Airbus A380 - od wielkiego sukcesu do spektakularnej klapy. Historia największego samolotu pasażerskiego
To było nieuchronne. Zakończyła się budowa ostatniego Airbusa A380, majestatycznego, potężnego samolotu pasażerskiego, który na swoich dwóch potężnych pokładach był w stanie zabrać nawet 853 osoby i pod wieloma względami przyćmiewał nawet legendarnego Jumbo Jeta, Boeinga 747.
- Ostatni Airbus A380 dotarł do klienta, tym samym zakończyła się produkcja samolotu.
- Plan zbudowania konkurenta dla Boeinga 747 powstał już 1988 r. Pierwszy prototyp powstał w 2005 r.
- Airbus wyprodukował 251 egzemplarzy samolotu zamiast spodziewanych 1200.
Ostatni test przed dostarczeniem samolotu do klienta odbył się w czwartek w fabryce Airbusa w Hamburgu. Pilot postanowił upamiętnić ten symboliczny lot wykreślając na niebie potężne serce, które dostrzegli użytkownicy portalu Flighradar24. Teraz, jako ostatni Airbus A380 trafi do floty linii lotniczej Emirates, która odpowiada za zakup ponad połowy wszystkich wyprodukowanych samolotów tego typu. Jak to się stało, że samolot, który w 2005 roku był jednym z największych osiągnięć przemysłu lotniczego tak szybko zakończył swoje życie?
Być może to tylko problem skali produkcji ostatecznie uziemił cały projekt. Jakby nie patrzeć każdy samolot budowany był z ponad 4 milionów komponentów dostarczanych przez ponad 1500 firm z ponad 30 europejskich krajów. Zacznijmy jednak od początku.
Europejczycy chcieli zbudować konkurencję dla Boeinga 747 już w latach 80.
Ponad trzydzieści lat temu, w 1988 roku Airbus, europejski producent samolotów postanowił stworzyć samolot, który mógłby konkurować z legendarnym już wtedy i produkowanym już od 19 lat Boeingiem 747. Nowy samolot miał być absolutnym rekordzistą. Miał być największym, najpojemniejszym i najbardziej luksusowym samolotem pasażerskim w historii. Plan był zatem ambitny, jednak chcąc zdetronizować Jumbo Jeta nie można było oszczędzać.
Zadanie nie było łatwe. Jakby nie patrzeć Boeing 747 należał do osobnej kategorii, w której zasadniczo nie miał żadnej konkurencji. Samolot ten początkowo był w stanie przewieźć nawet 539 pasażerów, a jego zasięg wynosił ponad 9 000 km. W 1988 roku w produkcji była już jednak jedna z kolejnych iteracji 747-400, która mogła zabrać na swój pokład 660 pasażerów i przewieźć ich na odległość 13 450 km (aktualnie najnowsza iteracja 747-8 ma zasięg aż 15 000 km). W momencie gdy Airbus dopiero zaczynał myśleć o podjęciu rękawicy, lotniska na całym świecie przystosowane były już do przyjmowania 747, który wymagał chociażby dłuższych pasów startowych czy większych hangarów. Stworzenie samolotu większego od B747 mogło wymusić kolejne modyfikacje, których lotniska mogły już nie chcieć u siebie wprowadzać. Ostatecznie w 1990 roku podjęto decyzję o rozpoczęciu prac.
Po wstępnych pracach projektowych prowadzonych z Boeingiem ostatecznie koncern Airbus we współpracy z innymi firmami z europejskiego sektora lotniczego postanowił zbudować konkurenta B747 samodzielnie. Przez kilka długich lat, w ramach projektu A3XX inżynierowie starali się zaprojektować samolot, który przewyższałby amerykańskiego rywala pod każdym możliwym kątem. Miał być większy, bardziej luksusowy i zabierać więcej pasażerów.
Wbrew pozorom początki prac były obiecujące. W 2000 roku Airbus rozpoczął finansowanie budowy Airbusa A380. Na ten cel przeznaczono niemal 9 miliardów euro. Pierwszy prototyp pojawił się w już w styczniu 2005 roku. W ciągu czterech miesięcy wykonał nawet pierwszy lot testowy.
