REKLAMA

YouTube pokaże ci reklamę, żebyś nie udostępniał fake newsów. Zaraz, co?

Dezinformacja to jeden z najpoważniejszych problemów współczesnego internetu, z którym muszą mierzyć się wszyscy giganci. Niestety jak do tej pory skuteczność Facebooka, Instagrama czy YouTube’a w rozpoznawaniu fake newsów była niewystarczająca. YouTube właśnie obiecał poprawę i wyjaśnił, jak zamierza walczyć z fałszywymi informacjami.

youtube moderacja cenzura
REKLAMA

Teorie spiskowe są nieodłącznym elementem ery informacyjnej, a już zwłaszcza ery internetu. Dezinformacja przybrała jednak na sile na niewyobrażalną skalę wraz z wybuchem pandemii COVID-19 i intensyfikacją tzw. farm trolli, które istnieją wyłącznie po to, by siać ferment i podburzać przeciwko sobie zwolenników różnych obozów politycznych (lub destabilizować całe kraje, jeśli mówimy o działalności trollngowej prowokowanej np. przez Rosjan). Ostatnie 2 lata pokazały, w jak błyskawicznym tempie informacje zaczynają żyć swoim życiem, a także uwypukliły fakt, że na dezinformację podatni są wszyscy – zarówno starsze ciocie na Facebooku, jak i prominentni dziennikarze czy politycy, podający dalej fałszywe wpisy na Twitterze.

REKLAMA

YouTube w tej materii również ma swoje za skórą, dopuszczając istnienie kanałów rozsiewających jednoznacznie fałszywe informacje, zarówno na skutek niewiedzy, jak i złej woli ich autorów. Serwis właśnie pochwalił się, w jaki sposób walczy z fake newsami i teoriami spiskowymi od początku pandemii i jak zamierza to robić w przyszłości.

Dezinformacja na YouTube to coraz bardziej poważny problem.

Oczywiście przez wzgląd na samą skalę serwisu takiego jak YouTube, niemożliwa jest ręczna weryfikacja każdego wideo i sprawdzanie przez moderatora, czy dana treść to fake news lub teoria spiskowa. Należący do Alphabetu serwis zaprzągł więc do roboty sztuczną inteligencję, wytrenowaną do rozpoznawania tego typu materiałów. W jaki sposób YouTube wytrenował swój algorytm moderujący treści? Okazuje się, że miał całkiem spore zaplecze – w oficjalnym wpisie na blogu Google Neal Mohan, dyrektor do spraw produktów, tłumaczy, że w tym celu wykorzystano teorie spiskowe obecne w debacie publicznej od wielu lat: dotyczące 11 września, lądowania na Księżycu oraz płaskiej ziemi.

Mohan zwraca jednak uwagę, że ostatnimi czasy teorii pojawia się coraz więcej i pojawiają się bardzo szybko. A im nowszy jest fake news, tym mniej przykładów jest dostępnych do trenowania systemów moderujących. W tym celu YouTube nieustannie szkoli swój system na nowych danych, poszukując sposobów na wykorzystanie słów kluczowych, ukierunkowanych klasyfikatorów i informacji od regionalnych analityków.

Nieco inne podejście występuje w sytuacji, gdy mowa o materiałach dotyczących bieżących wydarzeń, jak np. klęski żywiołowe. Wówczas zwykle nie ma wielu materiałów wideo z wiarygodnych źródeł, które mogłyby posłużyć za punkt odniesienia dla moderacji, więc YouTube zamiast tego tworzy panele informacyjne, by kierować nie tylko do filmów, ale także do artykułów tekstowych dotyczących danej sytuacji.

YouTube przeprowadził też restrukturyzację systemów rekomendacji, by maksymalnie ograniczyć rozprzestrzenianie się treści, które są bliskie łamania wytycznych. Taki film może być wyświetlony np. w formie udostępnienia lub osadzenia filmu na stronie internetowej, ale nie będzie rekomendowany przez YouTube np. na pasku bocznym. YouTube rozważa też wprowadzenie dezaktywacji przycisku udostępniania w przypadku takich materiałów, lecz jak czytamy we wpisie:

Reklamy sposobem na walkę z dezinformacją?

We wpisie na blogu Google’a czytamy, że YouTube potrafi wcisnąć reklamy dosłownie wszędzie i w każdym celu, ale tym razem wyjątkowo nie można na to narzekać:

O ile w normalnych warunkach reklamy pełnoekranowe traktuję wyłącznie w kategorii zła koniecznego, tak w przypadku walki z dezinformacją istotnie mogą mieć one zastosowanie. Z drugiej jednak strony… ostrzeżenie o skutkach palenia na paczce papierosów chyba nigdy nie odwiodło nikogo od zapalenia fajki, więc dlaczego ostrzeżenie o dezinformacji miałoby kogoś odwieść od rozsiewania teorii spiskowych? Może być ono jednak skuteczne w przypadku mniej rozgarniętych technologicznie użytkowników, którzy mogą po prostu nie zdawać sobie sprawy, że nie wszystko, co jest w internecie, jest prawdą.

REKLAMA

Walka z fake newsami musi przybrać na sile.

W ostatnich latach mogliśmy zobaczyć, jakie konsekwencje niesie ze sobą niekontrolowane działanie trolli, złych ludzi, czy po prostu głupców, rozsiewających fałszywe informacje będąc święcie przekonanymi, że są one prawdą. Od polaryzacji społeczeństwa po próby manipulacji wyborami w krajach demokratycznych – fake newsy to dziś problem o potencjalnie katastrofalnych skutkach, a platformy społecznościowe mają swoisty obowiązek zadbać o to, by ograniczyć jego skalę. Tym niemniej nie uciekniemy od prostego faktu – nawet najlepsza moderacja nie pomoże, jeśli sami będziemy nabierać się na fałszywe informacje i powielać teorie spiskowe. Wracamy więc do kwestii fundamentalnej: edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA