Rekordy upałów w najzimniejszym miejscu na Ziemi. Nie ma wątpliwości, że to katastrofa klimatyczna
Wierchojańsk to jedno z najzimniejszych miast na Ziemi. Globalne ocieplenie wpływa jednak i na miejsca, gdzie zwykle jest strasznie zimno. Światowa Organizacja Meteorologiczna potwierdziła nowy rekord temperatury na Syberii.
Położony na Syberii Wierchojańsk może pochwalić się średnią temperaturą wynoszącą minus 17 stopni. Obecnie temperatury wskazują minus 46 stopni Celsjusza. Latem jest tam jednak trochę cieplej i wówczas może być nawet powyżej 20 stopni. Ale takich upałów jak w czerwcu 2020 nikt się nie spodziewał.
Wtedy temperatura wynosiła 38 stopni
Już wtedy mówiło się o możliwym rekordzie dla koła podbiegunowego. Teraz Światowa Organizacja Meteorologiczna oficjalnie potwierdziła wynik. Globalne ocieplenie nie omija więc też Syberii.
Nie ma wątpliwości, że rekordowa temperatura to efekt katastrofy klimatycznej.
Konsekwencje już widzimy. Tegoroczne płomienie trawiące lasy Syberii były rozleglejsze niż wszystkie inne trwające wówczas pożary na Ziemi razem wzięte. Dodajmy, że lato pod tym względem było wyjątkowo niebezpieczne, bo paliły się lasy w Kalifornii, Grecji, Turcji, Włoszech i Kanadzie.
Chmura dymu z pożaru tajgi rozciągał się na niemal 5000 km i sięgała… bieguna północnego
Według naukowców Syberia ociepla się dzisiaj 2 razy szybciej niż cała reszta kuli ziemskiej. O ile jest to region rzadko zamieszkiwany przez człowieka, to środowisko bardzo odczuwa zmiany. Ot, choćby przez to, że tysiące ton oleju napędowego z pękniętych zbiorników elektrociepłowni w Norylsku zalały rosyjską tundrę za kręgiem polarnym.
Co do tego ma globalne ocieplenie? Ano całkiem dużo. Rosjanie zwrócili uwagę, że coraz wyższe temperatury na Syberii doprowadzają do topnienia wiecznej zmarzliny i osiadania fundamentów wszystkich tamtejszych budowli. Zdaniem badaczy od 2010 r. siła nośna wiecznej zmarzliny zmniejszyła się o ok. 20 proc.
Pożary na Syberii odpowiadają też za emisję milionów ton dwutlenku węgla. Jeszcze przed rozpoczęciem „pożarowego” okresu poleciało w tym roku 505 mln ton CO2.