Jak nie kable to skrzydła - istny ból głowy
Kilka miesięcy po pierwszym locie testowym, Airbus poinformował oczekujących na pierwsze egzemplarze klientów, że dostawy samolotu nieco się opóźnią. Najpierw pojawił się poważny problem z przewodami biegnącymi w poszyciu samolotu (w całym samolocie znajdowało się 500 km kabli). Następnie okazało się, że w skrzydłach samolotu pojawiają się pęknięcia po osiągnięciu 146 proc. wymaganego poziomu bezpieczeństwo. Wymogiem było wytrzymanie 150 proc. To z kolei spowodowało konieczność wprowadzenia dodatkowych wzmocnień w centropłacie.
Inżynierowie pracujący w pocie czoła ostatecznie poradzili sobie ze wszystkimi wyzwaniami i w 2007 roku pierwszy Airbus A380 wszedł do służby w liniach lotniczych Singapore Airlines. Pierwszy lot komercyjny samolot wykonał 25 października 2007 roku na trasie Singapore-Sydney. Sam lot był ogromnym wydarzeniem medialnym, a bilety na lot zostały sprzedane w ramach aukcji charytatywnej. Mogło się wydawać, że samolot ma przed sobą świetlaną przyszłość, a dawna gwiazda - Boeing 747 - będzie musiał mu ustąpić pierwszeństwa.
Po części tak jest - do dnia dzisiejszego lot Airbusem A380 jest dla wielu pasażerów niesamowitym przeżyciem. Nie jest to tylko narzędzie służące do szybkiego przemieszczania się z miejsca A do miejsca B. Lot tym samolotem stanowi dla jego pasażerów istotną część doświadczenia, która na długo zapada w pamięć.
Dlaczego zatem podjęto decyzję o zakończeniu produkcji tej dumy europejskiego lotnictwa?
Mówiąc najprościej: koszty, koszty, koszty. Okazało się, że eksperci z Boeinga, którzy już w 1993 r. ostrzegali Airbusa przed podjęciem decyzji o budowie największego samolotu pasażerskiego na świecie mieli rację. Wskazywali oni bowiem, iż budowanie samolotu mieszczącego więcej niż 500 pasażerów to wyrzucanie pieniędzy w błoto, taki samolot nigdy nie przyniesie wymiernych korzyści finansowych. Już wtedy Boeing wiedział, że rynek na takie kolosy już był i już się skończył. Airbus nie posłuchał i musiał skończyć tak jak skończył.
Każdy start, lot i lądowanie samolotu związany jest z pewnymi stałymi kosztami, które operator samolotu musi ponieść. W przypadku A380, aby linia lotnicza wyszła na danym locie na czysto, musiała zarobić ok. 26-29 tysięcy dol. za każdą godzinę lotu, co wymagało sprzedaży odpowiedniej liczby biletów. Jeżeli na dany lot sprzedało się mniej biletów, lot był realizowany ze stratą. Powstawało zatem pytanie o to, czy możliwe jest powtarzalne wypełnianie wszystkich 600-800 miejsc na każdym locie, tak aby generować jak najwięcej zysku?
Dla porównania, w przypadku Boeinga 787 koszty stałe były o połowę niższe, a wypełnienie samolotu zabierającego 200 pasażerów zamiast 800 było zawsze dużo łatwiejsze. Wychodziło zatem, że skupienie się na mniejszych samolotach było kluczem do maksymalizacji zysków. Linie lotnicze też znały te liczby, w efekcie zamiast spodziewanych przez Airbusa 1200 samolotów, ostatecznie do linii lotniczych trafiło jedynie 251 egzemplarzy, z czego większość do linii Emirates. Jeszcze w styczniu 2018 r. Emirates podpisało umowę na dwadzieścia kolejnych egzemplarzy samolotu, co teoretycznie mogłoby utrzymać produkcję samolotu przez kolejną dekadę. Gdy jednak nawet Emirates zdecydował o zmniejszeniu swojego zamówienia o 39 sztuk i zamianie ich na mniejsze A330neo i A350, nie pojawiły się już żadne nowe zamówienia, które pozwalałyby na utrzymanie linii produkcyjnej A380. Tak oto historia potężnego kolosa, który 16 lat temu majestatycznie wzbił się w powietrze, zakończyła się w działach księgowości linii lotniczych.
Zdjęcie główne: photomatika/shutterstock.com