AFERA: szpiegowano polskiego senatora. Kto? Agencje rządowe. Czym? Pegasusem oczywiście
Wygląda na to, że Zjednoczona Prawica wykorzystuje narzędzia szpiegowskie nie tylko do szpiegowania przestępców, ale też do walki z rywalizującymi z nią ugrupowaniami politycznymi. Do listy inwigilowanych przez oprogramowanie Pegasus dołączył Krzysztof Brejza, szef sztabu Koalicji Obywatelskiej.
Raptem trzy dni temu na światło dzienne wyszła informacja o inwigilowaniu Romana Giertycha za pomocą oprogramowania Pegasus. To niezwykle skuteczne narzędzie szpiegowskie jest ponoć w stanie przeniknąć niemal każdy system informatyczny. Jego operatorzy mogą więc bez przeszkód podsłuchiwać wszystkie rozmowy inwigilowanej osoby i pobierać dane zgromadzone na jego urządzeniach – w tym potencjalnie poufne wiadomości czy dokumenty.
Czytaj też:
Stosowanie Pegasusa jest zdecydowanie wątpliwe etycznie. Oprogramowanie izraelskiej NSO Group jest jednak wykorzystywane również przez inne demokratyczne i będące często w sojuszu z Polską kraje. Głównie jako pomoc w gromadzeniu dowodów przeciwko terrorystom czy niebezpiecznym przestępcom. Pan Giertych, adwokat powiązany z opozycją, ma przedstawione zarzuty w śledztwie dotyczącym przestępczości gospodarczej. Szpiegowanie byłego lidera Ligi Polskich Rodzin na upartego da się obronić. Dziś na światło dzienne wypływa sprawa dużo poważniejsza.
Krzysztof Brejza i Pegasus. Władza chciała wiedzieć, co się dzieje w sztabie wyborczym opozycji.
Jak wynika z raportu Associated Press, cytowanego między innymi przez ABC News, Krzysztof Brejza był w 2019 r. inwigilowany za pomocą oprogramowania Pegasus, konkretniej w dniach od 26 kwietnia do 23 października. A więc dokładnie w czasie, gdy polityk pełnił funkcję szefa sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej. Łącznie dokonano 33 włamań.
Inwigilacja została zaprzestana po wyborach. Zwyciężyła je koalicja Zjednoczonej Prawicy. Najsilniejszy z koalicjantów - Prawo i Sprawiedliwość - zdobył 43,59 proc. głosów, co dało mu 235 mandatów.
Stanisław Żaryn, a więc rzecznik prasowy Ministra Koordynatora Służb Specjalnych, na prośbę AP udzielił krótkiego i lakonicznego komentarza, w którym twierdzi, że polskie władze nie zakładają nielegalnych podsłuchów i że te mogą być stosowane tylko w uzasadnionych przypadkach i muszą być podparte nakazem sądowym.
Istotnie, nie ma bezpośrednich dowodów, że to właśnie polskie władze szpiegowały Brejzę - choć wiemy, że mają licencję na Pegasusa i że z niego korzystają. Dodatkowo ściśle współpracująca z bieżącą władzą Telewizja Polska swego czasu zaskoczyła Krzysztofa Brejzę w jednym ze swoich programów, cytując zmanipulowane SMS-y z jego telefonu, by następnie rzucać na antenie oszczerstwami w sprawie rzekomego tworzenia przez Brejzę online’owych grup hejterskich, mających oczerniać bieżącą władzę. TVP odmówiła podania źródła tych SMS-ów, a Brejza już po wyborach wygrał w sądzie z Telewizją Polską w procesie o zniesławienie.
- Ta operacja zniszczyła pracę sztabu i zdestabilizowała moją kampanię. Nie wiem, ile głosów odebrała mi i całej Koalicji Obywatelskiej w minionych wyborach – komentuje Brejza w materiale Associated Press. Wydaje się jednak mało prawdopodobne, by te doniesienia doprowadziły do unieważnienia wyborów.
Zdjęcie główne: MOZCO Mateusz Szymanski