REKLAMA

Grzmotnęłaby w nas całkowicie z zaskoczenia. Niezauważona planetoida przemknęła w pobliżu Ziemi

Głupi to ma zawsze szczęście - mówi stare porzekadło. Może zatem powinniśmy przestać narzekać na swój brak inteligencji. W tym tygodniu udało nam się uniknąć poważnego problemu.

Spadająca gwiazda? Naukowcy odnaleźli ją na zdjęciach
REKLAMA

Dwa dni temu, w dniu równonocy jesiennej w odległości 1,5 mln km od Ziemi przeleciała planetoida 2021 NY1. Naukowcy wiedzieli o tym przelocie już wcześniej i się go spodziewali. Jednocześnie odległość między planetoidą a Ziemią w momencie największego zbliżenia była na tyle duża, że nigdy nam nic z jej strony nie groziło. Informacja pojawiła się niejako tylko jako ciekawostka, bowiem w skali rozmiarów Układu Słonecznego, to był to stosunkowo bliski przelot.

REKLAMA

Rozmiary planetoidy 2021 NY1 szacowano wtedy na ok. 130-300 m, a jej prędkość na 35 000 km/h. Można zatem powiedzieć, że gdyby jednak w Ziemię uderzyła, to mielibyśmy problem. Jakby nie patrzeć planetoida, która wpadła w atmosferę ziemską nad Czelabińskiem miała zaledwie 17-21 metrów średnicy, a i tak była w stanie doprowadzić do poważnych szkód.

A skoro mowa o Czelabińsku

Eksplozja nad Czelabińskiem była bardzo dużym zaskoczeniem, bowiem meteoroidu, który go spowodował nikt wcześniej nie zauważył. Żeby było jeszcze zabawniej, astronomowie tego samego dnia spodziewali się przelotu zupełnie innej planetoidy 2012 DA14 (nazwanej później (367943) Duende), którą odkryto rok wcześniej. Planetoida przeleciała w pobliżu Ziemi kilka godzin po wtargnięciu w ziemską atmosferę meteoroidu czelabińskiego. Można zatem powiedzieć, że astronomowie czekali na odległy przelot jednej skały, a przegapili bliski (a nawet za bliski, bo zakończony zderzeniem) przelot innego. Jak pech to pech.

Powtórka z rozrywki

Jak się okazuje, o mały włos nie mieliśmy powtórki z Czelabińska, tylko w wersji maxi. Podczas gdy astronomowie czekali na odległy przelot 2021 NY1, zupełnie nikt nie zauważył drugiej skały oznaczonej teraz numerem 2021 SG, która zbliżyła się do Ziemi znacznie bardziej i cóż… w porównaniu z nią planetoida z Czelabińska była tylko niewinnym żartem.

REKLAMA

2021 SG to planetoida o rozmiarach cztery razy większych niż planetoida z Czelabińska. Mało tego, obiekt przeleciał w pobliżu Ziemi 16 września z potężną prędkością 85 295 km/h. Co więcej, w momencie największego zbliżenia obiekt znalazł się w odległości jedynie 246 000 km od Ziemi, czyli znalazł się w odległości mniejszej niż Księżyc i ponad 6 razy mniejszej od odległości, w której przeleciała obok Ziemi planetoida 2021 NY1. W tym momencie nikt na Ziemi nie miał jednak zielonego pojęcia o jego istnieniu. Planetoida została dostrzeżona dopiero następnego dnia, kiedy już oddalała się od Ziemi.

Przypadki tego typu najlepiej pokazują, że mimo wysiłków astronomów, którzy bezustannie przeczesują niebo teleskopami, odkrywają, katalogują i śledzą obiekty zbliżające się do Ziemi, zawsze pozostaje pewien procent planetoid, o których istnieniu nie wiemy, i które mogą potencjalnie narobić nam problemów, kiedy z zaskoczenia wtargną w ziemską atmosferę. To też najlepszy dowód na to, że programy poszukiwań należy kontynuować, a nawet zintensyfikować. O tym, że latające w polu widzenia takich teleskopów tysiące satelitów Starlink znacząco utrudnią poszukiwanie niebezpiecznych planetoid, nie będę pisał, bo to akurat rozumie się samo przez się.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA