W Xiaomi 12 Pro trudno znaleźć słaby punkt. Wiemy, bo z niego korzystaliśmy
Xiaomi 12 Pro to najnowszy topowy smartfon w ofercie producenta. Spędziłem z nim kilka dni, więc czas na podsumowanie tego, co potrafi nowy model. A potrafi naprawdę dużo.
Jeszcze 2-3 lata temu Xiaomi wypadało w moich oczach jako firma, która bardziej goni konkurencję niż wyznacza nowe trendy. Ubiegłoroczna seria Mi 11 była pewnym przełomem, a wśród niej wyróżniał się zwłaszcza rewelacyjny model Xiaomi Mi 11 Ultra, którego aparat do dziś jest jednym z najlepszych na rynku. Tym samym Xiaomi weszło do smartfonowej pierwszej ligi.
Byłem bardzo ciekaw, jak będą wyglądały modele z najnowszej serii, Xiaomi 12. Co prawda ich specyfikacja była znana już od kilku miesięcy, ale nowe modele właśnie oficjalnie debiutują na polskim rynku. Ja miałem okazję korzystać już od kilku dni z Xiaomi 12 Pro, czyli najlepszego pokazanego dotychczas modelu serii 12. Pierwsze wrażenia są bardzo, ale to bardzo pozytywne.
Xiaomi 12 Pro rozbraja ekranem.
Ekran Xiaomi 12 Pro to zdecydowanie najwyższa półka, a przy okazji najlepszy ekran, jaki mam w tej chwili w domu. Jest to duży panel o przekątnej 6,73" i wysokiej rozdzielczości 1440 x 3200 pikseli (można ją ograniczyć do Full HD+), ale najważniejsze są tu technologie. Mamy do czynienia z panelem LTPO AMOLED produkcji Samsunga. A teraz uwaga, bo jego parametry wbijają w fotel.
Przede wszystkim ekran działa w 10 bitach, co oznacza przeszło miliard wyświetlanych kolorów. Zdecydowana większość smartfonów ma ekrany ośmiobitowe, wyświetlające 16,7 mln kolorów. Panel jest też wyjątkowo jasny, bo osiąga 1000 nitów na całej powierzchni i aż 1500 nitów punktowo. Nic więc dziwnego, że w pełni wspiera HDR10+ oraz Dolby Vision. Do tego wszystkiego dochodzi adaptacyjne odświeżanie w zakresie od 1 do 120 Hz, które możemy też ustawić na sztywno w pozycji 60, 90 lub 120 Hz.
Treści wyświetlane na tym panelu wyglądają pięknie, ale co najważniejsze, kolory są bardzo naturalne i nie są przejaskrawione. W materiałach z HDR mamy prawdziwą ucztę dla oczu, bo czerń jest tu idealna (jak to w AMOLED-zie), a bardzo wysoka jasność sprawia, że czuć moc. Duże brawa, bo właśnie takie ekrany powinny być stosowane w topowych urządzeniach.
Całość dopełniają głośniki dostrojone przez Harman Kardon, a logo tej firmy znajduje się też na obudowie. Co ciekawe, w Xiaomi 12 Pro mamy aż 4 głośniki, które oczywiście zapewniają dźwięk stereo. Dwa z nich to typowe przetworniki, a dwa dodatkowe odpowiadają za dźwięki basowe. Tym samym smartfon brzmi bardzo dobrze jak na urządzenie mobilne.
Mimo dużego rozmiaru Xiaomi 12 Pro bardzo dobrze leży w dłoni.
Przód i tył pokrywa szkło Gorilla Glass Victus, a tylna tafla jest ładnie zmatowiona. Boczna metalowa ramka jest cienka, a cała bryła wydaje się dość wąska, za sprawą zakrzywionych krawędzi ekranu. Wiem, że to rozwiązanie ma swoich przeciwników, ale bez obaw, Xiaomi udało się opanować niepożądane kliknięcia przy krawędziach.
Czytnik linii papilarnych jest umieszczony na ekranie i jest to skaner optyczny. Działa bardzo szybko i bezbłędnie, czyli dokładnie tak, jak powinien w sztandarowym urządzeniu.
A co w środku? Topowy Snapdragon, więc mocy wystarczy na lata.
Smartfon jest napędzany procesorem Snapdragon 8 Gen. 1 wykonanym w procesie 4 nm. To najnowszy topowy czip na rynku, więc mocy nie zabraknie dosłownie nikomu. W testowanej przez mnie wersji urządzenia mamy też 12 GB RAM i 256 GB pamięci na dane bez możliwości rozszerzenia kartami micro SD.
W praktyce cały interfejs smartfona, a także typowy zestaw aplikacji użytkowych, działa perfekcyjnie, szczególnie przy odświeżaniu 120 Hz. Trzeba jednak zaznaczyć, że w czasie dużego obciążenia (np. w grze Genshin Impact) konstrukcja potrafi się zagrzać. To niestety domena procesora Snapdragon 8 Gen. 1. Wraz z wielką mocą idzie wielka odpowiedzialność, jak mawiał klasyk.
W kwestii standardów łączności mamy wszystko, w tym 5G, Wi-Fi 6 i 6e, Bluetooth 5.2, NFC i podczerwień. W przypadku portów zabrakło minijacka. Całość działa pod kontrolą najnowszego Androida 12 z nakładką MIUI 13.
Akumulator teoretycznie mógłby być większy, ale w praktyce ładuje się do pełna w 18 minut.
Czy topowy smartfon AD 2022 może mieć w pudełku ładowarkę? Xiaomi na szczęście idzie pod prąd, pokazując, że jest miejsce na zasilacz. Do tego nie byle jaki, bo zapewniający moc 120 W. Sto dwadzieścia watów. To naprawdę robi wrażenie, a przekłada się na iście szalone czasy ładowania, bowiem ładowanie od zera do pełna zajmuje 18 minut.
Jest tu jednak haczyk. Aby uzyskać tak kosmiczną wartość, trzeba w menu baterii włączyć tryb Mi Turbo, który domyślnie jest wyłączony. Xiaomi nie mówi o tym wprost, ale prawdopodobnie ma to na celu oszczędzanie ogniwa. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że ekstremalnie szybkie czasy ładowania skracają życie ogniwa.
Tym samym system proponowany przez Xiaomi jest najbardziej uczciwym rozwiązaniem na rynku. Dostajemy moc 120 W, ale tylko jako opcję. Na co dzień, kiedy np. ładujemy smartfon w nocy, możemy uruchomić zwykłe ładowanie, a w wyjątkowych sytuacjach, kiedy musimy się doładować w jak najszybszym czasie, możemy uruchomić tryb 120 W. Tak to powinno wyglądać w każdym smartfonie, bo potencjalnie wydłuży żywotność urządzenia.
Oczywiście nie mogło też zabraknąć ładowania bezprzewodowego (i to z mocą aż 50 W) oraz bezprzewodowego ładowania zwrotnego (10 W).
W aparatach najbardziej zaskoczył mnie tryb nocny.
I to z dwóch powodów. Po pierwsze, w Xiaomi 12 Pro domyślnie tryb nocny włącza się automatycznie, kiedy smartfon uzna, że jest zbyt ciemno na typowe zdjęcie. To genialne rozwiązanie, które powinno być absolutnym standardem. Nie trzeba klikać w menu, by otrzymać naprawdę dobre zdjęcie nawet w warunkach, kiedy zupełnie brakuje światła.
I w tym miejscu zupełnie nie przesadzam, bowiem główny aparat Xiaomi 12 Pro działa niczym noktowizor. Tylko spójrzcie na porównanie zrobione w identycznych warunkach. Na pierwszym zdjęciu widzimy zdjęcie z wyłączonym trybem nocnym, a na drugim z włączonym. Efekt mówi sam za siebie. Przypominam, że było zupełnie ciemno, a gołym okiem widać było tylko zarys budowli z Lego, bez żadnych szczegółów.
Do dyspozycji mamy klasyczne trio aparatów:
- aparat główny 50 MP f/1.9, matryca 1/1.28", OIS,
- aparat tele 50 MP, f/1.9, zoom optyczny 2x,
- aparat ultraszeroki 50 MP, f/2.2, 115 st.
Jak widać, każdy aparat ma matrycę 50 MP i w każdym można wymusić taki tryb pracy, choć domyślnie smartfon robi zdjęcia mające ok. 12 MP. Jakość zdjęć jest świetna, ze wszystkich obiektywów, zarówno w dzień jak i w nocy. Xiaomi 12 Pro używam dopiero od kilku dni i nie miałem jeszcze czasu na zrobienie pełnego testu, ale pierwsze wrażenia są bardzo obiecujące. To z pewnością aparat z topowej półki.
W kwestii wideo mamy zapis 4K w 60 kl./s z każdego obiektywu, a do tego główny obiektyw umożliwia nagrywanie w 8K przy 24 kl./s.
To wszystko brzmi pięknie, ale czy Xiaomi 12 Pro ma jakieś wady?
Jedyną obiektywną wadą przychodzącą mi na myśl, patrząc na specyfikację, jest brak certyfikatu wodoodporności. Poza tym mamy tu dosłownie wszystko, co tylko można mieć w smartfonie w 2022 r. Absolutnie rewelacyjny ekran, najszybsze podzespoły, jakie znajdziemy dziś na rynku, ekstremalnie szybkie ładowanie i zestaw trzech aparatów z najwyższej półki.
Niestety jak możecie się domyślać, ceny za taki pakiet komponentów są wysokie. Xiaomi 12 Pro w testowanym przeze mnie wariancie (12 + 256 GB) to koszt rzędu 5199 zł. Przedsprzedaż rusza dziś, 31 marca o godzinie 19:00 i potrwa do 10 kwietnia lub do wyczerpania zapasów. Klienci, którzy kupią smartfon w przedsprzedaży dostaną smartwatch Xiaomi Watch 1S w prezencie. Wartość tego urządzenia to 1049 zł.