REKLAMA

To nie tak, że Apple chce cię naciągnąć na nowe etui. Układ aparatów w iPhonie 13 ma techniczne uzasadnienie

Hurr durr, etui od iPhone’a 12 nie będzie pasować do iPhone’a 13, chociaż telefony wyglądają prawie identycznie. To jednak nie tak, że Apple chce wyłudzić od ciebie kasę za nowe etui. Nie tym razem.

16.09.2021 17.28
iPhone 13 - wyjaśniamy nowy układ aparatów
REKLAMA

Pozwolę sobie zacząć od małej dygresji – jakim cudem doszliśmy do etapu, w którym narzekamy na fakt, że etui od starego telefonu nie pasuje na nowy? Czy etui od Galaxy S20 można założyć na Galaxy S21? Nie. Czy futerał na Xiaomi Redmi Note 8 pasował do Xiaomi Redmi Note 9? Nie. Są oczywiście wyjątki, jak np. iPhone 5 i 5s (które były bliźniaczo podobne), ale regułą jest raczej konieczność dokupienia nowego etui do nowego telefonu, nawet jeśli to kolejna odsłona tego samego modelu.

REKLAMA

Nie róbmy więc z Apple’a krwiożerczej, pazernej korporacji, przesuwającej wyspę aparatów o milimetr tylko po to, by wyciągnąć z nas ciężko zarobione 199 zł na nowe etui (które pewnie i tak większość kupi z AliExpress za grosze). Tym bardziej, że w przypadku iPhone’a 13 różnica jest uzasadniona czymś więcej, niż tylko względami zarobkowymi, a nawet czymś więcej niż względami estetycznymi.

Dlaczego iPhone 13 ma inny układ aparatów?

Na pozór wydawać by się mogło, że inny układ oczek aparatu względem poprzedniej generacji to zabieg czysto kosmetyczny. Taki, żeby można było napisać w materiałach marketingowych, że coś się zmieniło, choć nie zmieniło się nic. To jednak nie do końca prawda.

iphone-13-12 class="wp-image-1858327"

iPhone 12, jeśli ktoś nie pamięta, podobnie jak iPhone 11 miał oczka aparatu ustawione pionowo, podczas gdy iPhone 13 ma aparaty ułożone niejako po przekątnej, choć fizyczny rozmiar „wyspy” aparatów pozostał niemal niezmieniony. Skąd więc taka decyzja i dlaczego iPhone 13 również nie ma aparatów ułożonych pionowo? Odpowiedź jest prosta – bo w tym układzie aparaty by się do „wyspy” nie zmieściły.

Wszystkie modele iPhone’a 13 zostały wyposażone w technologię, która rok temu dostępna była tylko w najdroższym iPhonie 12 Pro Max – stabilizację sensor shift, w której matryca jest stabilizowana poprzez zawieszenie jej na elektromagnesach. Zastosowanie takiego rozwiązania wymaga większej ilości przestrzeni, bo obok matrycy musi zostać też dość miejsca na kompensację drgań.

Tę właśnie różnicę widać jak na dłoni na nagraniu pochodzącym z prezentacji nowych iPhone’ów:

 class="wp-image-1861359"
iPhone 13 - układ aparatów

Przekrój aparatów wyraźnie pokazuje, o ile większa jest obudowa matrycy głównego aparatu od aparatu z sensorem ultrawide. Gdyby inżynierowie Apple’a chcieli umieścić tak duży moduł pionowo, wyspa aparatów musiałaby być znacznie większa, podobnie jak odstęp między obiektywami. Ułożenie aparatów po przekątnej pozwoliło zmieścić nową technologię, zachowując jednocześnie relatywnie niewielką wyspę – przynajmniej w porównaniu do iPhone’ów 13 Pro i Pro Max, których wyspa aparatów jest komicznie wielka.

REKLAMA

Układ aparatów iPhone’a 13 to szczęśliwy zbieg okoliczności albo przejaw geniuszu.

Chęć zastosowania technologii sensor shift wymusiła zmiany w designie urządzenia. Te zaś pozwoliły na opracowanie projektu, który pozornie nie różni się od poprzedniej generacji, ale ma przynajmniej jeden element wyróżniający się na tyle, by już na pierwszy rzut oka można było odróżnić iPhone’a 12 od iPhone’a 13. Nieważne, czy to szczęśliwy zbieg okoliczności, czy przemyślana zagrywka, dla Apple'a i użytkowników jest to sytuacja typu win-win. Przegrani są tylko ci, którzy z jakiegoś powodu ubzdurali sobie, że akcesoria od poprzedniej generacji telefonu powinny pasować do kolejnej i teraz narzekają, choć naprawdę nie ma na co.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA