REKLAMA

Sony zaprezentowało właśnie nowego Walkmana. Tak, to jest news z 2022 roku

Sony zaprezentowało nowego Walkmana Signature Series. Gdyby o tym wydarzeniu napisać jeszcze 13 lat temu, wzbudziłoby euforię i zachwyt. Dziś obywa się bez większego echa i trudno znaleźć jakiekolwiek wzmianki o urządzeniu poza stronami japońskimi oraz serwisami dedykowanymi branży HiFi. Ale co właściwie sprawia, że przenośne odtwarzacze muzyczne jeszcze nie odeszły (całkowicie) do lamusa?

Sony zaprezentowało nowego Walkmana Signature Series
REKLAMA

Uwaga: na początku podam trochę szczegółów technicznych. Jeśli cię one nie interesują i chcesz po prostu wiedzieć, jaki jest właściwie sens produkowania przenośnych odtwarzaczy multimedialnych w trzeciej dekadzie XXI wieku, przejdź do tego śródtytułu.

REKLAMA

Zaprezentowane podczas nocnej premiery modele NW-WM1AM2 i NW-WM1ZM2 to następcy wysokopółkowych cyfrowych odtwarzaczy multimediów NW-WM1A i NW-WM1Z wypuszczonych do sprzedaży w 2016 roku. WM1AM2 posiada metalową ramkę, natomiast droższy WM1ZM2 obudowę z pozłacanej miedzi OFC. Oba urządzenia mają na pokładzie Androida 11, pięciocalowy ekran o rozdzielczości 1280x720 pikseli oraz wbudowaną pamięć 128 GB (1AM2) lub 256 GB (1ZM2) rozszerzalną za pomocą kart pamięci. Nie zabrakło także WiFI, portu typu USB-C oraz gniazda mini jack.

Zarówno w tańszym WM1AM2 jak i droższym WM1ZM2 znajdziemy dedykowany wzmacniacz cyfrowy S-Master™ HX oraz dedykowane kondensatory FT CAP3, które według producenta przełożą się na najwyższą możliwą jakość dźwięku znaną z poprzedników. Ponadto o doznania dźwiękowe zadba płytka drukowana ze zoptymalizowanym układem podzielonym na blok audio i blok zasilający, a melomani docenią system DSEE Extreme wykorzystujący sztuczną inteligencję Edge AI do interpolacji w czasie rzeczywistym skompresowanej muzyki z plików cyfrowych.
Sony nie podało ceny w polskiej dystrybucji, ale biorąc pod uwagę ceny japońskie - 159 500 jenów (ok. 5 464 zł) za WM1AM2 i 396 000 jenów (ok. 13 567 zł) za WM1ZM2 - są to sprzęty z najwyższej półki cenowej. Nowe Walkmany trafią do sprzedaży w kwietniu tego roku.

Nowy Walkman był zapowiadany już od jakiegoś czasu, jednakże prasa - poza specjalistyczną i rodzimą dla Sony, japońską - nie rozpisywała się o nadchodzącej premierze. Przyznam się bez bicia, że trafiłam na nią przypadkiem, wyszukując zupełnie inną frazę na Twitterze jakiś tydzień temu.

Teoretycznie można powiedzieć, że premiera nowych Walkmanów stała w cieniu premiery Samsunga Galaxy S22. Jednak praktycznie: dedykowane, przenośne odtwarzacze multimedialne nie są już tak istotne dla współczesnego społeczeństwa. Teraz mamy telefony, które mają mnóstwo opcji, w tym obowiązkowo wbudowane aplikacje do odtwarzania plików multimedialnych. Więc jaki jest właściwie sens produkowania przenośnych odtwarzaczy multimedialnych w trzeciej dekadzie XXI wieku?

Sony przetarło szlaki i nie chce zejść z wydeptanej ścieżki

Sony zmieniło świat 1 lipca 1979 roku, wypuszczając do sprzedaży pierwszego Walkmana TPS-L2. Niewielkie urządzenie wyglądem przypominające pudełko z miejscem na kasety oraz nausznymi (a w przyszłości dousznymi) słuchawkami stało się nie tylko symbolem lat 80 i 90. Walkman to przede wszystkim wyznacznik tego jak powinna wyglądać technologia i rozrywka przyszłości. Walkman zminiaturyzował i zindywidualizował rozrywkę, jednocześnie czyniąc ją - za sprawą słuchawek i rozmiaru - bardziej osobistą i możliwą do przeniesienia w dłoni.

Bycie tak ważnym elementem historii i kultury sprawia, że Sony nie chce porzucić Walkmana. I nie chodzi tu jedynie o marketing, ale o tożsamość firmy, która została zbudowana między innymi na sukcesie Walkmanów i Discmanów. Jednakże japoński koncern, który jeszcze kilka lat temu jako cel swoich przenośnych odtwarzaczy obierał każdego, kto chciał słuchać muzyki z urządzeń przenośnych, miniaturowych i w sposób zindywidualizowany, dzisiaj mówi: Walkmany to urządzenia top-end.

Przekaz jest jasny - najnowsze Walkmany są dla tych, którzy chcą przenośnego sprzętu do odtwarzania najwyższej jakości muzyki. Najwyższej jakości muzyki dzięki zastosowaniu dedykowanych temu podzespołów, a nie jak w przypadku telefonów - podzespołów "do wszystkich zadań". Walkman ma być odskocznią od często przeciętnych doznań, jakie zapewnia telefon. Jednocześnie ma być osobnym urządzeniem, dla którego wysoka jakość odtwarzanego dźwięku to priorytet, a pozostałe funkcje to dodatek. Tylko czy w erze wielozadaniowych smartfonów tworzenie sprzętu pod dyktando jednej funkcji ma sens?

