Od dwóch tygodni prowadzimy Spider's Web z zasłoniętymi oczami. Potężna awaria Analyticsa, a Google w zasadzie milczy
Jeśli ktoś by mi powiedział, że jedna z kluczowych globalnych usług Google'a będzie miała poważną awarię, to bym uwierzył. To normalne - Google ma często różne czkawki w działaniu swoich usług. Ale w to, że ta awaria będzie trwała 2 tygodnie i w zasadzie nie będzie widać jej końca, to bym jednak nie uwierzył. A jednak!
Od dwóch tygodni Google Analytics nie działa w Polsce poprawnie, a Google nie jest w stanie lub nie chce nic z tym zrobić.
Powiedzieć, że Analytics to dla nas kluczowa usługa, to nic nie powiedzieć
Google Analytics definiuje codzienną naszą pracę. Wydawcy w oparciu o odczyty Analyticsa w czasie rzeczywistym projektują ramówkę, zespół wsparcia ruchu decyduje o działaniach promocyjnych wokół publikowanych tekstów, a na podstawie wyników ruchu na żywo nasi dziennikarze ustalają swoje dyżury. I choć Google Analytics nie jest jedynym narzędziem mierzącym nasz ruch - mamy jeszcze wpięte kody Gemiusa, widzimy także statystyki z naszych serwerów - to jest zdecydowanie najważniejszym. Tylko on bowiem dostarcza nam informację o poziomie ruchu na żywo, w tym:
- treściach, które aktualnie się klikają (w topie i w tzw. długim ogonie);
- źródłach wizyt, czyli skąd pozyskujemy użytkowników (np. sociali, pusha w przeglądarce, searcha, czy ruchu bezpośredniego);
- struktury ruchu, w tym o kluczowym podziale na użytkowników mobilnych/desktopowych.
To wszystko nie działa lub działa absurdalnie źle od 6 kwietnia. Dane prezentowane w module "czas rzeczywisty" są niepoprawne, zaniżane, nie zgadza się podstawowe dodawanie wg ruchu na tekstach, itd. Można więc powiedzieć, że od 6 kwietnia działamy po omacku, wręcz z zasłoniętymi oczami. Nie wiemy tak naprawdę jak się klikamy, co się czyta, skąd przychodzi ruch i na czym jest konsumowany. Realne dane dostajemy z dziennym opóźnieniem, gdy ok. 15:00 odświeża się Analytics w pełni za dzień poprzedni.
Problem jest globalny - zarówno dla wszystkich naszych serwisów, jak i bardzo wielu serwisów w Polsce. Mówiąc "globalny" dla nas mam na myśli to, że żadna z 7 instalacji Google Analyticsa u nas nie działa poprawnie, w tym serwis nieoparty na domenie spidersweb.pl, czyli nasz Bezprawnik.pl. Analytics nie działa u bardzo wielu innych wydawców w Polsce (i na świecie też) - wiemy to z pierwszej ręki.
Oczywiście problem zgłaszaliśmy w Google'u na wiele sposobów: najpierw dopisując się do już istniejących ticketów w systemie wsparcia usługi Analytics, następnie tworząc własne tickety w tymże systemie, kontaktowaliśmy się także z dwoma niezależnymi od siebie źródłami w Google'u z prośbą o pomoc. Mimo iż wszystkie te źródła deklarują pomoc, biorą od nas dane, dopytują o szczegóły - nic się nie dzieje przez kolejne dni. Ostatnie nasze monity w tej sprawie są już pozostawiane kompletnie bez odpowiedzi.
Od kilku tygodni Google publikuje informację o konieczności przejścia na zupełnie nową wersję Analyticsa (oznaczoną nr 4) przy każdym otworzeniu strony z tą usługą. Może niechęć do naprawy sytuacji z Analyticsem 3 ma "zachęcić" zarządców serwisów do aktualizacji skryptu? Z drugiej jednak strony czasu na to jest jeszcze całkiem sporo (Google informuje o deadlinie 1 lipca 2023 r.).
U nas przejście na GA4 to potężny projekt, ponieważ nasze instalacje Analyticsa są skomplikowane i mocno unikatowe, gdyż na jednej domenie prowadzimy 5 oddzielnych serwisów, więc do poprawnej obsługi serwisów pod kątem analizy ruchu potrzebujemy aż 6 różnych Analyticsów (1 ogólny dla całości + 5 pod wybrane części naszego portalu). Mieliśmy to oczywiście w planie, ale nie w najbliższych miesiącach.
Powiedzieć, że mam totalnego mindfucka z tym problemem, to nic nie powiedzieć!
Jestem zaszokowany, skonfundowany i w zasadzie bezradny w obliczu problemu, który totalnie destabilizuje nam pracę i którego nie jestem w stanie samemu rozwiązać. Oczywiście możemy tu teraz podyskutować sobie o tym, jak bardzo wszyscy uzależniliśmy się od Google'a, jak to źle, że oddajemy coraz to większe połacie prywatności i kluczowej infrastruktury naszego życia zawodowego internetowemu gigantowi, ale tu sytuacja jest wręcz tragikomiczna - awaria i nieumiejętne jej ogarnianie przez Google'a (bądź niechęć, by to skutecznie naprawić - sam nie wiem już, co o tym sądzić) czyni nas totalnie bezbronnymi.
Nie znajduję innych słów, by dobrze zobrazować aktualną sytuację - leżymy i bezradnie kwiczymy.