REKLAMA

Obowiązkowe wersje demo do każdej gry? Jestem na tak!

Niegdyś wersje demonstracyjne gier były zupełnie powszechne, zwłaszcza na PC. Wielu graczy z pewnością pamięta czasy, gdy kupując czasopismo o grach wideo można było "ograć" kilka wersji demonstracyjnych nowych tytułów przed wydaniem pieniędzy na pełną wersję. Dziś demówki są mniej powszechne, jednak wszystko dąży ku temu, by znów wróciły w wielkim stylu. Sony chce zobligować do tego twórców gier.

Wersje demo Playstation
REKLAMA

Zanim zdecydujemy się kupić płytę z muzyką (czy też w dzisiejszych czasach: poświęcić czas na jej przesłuchanie), wykonawca przedstawia singiel, którym zachęca nas do odsłuchania całego albumu. Zanim kupimy książkę, możemy przeczytać jej fragment na stronie księgarni lub wydawcy (albo po prostu wejść do księgarni i przeczytać kilka stron). A zanim wydamy kilkadziesiąt lub kilkaset złotych na grę wideo, możemy co najwyżej... obejrzeć trailer albo gameplay na YouTubie czy Twitchu. Wersje demo, które pozwalają zapoznać się z grą i ocenić, czy warto wydać na nią pieniądze, są dzisiaj rzadkością

REKLAMA

Przed laty, nim nastała era powszechnego dostępu do internetu, let’s playów i rozbudowanych prezentacji gier, demówki były czymś normalnym. To się jednak zmieniło. Z czasem deweloperzy zauważyli, że nakład pracy niezbędny do stworzenia wersji demo nie ma adekwatnego przełożenia na sprzedaż. Ba, ludzie mogą wręcz zrezygnować z zakupu, jeśli demo im się nie spodoba. Zamiast więc tracić czas i zasoby na tworzenie wersji demonstracyjnych, twórcy gier woleli zainwestować w inne formy marketingu, które mogłyby przynieść lepszy skutek. To oczywiście korzystne wyjście dla deweloperów, ale dla graczy - już niekoniecznie.

Co z tego bowiem, że możemy sobie dziś obejrzeć jak ktoś inny gra w grę i poznać ją w najdrobniejszych detalach, skoro nie możemy się samodzielnie przekonać, czy np. odpowiada nam mechanika danej gry, albo - w przypadku PC - nie możemy się przekonać, czy dana gra pójdzie na naszym komputerze z satysfakcjonującą płynnością. Niestety z biegiem lat wersje demo przestały być normą. Najwyższa pora to zmienić.

Gdzie się podziały wersje demo gier?

Ok, gwoli ścisłości, wersje demo nie zniknęły, ale stały się mało powszechne, zwłaszcza na konsolach. Na Steamie znajdziemy ogromną pulę darmowych wersji demo, choć to nadal ledwie kropla w morzu premier, które ukazują się na platformach gamingowych każdego roku. Trzeba jednak powiedzieć, że twórcy gier na PC znacznie chętniej oferują wersje demonstracyjne, co… jest o tyle dziwne, że zwykle to na grę konsolową trzeba wydać znacznie więcej pieniędzy, więc tym milej byłoby ją przetestować przed premierą.

Tymczasem w sklepie Microsoftu znajdziemy zaledwie 148 gier w wersji demo na konsole Xbox. Znacznie lepiej w tej materii wypada Nintendo, które na swoich platformach oferuje ponad 550 wersji demonstracyjnych, w tym demówki dla większości głośnych tytułów, w które każdy chce zagrać.

Wersje demo w Nintendo eShop class="wp-image-2152398"
Wersje demo w Nintendo eShop

W sklepie PlayStation znajdziemy najmniej wersji demo, bo tylko 128 pozycji dla PS4 i zaledwie… sześć wersji demo dla PS5 (siedem, licząc wersję próbną Cyberpunk 2077, która była dostępna do 15 marca 2022 r). Nie wszystkie wersje demo z PS4 działają jednak na konsoli nowej generacji (#4thepayers). Nie licząc niezależnego EA Play nie mamy też (jeszcze), jak na Xboksie, taniego abonamentu, który pozwoliłby pograć za pół darmo w setki gier bez konieczności kupowania ich na własność.

Liczba wersji demonstracyjnych wydaje się być odwrotnie proporcjonalna do cen gier. Na PC, gdzie gry są najtańsze, demówek jest najwięcej. Na PlayStation 5, gdzie gry kosztują zdecydowanie najwięcej, wersje demo to największa rzadkość, choć gwoli uczciwości... gry kupione na płycie możemy zawsze odsprzedać przy minimalnej utracie wartości. Na upartego można to traktować jako swoistą wersję demo.

Darmowe wersje demo na Steam class="wp-image-2152401"
Darmowe wersje demo na Steam

To jednak może się wkrótce zmienić. Jak donosi branżowy portal Game Developer, Sony zobliguje niektórych deweloperów do tworzenia darmowych, ograniczonych czasowo wersji demonstracyjnych gier dla wszystkich tytułów wycenionych na co najmniej 34 dol. (ok. 160 zł na polskie warunki). Wersje demonstracyjne miałyby pozwalać na co najmniej dwie godziny rozgrywki. Według niepotwierdzonych informacji te wersje testowe będą musiały ukazać się maksymalnie do trzech miesięcy po premierze gry i być dostępne dla graczy przez co najmniej rok.

Ten ruch jest oczywiście pokłosiem zapowiedzi nowej subskrypcji PS Plus, w której najwyższym wariancie - PS Plus Premium - gracze otrzymają dostęp do ograniczonych czasowo wersji demo w ramach abonamentu. W Polsce za dostęp do tego progu abonamentowego przyjdzie nam zapłacić 70 zł miesięcznie lub 480 zł rocznie.

Obowiązkowe wersje demo? Jestem na tak!

Nie ma co polemizować, że dla deweloperów stworzenie wersji demo to uciążliwy, zasobożerny proceder, który może nie przynieść spodziewanego efektu w postaci zakupu pełnej wersji gry. Uważam jednak, że przy obecnych cenach gier AAA i budżetach, jakie są przeznaczane na ich produkcję, wersje demonstracyjne powinny stać się elementem obowiązkowym. Tym bardziej, że w erze dystrybucji cyfrowej ich wypuszczenie na rynek nie wymaga dystrybucji fizycznych nośników, co w czasach minionych stanowiło istotny problem w rozprowadzaniu próbnych edycji.

REKLAMA

Kupno gry wideo z najwyższej półki to dziś ogromna inwestycja nie tylko pieniędzy, ale i czasu, a gier rok rocznie wychodzi tyle, że można w nich przebierać bez końca. Udostępnienie wersji demonstracyjnych to ruch pro-konsumencki, który pozwala przekonać się graczom na własnej skórze, jak im się podoba dana produkcja i pomóc zdecydować, której grze poświęcą uwagę.

Być może dla branży gier tworzenie demówek to nieopłacalne przedsięwzięcie. Ale jako gracze mamy prawo oczekiwać czegoś więcej niż obejrzenia losowego streamu na Twitchu przed premierą, nim zdecydujemy się na zakup gry, która nas interesuje.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA