REKLAMA

Naukowcy znaleźli nowe źródło gazów, które podgrzeją nam atmosferę. Znajduje się na styku Azji i Ameryki

Zmiany klimatu niezwykle trudno jest prognozować, ze względu na liczbę czynników, które w każdej symulacji należy uwzględnić. Z jednej strony musimy uwzględnić emisję gazów cieplarnianych przez przemysł, z drugiej zmiany Golfsztromu, z trzeciej topnienie lodowców, z czwartej topnienie wiecznej zmarzliny, w tym jedomy. Gdzie nie spojrzeć, znajdzie się coś jeszcze. Co więcej, nawet w tych głównych czynnikach znajdą się także niuanse, które mogą znacząco zmienić sytuację. Weźmy na przykład wieczną zmarzlinę. To w niej naukowcy właśnie odkryli nowe, niezwykle istotne źródło gazów cieplarnianych.

Jedoma nowym źródłem tlenku diazotu, gazu cieplarnianego
REKLAMA

Tym razem nie chodzi o znienawidzony dwutlenek węgla, a o tlenek azotu, który jest niezwykle silnym gazem cieplarnianym. Jak donoszą badacze, niezwykle obfitym źródłem tlenku azotu może być jedoma, wyjątkowo bogata w węgiel wieloletnia zmarzlina plejstoceńska. Jedoma pokrywa powierzchnię około miliona kilometrów kwadratowych na północnowschodniej Syberii i u wybrzeży Alaski. Cechuje się ona dużą zawartością lodu 50-90 proc. oraz dużą ilością materii organicznej.

REKLAMA

Jedoma źródłem gazów cieplarnianych.

Badając topnienie wiecznej zmarzliny u brzegów Leny i Kołymy w Syberii, naukowcy zauważyli, że jedoma uwalnia między 10 a 100 razy więcej tlenku di azotu (N2O) niż zwykle to ma miejsce w przypadku wiecznej zmarzliny. Fakt, że w jedomie znajduje się tak dużo wody ma dwie istotne konsekwencje: po pierwsza bardzo szybko może odmarzać, a po drugie prowadzi do zapadania się roztopionej gleby i szybkiego uwalniania zawartego w niej węgla i azotu.

Problem z tlenkiem azotu jest przede wszystkim taki, że podnosi on średnią temperaturę na Ziemi trzysta razy skuteczniej niż dwutlenek węgla. Z tego też powodu choć jest go znacznie mniej w atmosferze niż dwutlenku węgla czy metanu, to może mieć istotny wpływ na skalę naszej przegranej walki ze zmianami klimatu (powinniśmy chyba już zacząć przyznawać, że jesteśmy na pozycji przegranej).

Sam tlenek diazotu (N2O) produkowany jest przez mikroorganizmy w glebie. Problem w tym, że gdy wieczna zmarzlina stopniowo rozmarza liczba mikroorganizmów produkujących N2O rośnie, a liczba mikroorganizmów żywiących się N2O maleje. W ciągu zaledwie kilku lat po roztopieniu środowisko znacząco się zmienia. Z tego też powodu początkowo po roztopieniu zmarzliny ilość emitowanego N2O jest niewielka, ale w ciągu niecałej dekady bardzo szybko rośnie.

REKLAMA

Jeszcze niedawno naukowcy nie podejrzewali, aby azot w wiecznej zmarzlinie mógł stanowić jakiś istotny problem. Okazuje się jednak, że niezbędne będą dalsze badania, które ustalą ile azotu faktycznie skrywa się w jedomie i jak szybko może on przedostać się do atmosfery.

Z której zatem strony nie spojrzymy, znajdujemy coraz to nowe źródła gazów cieplarnianych, które w najbliższych latach będą ogrzewać naszą atmosferę. Nie wróży to nam zbyt dobrze na przyszłość.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA