REKLAMA

W reklamach Apple’a świat jest tęczowy. W rzeczywistości w firmie dzieją się złe rzeczy

Jedno mówią, drugie robią. Apple chwali się różnorodnością i szacunkiem do mniejszości, tymczasem ma sporo za uszami.

#AppleToo. W reklamach jest tęczowo, w realu dzieje się źle
REKLAMA

Dziś odbędzie się kolejna konferencja Apple’a, podczas której zobaczymy radosnych ludzi reklamujących produkty firmy. Wspaniale nakręcone spoty pozwolą postępowej części ludzkości odetchnąć z ulgą. „Świat zmierza w dobrym kierunku” - być może pomyśli John w Nowym Jorku lub Amy w Londynie. Szkoda, że to tylko marketing i PR.

Machina marketingowa Apple’a ma skłaniać do wniosku, że firma jest oazą na wyspie światowego rasizmu, homofobii i wszelkich innych „izmów”. Wystarczy obejrzeć dowolny klip prezentujący dowolny produkt, by zobaczyć reprezentacje wszystkich ras, płci i mniejszości. Krytycy twierdzą wręcz, że z tych klipów wyparowali biali mężczyźni. Oczywiście nie mają racji, ale faktem jest, że Apple przykłada się do budowy wizerunku organizacji szanującej różnorodność. Chwali się też swym afirmatywnym stosunkiem do mniejszości seksualnych. W iPhonie możemy ustawić tapetę z tęczą, symbolem społeczności LGBT+. Bez problemu kupimy też tęczową opaskę do Apple Watcha. Firma jest reprezentowana na paradach równości, miesiącach dumy i innych wydarzeniach organizowanych przez społeczność LGBT+.

REKLAMA

„Apple staje się coraz lepszym odzwierciedleniem świata, w którym żyjemy”

Powyższy nagłówek pochodzi ze specjalnej sekcji witryny Apple’a poświęconej różnorodności. Firma chwali się tam danymi z grudnia 2020 r., z których wynika, że liczba pracowników z „niedostatecznie reprezentowanych społeczności” wzrosła o 64 proc. w porównaniu z 2014 r. Liczba czarnoskórych pracowników miała wzrosnąć o 50 proc., Latynosów o 80 proc., a kobiet o 70 proc. Wzrosty nastąpiły też w kadrze kierowniczej. Na stronie możemy znaleźć sylwetki pracowników reprezentujących mniejszości pracujących w Apple’u. Miła dla oka laurka, którą Apple sam sobie narysował.

I bardzo dobrze, chciałoby się rzec w pierwszej chwili. W świecie, w którym rasistowska hydra nadal podnosi łeb, a osoby homoseksualne czy transpłciowe bywają prześladowane, potrzebna jest nie tylko edukacja, ale również – jakkolwiek by to nie brzmiało – oswajanie świata z różnorodnością. 

Dlatego prywatnie się cieszę z tych klipów Apple’a i manifestowania szacunku do inności, zwłaszcza że żyję w kraju, w którym ludzi ze środowisk LGBT nazywa się ideologią, a z ambon produkuje się związki frazeologiczne takie, jak „tęczowa zaraza”. O strefach wolnych od LGBT już nawet nie wspominając.

Niestety to jedna strona medalu.

Dlaczego Apple jedno mówi, a drugie robi?

Żyję wystarczająco długo na tym świecie, by wiedzieć, że marketing i PR są formą manipulacji. W szerokim i niekoniecznie negatywnym tego słowa znaczeniu. Dlatego patrząc na działania Apple’a mam z tyłu głowy cele, jakie chce osiągnąć firma konstruując określony przekaz marketingowy. Te konotacje mające związek z autopromocją zarówno produktów, jak i samego przedsiębiorstwa nie są jednak głównym problemem. Leży on zupełnie gdzie indziej.

Kilka dni temu media obiegły informacje, że Apple zwolnił Janneke Parrish. To jedna z liderek oddolnego ruchu #AppleToo, który miał pokazywać przejawy dyskryminacji, seksizmu i rasizmu w firmie, która tak wiele zasobów angażuje w budowanie wizerunku awangardy postępu społecznego. Parrish twierdzi, że zwolnienie było formą odwetu za odwagę w wypominaniu Apple’owi przejawów dyskryminacji. Mówi wręcz „systemowej dyskryminacji, nadużyciach i nierównościach płacowych”.

Jak zauważa Guardian, zwolnienie Parrish nastąpiło wkrótce po usunięciu z firmy Ashley Gjovik. Rzekomym powodem tego ostatniego miał być wyciek danych, ale Gjovik mówi o nękaniu w pracy. 

Wobec Parrish również było prowadzone dochodzenie w sprawie przecieków. Ostatecznie na zwolnienie miało wpłynąć usunięcie prywatnych plików przed przekazaniem sprzętu „śledczym” Apple’a.

Sama bohaterka afery twierdzi, że w Apple’u panuje kultura tajemnicy i lojalności, a głośna krytyka jest uznawana za wrogą. Tymczasem liderzy ruchu #AppleToo nie tylko zaczęli zbierać świadectwa pracowników, którzy mieli doświadczać różnych form dyskryminacji, ale i składać oficjalne skargi. Liderka tej inicjatywy, Cher Scarlett, twierdzi, że dysponuje listą 500 dyskryminowanych pracowników.

Inny przykład tylko z ostatnich dni? Apple zablokował aplikację z Koranem w Chinach. Zrobił to na wniosek chińskich władz, które walczą z muzułmańską społecznością Ujgurów w Sinciangu. Przypomnijmy, że mniejszość ujgurska poddawana jest systemowemu prześladowaniu ze strony Chińskiej Republiki Ludowej. Powstały obozy reedukacyjne, a rząd korzysta z arsenału nowych technologii, by kontrolować Ujgurów. 

Usunięcie w Chinach aplikacji zawierającej świętą księgę muzułmanów godzi w opisywany w tym tekście wizerunek kreowany przez Apple’a. Amerykanie tłumaczą się, że są zobowiązani do przestrzegania lokalnego prawa, tymczasem niemal przykładają rękę do łamania praw człowieka. Komentatorzy i działacze społeczni twierdzą wręcz, że Apple jest dość potulny w usuwaniu różnego rodzaju aplikacji, które chińska cenzura uznaje za szkodliwe. Mogą one dotyczyć zarówno Ujgurów, jak i masakry na placu Niebiańskiego Spokoju, Dalajlamy, czy niepodległości Tybetu.

Apple może potknąć się o własne nogi

Powyższe przykłady stanowią antytezę wobec oficjalnej polityki firmy. Tej, która przejawia się we wspomnianym już marketingu. Co gorsza, jest to głębokie pęknięcie pokazujące, że wizerunek Apple’a w mediach to tylko poza i kreacja, a wewnątrz dzieją się rzeczy całkowicie z nim sprzeczne. 

Jeżeli prawdą okażą się zarzuty pracowników, a lista 500 przykładów dyskryminacji zawiera dowody na systemowe działania, na nic zdadzą się efektowne spoty reklamowe pokazujące ludzi wszystkich ras i mniejszości budujących nowy wspaniały świat.

Niedobrze świadczy o Apple’u też fakt współpracy z chińskim rządem, choć w tym przypadku trzeba pamiętać, że podobnie czynią inni giganci technologiczni. Nie jest to rzecz jasna okoliczność łagodząca.

REKLAMA

Zdjęcie główne: kadr z wideo konferencji Apple'a

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA