REKLAMA

Chcesz pomóc, a szkodzisz. Nie podnoś małej sarny, jeśli zobaczysz ją w lesie

Zwierzęta nie opiekują się młodymi tak jak ludzie. Często tego nie rozumiemy, więc kiedy widzimy małe, biedne stworzenie chcemy wziąć je na ręce i zapewnić mu pomoc, zawożąc do specjalistów. Tymczasem w ten sposób zaburzają naturalne wychowanie zwierzęcia.

małe sarny
REKLAMA

Zwraca na to uwagę w rozmowie z PAP Andżelika Gackowska, pełniąca funkcję zastępcy dyrektora ds. gospodarki leśnej Lasów Miejskich Warszawa. Problem nasila się wiosną, kiedy zaczynamy zauważać młode zwierzęta podczas wędrówek i spacerów.

REKLAMA

Ojej, biedaku, rodzice cię zostawili?

Widok samotnego maluszka budzi właśnie takie emocje. Skoro dziecko jest samo, to znaczy, że opiekunowie porzucili go na pastwę losu. Znamy takie historie z… no cóż, bajek, więc zakładamy, że właśnie się to wydarzyło.

Błąd.

Jak tłumaczy Gackowska, to naturalny proces wychowania małych zająców czy saren. Matki zostawiają pociechy same, zaglądając do nich raz na jakiś czas w ciągu dnia. Wtedy je karmią. Mają je jednak na oku, by w razie czego zainterweniować. O ile odstraszą inne zwierzę, tak człowieka niekoniecznie.

Do Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt bardzo często wiosną czy latem trafiają młode zające, sarny, ale też jeże, kuny czy wiewiórki. To błąd, bo powinny żyć w naturze – nam może wydawać się, że coś im zagraża, ale dla nich bycie samemu to naturalna sytuacja.

Co gorsza, później powrót takiego zwierzęcia do natury jest bardzo trudny

Dochodzi do sytuacji, że zwierzę się stresuje nowym otoczeniem i całą sytuacją. Na dodatek pokarm, który dostaje, nie może równać się z jedzeniem dostarczanym przez matkę. Bywa, że młode nie wytrzymują trudnej sytuacji i po prostu umierają – ze stresu czy problemów z pożywieniem.

REKLAMA

Ośrodki już zapełniają się młodymi. Co więc robić, jeśli chcemy pomóc, ale zrobić to dobrze i odpowiedzialne? Specjalista radzi skontaktować się ze służbami. Może to być straż miejska, Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt czy straż ds. łowiectwa. Dopiero po konsultacji może okazać się, że faktycznie zwierzę potrzebuje pomocy. Nadgorliwość nie jest wskazana.

Być może to jeszcze jeden dowód na to, że straciliśmy kontakt ze światem przyrody. Nie rozumiemy, jak funkcjonuje dzikie życie, próbujemy je pojąć we własny, ludzki sposób.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA