Skrzeczące głosy mniejszości. Tak Apple określa krytyków skanowania zdjęć w poszukiwaniu dziecięcego porno
Kontrowersyjny pomysł Apple’a, polegający na skanowaniu zdjęć na iPhone’ach użytkowników w poszukiwaniu nielegalnych treści nie spotkał się jednomyślną aprobatą. Wiceprezes Apple’a ostrzega podwładnych przed hejtem. Nie ma ciepłych słów dla krytyków.
Apple będzie skanował pliki użytkownika zanim ten zdecyduje się je wysłać poza swoje urządzenie. Firma, jak twierdzi, chce w ten sposób ukrócić koszmar, jakim jest plaga zboczeńców molestujących seksualnie nieletnie osoby. Idea godna pochwały, choć sama metoda jest już co najmniej kontrowersyjna.
Niektórzy uważają, że skanowanie zdjęć przed ich wysłaniem to niebezpieczny precedens i przekroczenie granicy. Mimo potencjalnego ogromnego pożytku, jakim jest pomoc w eliminacji seksualnych drapieżników ze społeczeństwa. Zwłaszcza że Apple rezerwuje sobie prawo do powiadomienia organów ścigania, jeżeli wykryje na iPhonie użytkownika materiały treści pedofilskiej.
Kto krytykuje Apple za skanowanie zdjęć w iPhone?
Głos zabrali, między innymi, szef WhatsAppa, Electronic Frontier Foundation a nawet Edward Snowden. Liczni eksperci ds. technologii nazywają pomysł Apple’a niedopuszczalnym naruszeniem prywatności użytkowników, mimo iż podszytym dobrymi intencjami.
Przedstawiciele Apple’a, jak nietrudno się domyślić, byli świadomi faktu, że temat wzbudzi dużą ilość kontrowersji. Redakcja 9to5Mac zdobyła notatkę, jaką Sebastien Marineau-Mes – wiceprezes działu sofware w Apple – przekazał pracownikom. Miała ona na celu zapewne poprawienie morale pracowników w związku z niedopuszczalnym hejtem, jakiego mogli paść ofiarą w Internecie i mediach społecznościowych.
„Wiemy, że najbliższe dni przepełnione będą skrzeczącymi głosami mniejszości”.
Marineau-Mes wyraźnie nie ma dobrej opinii o podmiotach, które są sceptycznie nastawione do pomysłu Apple’a na walkę z internetową pedofilią. Twierdzi, że wszelkie wątpliwości dotyczące działania tego mechanizmu wynikają z braku zrozumienia jego technicznych szczegółów (to na pewno przynajmniej częściowo prawda) i zapewnił, że Apple będzie edukował opinię publiczną w tej materii. Nazwał też głosy sceptyków skrzekiem mniejszości. Cytując dokładnie: we know that the days to come will be filled with the screeching voices of the minority.
Jako że należę do tych zaniepokojonych i rzekomo nielicznych, trzymam pana Marineau-Mesa za słowo i liczę na wyczerpujące wyjaśnienia w najbliższych miesiącach. Szczególnie interesować wszystkich powinny działania, jakie Apple podejmie celem ochrony klientów przed niewłaściwym wykorzystaniem tej technologii – wszak to nie technologia jest moralna bądź amoralna, a osoby ją sterujące.
Bardzo powinny nas też ciekawić aspekty polityczno-prawne, w tym wpływ władz na politykę Apple’a. Skoro firma zamierza współpracować z organami ścigania (początkowo wyłącznie w Stanach Zjednoczonych), chcielibyśmy ze szczegółami poznać mechanizmy, które chronią użytkowników przed nadużyciami z ich strony. Zwłaszcza że samo Apple ostatnimi czasy prowadzi co najmniej kwestionowalne działania polityczne.