Cały Apple. Jego nowy monitor ma szybszy procesor i większy dysk niż Apple TV za 900 zł
Nowy monitor Apple'a ma nie tylko szybszy procesor niż Apple TV, ale Studio Display dostał w dodatku więcej pamięci niż przystawka do telewizora sprzedawana po 900 zł. Aż szkoda, że firma nie poszła za ciosem.
Studio Display to nowy monitor Apple'a, który w tandemie z komputerem Mac Studio de facto zastąpił iMaca 5K 27" w portfolio producenta. Pierwsze recenzje wskazują przy tym na to, że mamy do czynienia z solidnym sprzętem, aczkolwiek od początku było wiadomo, że nie ma co liczyć na wodotryski w postaci np. wielu stref podświetlenia, obsługi HDR z prawdziwego zdarzenia itp. Nie obyło się jednak bez kilku zaskoczeń już po tym, jak urządzenie trafiło do sprzedaży.
Studio Display ma procesor z iPhone'a i system operacyjny z iPhone'a.
Nowy monitor w ofercie Apple'a ma wbudowaną kamerę obsługującą funkcję Center Stage oraz zestaw głośników i mikrofonów. Tymi podzespołami nie zarządza jednak system operacyjny podłączonego do niego komputera, tylko zainstalowany na Studio Display system iOS 15.4 (czyli dokładnie to samo oprogramowanie, które trafiło niedawno do iPhone'ów). Na tym jednak nie koniec niespodzianek.
Za ekranem Studio Display umieszczono procesor Apple A13 Bionic, który zajmuje się przetwarzaniem dźwięku i obrazu (z czym, jak można wyczytać w recenzjach, radzi sobie podejrzanie słabo). Do tego Apple dorzucił całkiem sporo pamięci. Zainstalowany w monitorze system iOS 15.4 ma do dyspozycji aż 64 GB przestrzeni dyskowej (z czego wykorzystuje ledwie 2 GB, a 62 GB się marnują).
Apple tym samym wrzucił do monitora Studio Display nowszy i szybszy procesor oraz więcej pamięci niż do najnowszej wersji przystawki Apple TV.
Apple TV 4K 2. generacji wprowadzone do sprzedaży w 2021 r., a jego sercem jest procesor... Apple A12 Bionic. Urządzenie kosztuje w dodatku 900 zł w wersji z dyskiem 32 GB, a rozszerzenie pamięci do 64 GB kosztuje 100 zł. Ta specyfikacja jest przy tym wystarczająca nie tylko do oglądania wideo, ale również odpalania zaawansowanych (jak na przystawkę do telewizora oczywiście) gier wideo.
To rozczarowujące, że w przypadku jednego produktu Apple dolicza aż 100 zł, czyli 10 proc. bazowej ceny, za dodatkowe 32 GB pamięci, podczas gdy w innym używa kości 64 GB do przechowywania ledwie 2 GB danych. Ta pamięć marnuje się w dodatku całkowicie: monitor Apple'a, chociaż ma mocniejszy procesor niż Apple TV i więcej pamięci, nie potrafi natywnie odpalać żadnych aplikacji.
Smuci mnie, że Apple nie poszedł za ciosem i nie wyposażył swojego Studio Display w moduły bezprzewodowej transmisji danych.
Studio Display, gdyby tylko dostał opcję łączenia się z siecią Wi-Fi oraz innymi urządzeniami z modułem Bluetooth, mógłby stać się z powodzeniem centralką systemu Smart Home. Tę rolę pełnią dzisiaj przystawki do telewizora w postaci Apple TV lub tablety Apple'a z rodziny iPad, a przecież nie każdy posiadacz komputera Mac potrzebuje tych sprzętów.
Dodajmy, że skoro monitor dostał już procesor z topowego iPhone'a sprzed dwóch lat oraz całkiem spory dysk, to mógłby pracować pod kontrolą iPadOS-a lub tvOS-a zamiast iOS-a i odpalać samodzielnie aplikacje znane z tabletów oraz Apple TV. Uczyniłoby z niego bardziej atrakcyjny produkt z perspektywy klientów, ale Apple najwyraźniej uznał, że to byłoby dla niego nieopłacalne...