Władza w Rosji desperacko próbuje utrzymać kontrolę. Aresztowano rower i białą kartkę
Putinowski reżim wprowadził nowe prawo, na mocy którego za obywatelski sprzeciw grozi nawet 15 lat więzienia. Coraz więcej Rosjan ma jednak w nosie niebezpieczeństwo, protestując przeciwko reżimowi. Służby coraz częściej się kompromitują.
Zdjęcie otwierające ten tekst - (autor: Adrei Samsonov/TASS/Profimedia Images) - zostało wykonane 6 marca, w Krasnojarsku. To bardzo odległe od Moskwy i Ukrainy miejsce, znajduje się w mroźnej Syberii. Dnia, w którym wykonano tę fotografię, putinowskie służby aresztowały w tym mieście 35 osób za protestowanie przeciwko napaści na Ukrainę.
Czytaj też:
Fotografia szybko obiegła Internet i zdobyła niemałą popularność. Trudno się dziwić, bo jako jedna z niewielu jest piękna artystycznie, ale też nadająca się do pokazywania na różnorakich wernisażach. Motywem przewodnim zdjęcia wydaje się kontrast pomiędzy wrażliwą, pełną gracji kobietą w bieli, jak płatki śniegu, a ubranymi na czarno putinowskimi łotrami, którzy prowadzą ją do aresztu. Z którego zapewne prędko nie wyjdzie.
Niestety, większość innych zdjęć nie nadaje się do publikacji. Po części z uwagi na fakt, że trudno w szarpaninie z policją uchwycić wysoki jakościowo kadr. Przede wszystkim jednak spora część nie nadaje się dla szerszej publiczności z uwagi na brutalną treść. Rosyjska policja się nie patyczkuje, okładając pałami na oślep i bez litości. Powyższe zdjęcie należy do łagodniejszych, więc nadaje się do publikacji. Nie udało mi się ustalić autora, zostało opublikowane na kanale Ukraine NOW.
Aresztowania mają charakter masowy. Według opublikowanych przed paroma dniami oficjalnych statystyk, za udział w demonstracjach do aresztu trafiło 15 tys. Rosjan. Te dane są jednak niemal z pewnością nieaktualne. Protesty wybuchają każdego dnia. Mimo że, co zdumiewające, większość Rosjan popiera reżim swojego dyktatora i jego decyzję o napaści na Ukrainę. Mniejszość sprzeciwiająca się brutalności Putina stała się jednak hiperaktywna. Mimo brutalnego odwetu kacapskich gliniarzy.
Rosyjska policja służąca dyktatorowi już nie wie co robi. Aresztuje wszystkich jak leci.
Przeciwników wojny, zwolenników wojny. To nie ma znaczenia. Cap - i do aresztu. A potem 15-letnia odsiadka.
Przed napaścią na Ukrainę w Rosji obowiązywało drakońskie prawo, w ramach którego osoby głoszące inną prawdę od propagowanej przez władze mogły się liczyć z aresztem i odsiadką do dwóch tygodni. W razie recydywy kara wynosiła do czterech lat więzienia. Jednak tuż po napaści Putin zreformował Rosję. Już nie ma ostrzegawczego aresztu na kilkanaście dni, a maksymalny wymiar kary zwiększono do 15 lat pozbawienia wolności.
Protestów i protestujących jest jednak na tyle dużo, że putinowskie służby zaczynają się gubić. Po Internecie krąży komiczny filmik, w którym policjanci aresztują rower. Prawdopodobnie odnoszą na bok pojazd należący do aresztowanej osoby, więc po ciut dłuższej refleksji przestaje to być zabawne.
Dochodzi jednak do dużo większych absurdów. Powyższy materiał przedstawia coś w rodzaju sondy ulicznej. Operator pyta się stojącej na placu kobiety, czy popiera protestujących. Ta potwierdza, jednak jej wypowiedź nie mogła być słyszana przez patrolujących plac policjantów. Ci podchodzą do niej dopiero, gdy podnosi kartkę z napisem dwa słowa. Dosłownie. Dwa słowa. To wystarczyło. Po chwili podchodzi druga kobieta, by wyrazić poparcie dla Putina i wojny. Ale to dla kacapskich służb nie jest ważne. Cap! - i aresztowana. Wydaje się wątpliwe, by miała szanse obronić się w jakimkolwiek sądzie. Bo wydaje się równie wątpliwe, by w putinowskiej Rosji w ogóle przed jakikolwiek sąd trafiła.
Mało? Na powyższym filmie z Krasnojarska służbiści aresztowali mężczyznę trzymającego w ręku pustą kartkę. Jemu również grozi 15 lat więzienia.
Niestety większość Rosjan nie dowie się o tych przypadkach. Dostęp do sieci społecznościowych z obcych krajów został zablokowany. Rosjanie mogą korzystać wyłącznie z mediów narodowych, które w kółko powtarzają kłamliwą propagandę o wyzwalaniu Ukraińców z faszystowskiego reżimu oraz o wrogich sankcjach zgniłego zachodu. Usługi VPN, za sprawą których można ominąć rosyjską cenzurę w Internecie, są w tym kraju nielegalne. Za korzystanie z nich grozi grzywna w kwocie do 300 tys. rubli.