Ryba miała tępić komary, ale wyrwała się spod kontroli. Stworzyli robota-rybę, który odstraszy szkodnika
Gambuzja pospolita przez dekady była wykorzystywana jako naturalny środek redukujący populację komarów. Brak wiedzy o działaniu lokalnych ekosystemów spowodował, że ryba ta stała się jeszcze większym szkodnikiem, niż roznoszące choroby owady. Naukowcy mają pewien pomysł, który przypomina nieco koncepcję stracha na wróble.
Nikt nie lubi komarów. W Polsce owady te nie są jednak śmiertelnym zagrożeniem – w większości przypadków, nie licząc osób ze specyficznymi uczuleniami, co najwyżej irytują swoimi swędzącymi śladami po ukąszeniach. W naszym kraju niezwykle rzadko roznoszą choroby. W innych częściach świata bywa zupełnie inaczej, a komary niejednokrotnie odpowiadały za całe plagi malarii czy żółtej febry.
Czytaj też:
Pomysłowość ludzka nie zna jednak granic. Na początku ubiegłego stulecia uczeni doszli do wniosku, że w miejscach szczególnie dotykanych panoszącymi się moskitami należy wypuścić na wolność zwierzęta, które na nie polują. Częstym wyborem okazywała się gambuzja pospolita, a więc słodkowodna karpieńcokształtna ryba, żywiąca się, między innymi, larwami komarów.
Użyte wyżej wyrażenie między innymi jest tu jednak kluczowe. Z czasem okazało się, że gambuzja wcina wszystkie larwy, jakie jej się napatoczą. Wprowadzenie jej do ekosystemów, które wcześniej jej nie znało, katastrofalnie wpłynęło na populację istotnych dla danych regionów ryb i płazów.
Strach na wróble odstrasza ptactwo. Naukowcy opracowali jego rybi odpowiednik: zrobotyzowanego bassa wielkogębowego.
Uczeni zbudowali robota, który wyglądem i sposobem poruszania się przypomina bassa wielkogębowego, a więc naturalnego wroga gambuzji pospolitej. Ten, za pomocą algorytmów sztucznej inteligencji, potrafi rozpoznawać wizualnie gambuzję i reagować na nią imitując ruch. Przeprowadzony przez naukowców eksperyment, o którym szerzej można przeczytać w tym opracowaniu, zakończył się dużym sukcesem.
Uczeni zamknęli w zbiorniku wodnym gambuzje pospolite wraz z żywymi larwami i kijankami, którymi ryby te się żywią. A następnie wprowadzili do tego zbiornika robota. Niepokój, jaki ten wzbudził w rybach, znacząco zmienił ich zachowanie, fizjologię i płodność. Czujące zagrożenie ryby stały się dużo mniej efektywne w polowaniu, poświęcały też więcej energii na unikanie robota, tracąc chęć do mnożenia się.
Praca naukowców trwa dalej, są zajęci rozwiązywaniem kilku bardziej prozaicznych problemów natury technicznej. Ich pomysł może być jednak kluczowy w rozwiązaniu kolejnego z wywołanych przez człowieka problemów ekologicznych – bez wykorzystywania środków chemicznych czy akustycznych, które mogą wywołać dalsze nieprzewidziane i niepożądane dla ekosystemu skutki uboczne.