Dla niektórych cofnięcie się do 2009 roku to zaleta. Z tym że w 2009 nie było serwisów streamingowych

Nie dla wszystkich, ale ma sens. To prawda, że smartfony mają wszystko (a właściwie jeszcze więcej), czego jeszcze parę lat temu oczekiwano od przeciętnego odtwarzacza multimedialnego. Ale mają coś, co w naszych czasach jest na wagę złota: baterię. Teoretycznie posiadanie w kieszeni zarówno odtwarzacza jak i telefonu jest w stanie oszczędzić baterię tego drugiego poprzez przejęcie od telefonu funkcji przenośnego odtwarzacza. "Teoretycznie", ponieważ realna wartość tego rozwiązania zależy od tego, w jaki sposób dana osoba używa swojego telefonu. No i nie można zapomnieć o powerbankach, które w samym założeniu mają przedłużyć ciągłość działania wielozadaniowych telefonów.

Biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, wyróżnia się jedna grupa ludzi, która w posiadaniu przenośnego odtwarzacza muzyki i multimediów może upatrywać realne benefity - ludzie aktywni. Sformułowanie to dość szerokie, ale w założeniu obejmuje wszystkie osoby, które prowadzą aktywny tryb życia, a owy tryb (a właściwie: zajęcia powiązane z nim) naraża na uszkodzenia tak telefon jak i smartwatch. Odwołanie się do alternatywy, jaką są odtwarzacze muzyczne, może być realną szansą na zaoszczędzenie na naprawie wyświetlacza lub obudowy.

Z tym że jest to półśrodek. Ponieważ odtwarzaczom z niższej półki brakuje opcji, która jest rzeczywistą przyczyną wyparcia przenośnych odtwarzaczy multimedialnych: serwisy streamingowe. Bo to właśnie do serwisów takich jak Spotify, Tidal czy Apple Music kierujemy się gdy chcemy posłuchać muzyki. Zarówno utworów starszych, których nie moglibyśmy posłuchać bez polegania na źródłach o wątpliwej legalności, jak i nowo opublikowanych utworów. A serwisy streamingowe to nie tylko muzyka, ale również wszelkiego rodzaju podcasty, do których odtwarzania w zdecydowanej większości potrzeba aplikacji danego serwisu. Czyli czegoś, co odtwarzacz z niższej półki nie zrobi. Ale zrobi to iPhone bez telefonu, czyli iPod.

iPod zaczął jako rewolucja, skończył jako przystawka na szwedzkim stole Apple

iPod jako marka jest nie tylko jednym z elementów, który przyczynił się do sukcesu Apple jako firmy. Jeżeli Walkman przetarł szlaki dla przenośnych odtwarzaczy multimedialnych, to iPod wybrukował tę ścieżkę i posadził wzdłuż niej kwiaty. Zredukował miejsce zajmowane przez odtwarzacz do minimum nie tylko poprzez sam rozmiar, ale także wyeliminował problem noszenia ze sobą kaset (lub płyt w przypadku Discmana). Jednocześnie poszerzył bibliotekę możliwych do "noszenia" ze sobą utworów do kilkuset.

iPod przeszedł długą drogę poprzez różne generacje i modele. Finalnie (i obecnie) mamy jedynie iPoda touch 7 generacji, który przez wielu nazywany jest "iPhonem bez telefonu".

I choć powszechnie stosowane określenie może wydawać się pejoratywne, to w rzeczywistości jest tym, do czego Apple dąży. iPod touch to przenośny odtwarzacz multimedialny, który posiada wszystkie funkcje iPhone poza telefonem. Oferuje system iOS w pełnej jego krasie, a to jednocześnie sprawia, że iPod touch posiada to wszystko, czego przeciętny użytkownik oczekuje od przenośnego odtwarzacza multimedialnego. Dlatego iPod jest dobrym sposobem na wprowadzenie użytkownika w sam ekosystem Apple. Dostaje on pełnoprawne urządzenie z jabłkiem na obudowie i sam oceni, czy chce iść dalej w króliczą norę, czy poprzestać na iPodzie jako dodatkowym gadżecie.

REKLAMA

Personalizacja kluczem do przetrwania

Obecnie potencjalni klienci producentów przenośnych odtwarzaczy multimedialnych to nie aż tak szeroka grupa jak dekadę temu. Dlatego producenci - zarówno w kreacji produktu jak i marketingu - uwzględniają konkretne persony-wzory użytkownika. Personę aktywnej osoby w wieku 20-40 lat, personę użytkownika wchodzącego w świat technologii, personę audiofila, dla którego słuchanie muzyki w najwyższej jakości to pasja itd.

Paradoksalnie, obecny stan rzeczy jest na swój sposób dobry, ponieważ to właśnie on sprawił, że przenośne odtwarzacze multimedialne jeszcze nie odeszły do lamusa. Producenci, zamiast skupiać się na produktach, które mają być dopasowane do każdego, mogą dopasować odtwarzacze multimedialne do docelowej grupy odbiorców. Jednak prawdą jest, że jedną z wypadkowych postępu technologicznego i popularyzacji smartfonów jako urządzeń all-in-one jest fakt, że premiera nowego Walkmana to już bardziej ciekawostka aniżeli temat na pierwsze strony gazet. Czy może powinnam iść z duchem czasu i powiedzieć temat na strony główne?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA