę po), był w umiarkowanie czystym stanie, głównie dlatego, że przez miesiące spadają na niego igły i liście, które potem rozkładają się i zmieniają w ziemię. Po jakimś czasie mój podjazd wygląda, jakby nie był podjazdem, a ja parkowałbym po prostu auto na rozjeżdżonym fragmencie trawnika.

Przeważnie po zimie wygląda to tak:

Wyjąłem więc z kartonu dmuchawę akumulatorową SAB 700 AE i ruszyłem do pracy.

Pierwsze plusy? Sprzęt jest zaskakująco lekki - na tyle, że w trakcie w sumie trwającego kilkadziesiąt minut dmuchania nie czułem jakiejś przesadnej potrzeby zakładania dołączonego w zestawie pasa, pozwalającego oprzeć ciężar na ramionach.

Drugi plus - całość jest świetnie wykonana, lekka, a do tego w zestawie dostajemy dwie dysze, więc możemy dobierać je pod kątem aktualnych potrzeb.

Największym zaskoczeniem było jednak to, jak skutecznie ta dmuchawa działa.

Stiga podaje, że urządzenie ma moc 500 W i może wyrzucać z siebie powietrze z prędkością do 55 m/s (3 poziomy intensywności). Niewiele mi to mówiło, więc po prostu uruchomiłem sprzęt i ruszyłem do dzieła.

Gruba, wilgotna i zbutwiała warstwa starych liści i igieł znikała z mojego podjazdu niemal natychmiastowo, nawet bez konieczności ustawiania innego poziomu mocy niż podstawowy i bez przysuwania dyszy bezpośrednio do zanieczyszczenia. Ba, udało mi się nawet oczyścić obszar pod samochodem bez przestawiania go czy wsuwania dyszy pod niego.

Nawet na tym niskim poziomie intensywności SAB 700 AE był w stanie wymieść... część roślin ze szczelin między drobną kostką brukową. Oczywiście nie wymiecie zupełnie wszystkiego i nie oczyści idealnie zaniedbanego podjazdu, ale jak na kilka minut roboty i pojedynczy przejazd - efekt był i tak zdecydowanie lepszy, niż się spodziewałem.

Jeśli ktoś planuje na bieżąco odkurzać w ten sposób podjazd, ścieżkę czy jakiś inny zakątek ogrodu - będzie jak znalazł.

Nie muszę nawet wspominać o tym, że SAB 700 AE poradzi sobie z liśćmi, bo poradził sobie u mnie z czymś dużo trudniejszym.

A mianowicie z kamieniami, kamyczkami i mniejszym albo większym żwirem. Po zobaczeniu, jak dmuchawa dobrze radzi sobie z łatwymi zadaniami, postanowiłem przetestować ją w warunkach ekstremalnych - czyli na regularnie uczęszczanej przeze mnie drodze rowerowej (poza miastem), która wiecznie zasypana jest kamieniami wszelkich rozmiarów.

I to był ten moment w moim życiu, którego się nie spodziewałem. Moment, kiedy pomyślałem sobie "wow", korzystając z akumulatorowej dmuchawy, która na co dzień raczej nie wzbudziłaby we mnie wielkiego entuzjazmu - ot, narzędzie.

Jednak widok setek małych i dużych kamieni uciekających przed dyszą dmuchawy wyglądał tak imponująco, że aż musiałem to uwiecznić:

Nie ma więc za bardzo znaczenia, co chcemy za pomocą tej dmuchawy usuwać - podejrzewam, że suche liście to dla niej absolutnie żadne wyzwanie, skoro radzi sobie bez problemu z mniejszymi, ale za to dużo cięższymi obiektami.

Ile wytrzyma Stiga SAB 700 AE na jednym ładowaniu?

To zależy od poziomu intensywności, który wybierzemy, a więc i tego, co chcemy oczyścić. W ekstremalnym przypadku (najwyższy poziom mocy) akumulator Stiga E440 starczy nam - z moich doświadczeń - na około 20 minut, ale jest to już intensywność przewyższająca potrzeby nawet tej nieszczęsnej drogi rowerowej zasypanej żwirem.

