REKLAMA

Dziesiątki tysięcy ton ropy zanieczyściły tundrę. Rosjanie obwiniają globalne ocieplenie

21 tysięcy ton oleju napędowego z pękniętych zbiorników elektrociepłowni w Norylsku zalały rosyjską tundrę za kręgiem polarnym. Greenpeace nazywa to największą katastrofą ekologiczną na Syberii.

Na Syberii doszło właśnie do ogromnej katastrofy ekologicznej
REKLAMA
REKLAMA

Wyciek jest ogromny. Specjaliści szacują, że olej z elektrociepłowni należącej do Norylskiego Niklu, światowego lidera pdorukcji niklu, platyny i palladu, zanieczyścił obszar o powierzchni 180 tysięcy metrów kwadratowych. Greenpeace wstępnie wycenił szkody wyrządzone środowisku na 87 mln. dolarów.

Problem jest ogromny, wyciek oleju napędowego zanieczyścił cały tamtejszy ekosystem. Ilość toksycznych związków chemicznych w Norylsku przekracza dopuszczalne normy o dziesiątki tysięcy razy. Zanieczyszczenie jest na tyle poważne, że Kreml zdecydował się na wprowadzenie stanu wyjątkowego i wysłanie 100-osobowej grupy ratownictwa chemicznego, która ma usunąć skutki wycieku.

Jak doszło do wycieku na Syberii?

Z początkowej wersji oficjalnej wynikało, że zbiornik rozhermetyzował się po uderzeniu w niego samochodu osobowego, który zmierzał do elektrociepłowni. Przedstawiciele Norylskiego Niklu twierdzą jednak, że owszem, doszło do takiej kolizji, ale do rozhermetyzowania się doszło już wcześniej, a samochód uderzył w zbiornik, ponieważ wpadł w poślizg na rozlanym na drodze oleju napędowym.

REKLAMA

Rosyjska firma obwinia skutki globalnego ocieplenia. Coraz wyższe temperatury na Syberii doprowadzają do topnienia wiecznej zmarzliny i osiadania fundamentów wszystkich tamtejszych budowli. Autorzy raportu Rady Arktycznej Programu Monitoringu i Oceny Arktyki z 2017 r. szacują, że od 2010 r. siła nośna wiecznej zmarzliny zmniejszyła się o ok. 20 proc. Trend ten będzie postępował, co oznacza, że w przyszłości Syberię może czekać jeszcze kilka katastrof ekologicznych.

Rozszczelnienie się zbiornika z paliwem Norylskiego Niklu nie jest zresztą pierwszym wypadkiem spowodowanym przez osiadanie fundamentów. W ubiegłym tygodniu doszło też do wycieku z magistralnego naftociągu na Uralu, należącego do koncernu Transneft. Jego przedstawiciele zapewniają jednak, że wyciek jest niewielki i nie doprowadził do skażenia środowiska. Tym razem się udało. Jednak bez powstrzymania procesu topnienia wiecznej zmarzliny, to tylko kwestia czasu, aż kolejny naftociąg zacznie gubić olej. Jak na razie Rosja nie przedstawiła żadnego długofalowego planu, którego celem byłoby zabezpieczenie pozostałych niebezpiecznych dla środowiska konstrukcji wybudowanych na wiecznej zmarzlinie. A robi się coraz cieplej...

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA