Z miejskich oczek wodnych wyłowili 65 kg ryb, które nie powinny się w nich znaleźć. To ogromne zagrożenie dla żab
Nawet domowe złote rybki kończą w miejskich zbiornikach wodnych. Najwyraźniej właściciele uznali, że nie nadają się do bycia rybnymi opiekunami i znaleźli nowy dom. Tyle że nie każda woda jest dobra. Szkody dla środowiska mogą być spore, przed czym ostrzegają ekolodzy z Poznania.

Według ekspertyzy ichtiologicznej w zbiorniku znajdowało się 4280 ryb o łącznej biomasie 65 kilogramów. Najwięcej, bo około 60 kilogramów, było karasi srebrzystych. Specjaliści odłowili także 19 osobników lina i 16 sztuk ozdobnej formy karasia, tak zwane "złote rybki" – mówił Szymon Prymas, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej.
Do oczyszczania zbiorników doszło na poznańskiej Cytadeli. Liczba świadczy o tym, że ryby zostały tam wrzucone przez ludzi. Niektórzy sądzą, że w ten sposób im się pomaga, ale to nieprawda. Na przykład liny przejawiały cechy typowe dla form głodowych. To efekt przebywania w ubogim w pożywienie środowisku.
Ryby samowolnie wrzucone robią szkodę środowisku
Przede wszystkim cierpią lokalne płazy. To właśnie z myślą o nich przeprowadza się czyszczenie zbiorników przed wiosną. Niektórych żab w poznańskich zbiornikach już nie ma, a to dlatego, że do ich wyginięcia przyczyniły się ryby, które w tych wodach nie powinny się znaleźć.
Populacja ropuch zielonych rozradzających się w Rosarium jest jedną z największych w śródmieściu Poznania i przekracza liczbę ponad 100 dorosłych osobników. Największym zagrożeniem dla nich, poza niszczeniem siedlisk, są ryby wpuszczane do miejsc ich rozrodu. Znajdziemy tutaj też ropuchę szarą. Niegdyś występowała traszka zwyczajna, ale wyginęła pod wpływem presji drapieżniczej ze strony ryb - skomentował dr inż. Mikołaj Kaczmarski, herpetolog z Katedry Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Żaby też odczuwają globalne ocieplenie
Dawniej gody i składanie skrzeku przypadały na koniec kwietnia i początek maja. Teraz proces ten odbywa się nawet po 20 marca. Wszystko dlatego, że jest cieplej, więc wody w zbiorniku wcześniej osiągają odpowiednią temperaturę - powyżej 15 stopni.
W szybko nagrzewających się i płytkich zbiornikach "podgrzanie" następuje szybko. Wystarczy kilka bardzo ciepłych wiosennych dni występujących po sobie.
Płazy w miastach nie mają łatwo. W Białymstoku zauważono, że podobnie jak w całej Europie spada ich populacja. Dlatego od lat organizuje się specjalne akcje w okolicach ich rozrodu, dzięki którym m.in. żaby nie mogą dostać się na jezdnię. Bariery sprawiają, że wpadają w pułapki, przez co nie giną pod kołami samochodów. Następnie transportowane są w bezpieczne miejsca.
– Przez osiem lat, od wiosny 2013 roku, dzięki podjętym działaniom w Białymstoku uratowano łącznie 5263 płazy – mówił rok temu Rafał Rudnicki, zastępca prezydenta.
Podobne akcje przeprowadza się w Gdańsku.
Aby zminimalizować skalę zjawiska, od 2008 r. wzdłuż ulic, gdzie płazy są szczególnie narażone na niebezpieczeństwo rozkłada się specjalne płotki. Miejsca te są dodatkowo znakowane, dzięki czemu kierowcy mogą zachować większą czujność i zwracać uwagę na wędrujące żaby – wyjaśniał Marcin Tryksza, koordynator akcji „Daj przejść żabie”.
Z kolei pułapki, do których wpadają żaby, są następnie zbierane przez wolontariuszy. Tak płazy transportowane były do zbiorników wodnych.