Jeśli natomiast wybierzemy najniższą intensywność, to z tym samym akumulatorem powinniśmy uzyskać około 2,5 godziny pracy bez konieczności ładowania. Przypomnę tylko, że na podjazd wystarczył właśnie ten, najoszczędniejszy z trybów.

Co ważne, akumulator nie jest zamontowany na stałe, a można go po prostu wyjąć, odstawić na ładowarkę i włożyć do dmuchawy kolejny. Jak zresztą w przypadku wszystkich testowanych przeze mnie sprzętów marki Stiga.

Potem przyszedł czas na odzyskanie ogródka.

Wyzwanie nie było łatwe, bo specjalnie (tak było, nie zmyślam) od początku roku ani razu nie kosiłem jeszcze trawy, więc miejscami było jej naprawdę po kolana.

Teoretycznie mam gotową do użycia kosiarkę spalinową, ale nie lubię jej używać - hałasuje, śmierdzi, trzeba byłoby pewnie pojechać po paliwo do niej, a potem spróbować się nim nie oblać podczas tankowania kosiarki.

Dlatego tym razem najechałem moją przydomową dżunglę innym sprzętem - kosiarką akumulatorową Stiga Combi 753 eV.

Podobnie jak dmuchawa, również i ona zasilana jest akumulatorami Stiga E440 - w tym przypadku dwoma, które montujemy na klik w centralnej części kosiarki i - tak jak dmuchawie - możemy w dowolnej chwili wymienić na naładowane.

O dziwo w moim przypadku nie było to niezbędne, mimo wysokiego poziomu trudności terenu. Bardzo wysoka trawa, bardzo nierówne podłoże, konieczność korzystania z systemu wspomagania napędu - wszystko to nie są dobre informacje dla akumulatorów i byłem przekonany, że tych kilkuset metrów nie uda mi się skosić za jednym razem. A mimo to udało się i to z takim zapasem, że ostatecznie akumulatory odmówiły współpracy dopiero w okolicach połowy drugiego przejazdu poprawiającego. Czyli spokojnie udało się przekroczyć te minimalne 500 m2 (maksimum - ok. 900 m2, oczywiście nie przy trawie do kolan) obiecywane przez producenta.

Stiga Combi 753 eV ma przy tym kilka ciekawych rozwiązań, które zdecydowanie ułatwiły mi całą pracę. Najbardziej widocznym jest chyba uchwyt ze świetnym pomysłem na regulację:

Wystarczy odblokować szybkozamykacz, przesunąć uchwyt w lewo tak, jak nam pasuje, zamknąć szybkozamykacz i można jechać. I to jechać, docinając krawędzie trawnika... przy samej krawędzi, bez konieczności zahaczania twarzą o wystające gałęzie czy inne przeszokody.

Co niemal równie ważne, w tym sam miejscu można błyskawicznie regulować kąt nachylenia uchwytu. W jakieś 15 sekund mogłem więc przestawić kosiarkę z ustawienia wygodnego dla mnie, na ustawienie wygodne dla mojej zdecydowanie niższej żony. A potem przywrócić poprzednie ustawienia, bo ona wolała robić zdjęcia niż kosić.

Z drugiej strony, mimo że kosiarka do małych ani przesadnie lekkich nie należy, też niespecjalnie namęczyłaby się podczas koszenia. Już na samo pchnięcie kosiarka przesuwa się po trawniku bardzo przyjemnie, a jeśli coś stawia większy opór, można korzystać z dodatkowego napędu aktywowanego dźwignią pod uchwytem. Prędkość napędu można przy tym swobodnie regulować i polecam nie ustawiać go od razu na najwyższy poziom - nawet w trudniejszych warunkach musiałem wtedy gonić za kosiarką.

A jak Stiga Combi 753 eV kosi?

Właściwie to... wzorowo. Bezszczotkowy silnik o mocy maksymalnej 1500 W nawet na mojej kilkudziesięciocentymetrowej trawie i pomimo tego, że ustawiłem dość niski (z sześciu dostępnych) poziom koszenia, nie dotarł do kresu swoich możliwości. 51-centymetrowe ostrze też przycinało trawę, jak trzeba, bez jakiegoś szarpania czy innych niepożądanych efektów. W sumie to efekt końcowy był taki sam albo nawet lepszy niż w przypadku całkiem niezłej kosiarki spalinowej, która smutna siedzi obecnie w szopie.

Bezdyskusyjnie lepsza była natomiast kultura pracy. Mniej wibracji, mniej hałasu, zero spalin, zero dolewania benzyny, zero właściwie czegokolwiek poza wciśnięciem przycisku zabezpieczającego i naciśnięciem dźwigni. Nie jest to może sprzęt niesłyszalny, ale różnica jest odczuwalna.

Tak to ja sobie mogę kosić ogródek częściej niż raz na pół roku, kiedy przestaję po prostu w wysokiej trawie widzieć psa. Czekam tylko na kolejne koszenie, kiedy będę już mógł skorzystać z funkcji mulczowania (wszystkie niezbędne końcówki są w zestawie).

Trochę za bardzo rozrosły się bowiem i krzaki w moim ogrodzie - również i te, które wychodzą na ulicę i potrafią trochę przeszkadzać. Tutaj oczywiście kosiarka już nie dałaby rady - dał radę za to sekator akumulatorowy SHT 700 AE.

I ponownie - także i ten sprzęt zasilany był dokładnie z takiego samego akumulatora, co poprzednie. Czyli możemy mieć multum sprzętów, 1-2 akumulatory i po prostu przekładać je pomiędzy urządzeniami, wraz z postępem prac w ogrodzie.

Podobnie jak pozostałe sprzęty, które trafiły do mnie na testy, również SHT 700 AE był fantastycznie prosty, jeśli chodzi o start pracy. Właściwie wystarczyło tylko włożyć akumulator, zdjąć zabezpieczenie, wcisnąć przycisk i już. Ekstremalnie mało było też montażu w przypadku kosiarki, o dmuchawie nie wspominając.

Jak tnie SHT 700 AE? Tak samo jak kosiarka - elegancko i równo, generując przy tym dużo mniej hałasu niż spalinowe odpowiedniki. Drobne gałązki (maksymalnie według producenta - 2,6 cm), które potrzebowałem skrócić, odpadały już właściwie po jednym przeciągnięciu piekielnie ostrych nożyc. Zresztą dałem SHT 700 AE do obsługi żonie, która raczej siłowych rozwiązań nie stosuje, i efekt jej przycinania był taki sam jak mojej pracy.

SHT 700 AE ma też jedno bardzo przyjemne rozwiązanie - uchwyt można obrócić i ustawić w jednej z trzech pozycji, dzięki czemu podczas przycinania nie trzeba się przesadnie gimnastykować. Próbowałem takiej gimnastyki już kiedyś i gwarantuję - boli po tym wszystko, nie tylko ręce. A tutaj zatrzymujemy przycinanie, przekręcamy uchwyt i już możemy mieć ułożone ręce wygodnie, a żywopłot przycięty tak, jak chcieliśmy.

Czyli da się ogarnąć cały ogród na prąd.

I jeszcze mieć z tego masę frajdy, a przy okazji czasem wyjść z tym sprzętem poza ogród, żeby posprzątać tam, gdzie nikomu posprzątać się nie chce.

Najważniejszy wniosek z całych tych wiosennych porządków - raczej do spalinowych sprzętów ogrodowych nie wrócę. Po co, skoro można zrobić wszystko tak samo dobrze, ale za to łatwiej, przyjemniej i ciszej?

Lokowanie produktu: STIGA
Najnowsze
Zobacz komentarze